Rudy znajda-Łódź.Jest domek-kciuki prosimy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie sie 20, 2006 11:47

Istnieje wiele nowotworow rosnacych na kocich dziaslach (tzw. nadziaslaki - maja nawet swoja nazwe wspolna) - niektore sa zlosliwe, inne nie.
I tez uwazam ze przy okazji kastracji trzeba by ta zmiane usunac i przebadac - bo ciezko na oko poznac co to akurat jest. A po co umierac z nerwow i traktowac kota jako stojacego dwiema nogami w grobie (juz mu wrozysz tylko kilka miesiecy zycia ;)) - skoro to moze byc cos zupelnie lagodnego?
Tym bardziej ze nawet jesli to jest lagodne - to nie usuniete bedzie roslo - i to samo w sobie moze kotu bardzo utrudniac zycie.
Ale dodatkowo moze w kazdej chwili zezlosliwiec - one maja tendencje do tego.
Wiec nie ma co czekac.
Wyrwac z korzeniami i tyle :)

Blue

 
Posty: 23931
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie sie 20, 2006 13:27

Blue, Bajka ma takiego nadziaslaka, na razie nic z tym nie robilam z wiadomych powodow
na poczatku wrzesnia robimy kontrolne badania krwi po ostatniej kuracji, jesli bedzie w miare ok, to co - narkoza i wycinac?
kurcze, boje sie u niej tej narkozy strasznie...

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Nie sie 20, 2006 21:33

Do usuniecia jakiegos nie za wielkiego i trudno dostepnego nadziaslaka mozna uzyc naprawde plytkiej narkozy - a oprzec sie na znieczuleniu miejscowym.
Tam gdzie czytalam o nadziaslakach zawsze podkreslano ze o ile nie sa jakies bardzo rozsiane i drobniutkie - to nalezy je usuwac bo moga miec duza sklonnosc do zlosliwienia - a w dodatku bez badania nie wiadomo czy juz nie zlosliwieja.
Niestety - maja spora sklonnosc do odrastania, dlatego warto zlecic usuwanie tego czegos dobremu lekarzowi ktory zrobi to z wlasciwym marginesem zdrowej tkanki.
No i koniecznie - badanie histopatologiczne, niestety :(

Blue

 
Posty: 23931
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie sie 20, 2006 22:43

dzieki Blue
histopatologie sobie chyba odpuszcze, bo jesli to zlosliwe to mozna (oprocz wyciecia) chyba tylko chemia traktowac, a na nia wiem, ze sie nie zdecyduje

wiec po co mam sie martwic na zapas

a Bajka i tak jest traktowana jako kot "specjalnej troski" i z grupy "wysokiego ryzyka", wiec zle nie ma :wink:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pon sie 21, 2006 10:17

Zgłupiałam już kompletnie. O usunięcie tego pytałam od razu. Wet powiedziała, że to jest nieoperowalne, bo to "jest nowotwór błony śluzowej". Czy to jest to samo co nadziąślak? Z tego co zrozumiałam, to nie jest zlośliwe, ale rośnie i wtedy kotu przeszkadza. W końcu zaczyna nawet krwawić, kot nie może jeść i umiera z głudu. Dlatego go nad grobem postawiłam, a właściwie nasza wetka. Owszem mówi, ze cuda się zdarzają, ale... Filip ma już teraz problemy z jedzeniem, widać że mu to przeszkadza i strasznie się ślini. To jest podobno dowód na to, że to ten nowotwór.
Niestety ile by nie miał życia przed sobą, to jest to "kot z ryzykiem" i dlatego nikt go nie chce przygarnąć. Nawet jeśli zdarzy się cud i on będzie żył z tą zmianą, to czy do konca życia ma siedzieć w małej łazience? Ja mieszkam w blokach, mam małe mieszkanko. Filip się męczy w łazience i wyje niemiłosiernie. My już w ogóle nie możemy spać, bo jak on nie wyje, to Niuśka wariuje, a sąsiedzi mnie policją straszą.
A przed chwilą sie dowiedziałam, ze domek na kóry miałyśmy nadzieję, odmówił. Powiedzieli, ze nie chcą kota z problemem. A to dom na wsi, bez rewelacji, ale miałby co jeść i duży teren. Ale po co im kot z problemem? A tu chodzi tylko o spojrzenie czy on może jeść.
Znajoma, która by go przygarnęła, niedawno pochowała kota chorego na raka i się boi. Boi się, ze go pokocha a on umrze... A ja ją rozumiem. [/url]

elter

 
Posty: 100
Od: Wto cze 07, 2005 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sie 21, 2006 11:00

Ciężka sytuacja bardzo :( ale ja bym zasięgneła opini innego weta ,, wydaje mi sie postawienie diagnozy nowotwór jez jakicholwiek badan wycinku czy innych tylko dlatego że po podaniu jakiegoś leku w ciągu 3 dni sie nie zagoiło czy nie zaczeło sie cofać , to troche samo w sobie jest chore , Kacper miał rany na języku i wardze < ślinił sie bardzo > główna diagnoza przypuszczalna nie byłą zaciekawa ale zrobiliśmy testy okazało sie ze to wcale nie to , podano mu inny lek i wszysko sie cofa , wiem że mnie sie łatwo pisze bo to nie mój kociak , ale już wyciągłam z kilku niby " ciężko rokujących chorób " i swoją sunie i koty i uważam że takie szczelanie diagnozami przez lekarzy bez jakiegolowiek podłoża , badań itp , jest wręcz niedopuszczalne , mysle że warto powalczyć o tego rudzielca , i trzymam za was kciuki :ok: pozdrawiam :)
Pusia [*] Bonus [*]

ko_da1

 
Posty: 4174
Od: Nie sie 13, 2006 13:48
Lokalizacja: Chorzów Batory

Post » Pon sie 21, 2006 13:38

Elter, nowotwora nawet najlepszy lekarz nie zdiagnozuje na oko. Spróbuj skonsuktować tego kota jeszcze u innego lekarza, np w dr Ewy Pacałowskiej na Przybyszewskiego przy Placu Reymonta lub w Sowie - Pietrusińskiego w rejonie Makro. Obie lecznice są dobre i nie mają wygórowanych cen, za to świetne podejście do zwierzaków.
Kot jest piękny, na pewno znajdzie dom, ktory go weźmie nawet z chorobą - uwierz mi, chore koty też znajdują bardzo dobre domki.
Zdiagnozuj go porządnie - i, jeśli konieczna będzie operacja, zorientuj się, jakie to koszty, możesz próbować uzyskać pomoc z forum.
Nie spisuj go na straty tak od razu!
I nie wysyłaj kota na wieś - to nie najlepsze wyjście
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon sie 21, 2006 16:56

Nowotworow jest milion rodzajow - roznia sie od siebie jak ogien i woda.
Znamie, pieprzyk tez jest nowotworem.
Tyle ze lagodnym.
Czerniak to takze nowotwor - ale zlosliwy.
Diagnoza - nowotwor - nie mowi wiecej niz - cos jest.
Ale co to jest - to dopiero badanie moze wykazac.

Blue

 
Posty: 23931
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto sie 22, 2006 8:10

Elter, odezwij się
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto sie 22, 2006 10:32

Byliśmy wczoraj z facetem u weterynarza. Zmiana w pyszczku trochę się zmniejszyła :lol: Filip ma wysokie OB, ale może to być w wyniku stanu zapalnego. Chociaż dostał tyle leków, ze powinno mu przejść. Jutro znowu jedziemy do weta i zobaczymy jak to wygląda. Ale pozwalamy sobie na delikatny optymizm:)
Filipek został wykastrowany, ale nadal jest bandziorkiem :lol: Z kotami dogaduje się całkiem nieźle, widać, że chce się przyjaźnić, tylko one za bardzo nie chcą :twisted: Filipek jest towarzyski, chociaż gdy w pobliżu są koty, czy nawet czuje ich zapach, to nam się nie daje dotknąć:) Wczoraj po zabiegu, spał nawet u mnie na kolanach, ale zobaczył Ramcia i mnie ugryzł :lol:
W zamknięciu jest nieszczęśliwy, staramy się go wypuszczać, a zamykać Niuśkę, ale i tak to on większość czasu spędza w zamknięciu:(
Filipek czeka na nowy domek i kogoś kto go pokocha :)

elter

 
Posty: 100
Od: Wto cze 07, 2005 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sie 24, 2006 13:24

Filipek ma się zdecydowanie lepiej. Zmiana w pyszczku stopniowo malej, oprócz wysokiego OB wyniki krwi są nienajgorsze:)
Wczoraj pozwoliłyśmy mu pochodzić po mieszkaniu (Niuśka w tym czasie demolowała drugi pokój:twisted: ) , był najszczęśliwszym kocurkiem pod słońcem:) Nasze chłopaki powolutku chcą sie z nim bawić. Filipek lgnie do nas, chodzi przy nodze jak pies:) Na pieszczoty przychodzi gdy nie ma kotów w pobliżu, przy nich pokazuje, że jest bardzo ważnym kocurem, który z bylekim się nie spoufala :lol:
Dzisiaj rano, po nocy spędzonej w samotności, już w niczym nie przypominał tego kocurka z wczoraj.
Czy na prawdę nie ma nikogo, kto by zechciał go pokochać?

elter

 
Posty: 100
Od: Wto cze 07, 2005 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sie 25, 2006 9:54

Elter, daj ogłoszenia do gazet, do internetu, porozwieszaj po okolicy.
Dom się znajdzie, może nie w ciągu kilku dni....
Wspominałaś o oddaniu go na wieś - to nie jest dobre rozwiązanie, na wsi zwirzęta traktuje się bardzo"użytkowo" - sama napisałaś, że nie miałby kto nawet spojrzeć, czy kot może jeść ...
Pomyśl, po to go ratujesz, żeby go oddać w miejsce, gdzie może szybko umrzeć?
Zachęcam do zakupów w zooplusie przez zielony banerek na blogu - zooplus coś przekazuje na nasze podopieczne kocie bidy. http://domowepiwniczne.blogspot.com/

kalewala

Avatar użytkownika
 
Posty: 21154
Od: Śro cze 29, 2005 13:55
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sie 25, 2006 10:12

Wczoraj zapadła decyzja, że Filip dzisiaj jedzie na wieś.
Ogłoszenia dałam, pytałam gdzie się dało. Do tej pory nikt się nim nie zainteresował.
Na weekendy na wieś jeździ nasza znajoma, kot będzie u jej babci. Mamy nadzieję, ze jak coś z nim będzie to zwróci na to uwagę i nam powie. W każdej chwili może do nas wrócić.
On od wczoraj jest bardzo osowiały, nie chce się bawić z kotami. Nam już w ogóle nie daje sie dotknąć. Jak go próbuję glaskać to warczy, a potem ucieka w kąt. Jest zdrowy, czyli zachowanie jest spowodowane tym, że czuje się nieszczęśliwy. A tam będzie sobie biegał i dostanie jeść, a jemu widać tylko na tym zależy.
[/url]

elter

 
Posty: 100
Od: Wto cze 07, 2005 11:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sie 25, 2006 10:27

Elter,
podjęłaś trudną decyzję, ale mam nadzieję, że wszystko się dobrze ułoży
z tego co pisałaś (a czytam od początku cały wątek) wynika, że kotu nie jest u Was najlepiej... obecność Waszych kotów nie wpływa na niego dobrze
może się okazać, że tam gdzie trafi wcale nie będzie źle, a może nawet będzie to dla kotka idealne rozwiązanie. Przecież wcale nie musimy od razu zakładać, że babcia twojej znajomej nie będzie się kotem interesować i o niego dbać... dobrze, że będziesz miała kontakt z tym domkiem przez swoja znajomą
co będzie dalej, życie pokaże... Ty dla niego zrobiłaś bardzo dużo, mam dla Ciebie wiele uznania, nie przeszłas koło niego obojętnie

jak jego zmiana w pyszczku, czy już wyleczona? trzeba mu będzie podawać jeszcze jakieś leki ?
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt sie 25, 2006 14:20

Pisiokot, dziękuję za słowa wsparcia :D To była bardzo trudna decyzja, właściwie nadal czekam, że trafi się jeszcze inny, może lepszy domek. Najchętniej zostawiłabym go u siebie, bo już go pokochałam:)
Masz rację, nie mozemy zakładać najgorszego. Filip lubi koty, chciał sie z nimi bawić. Tylko od wczoraj jest osowiały i nie chce sie bawić. Nasze koty też go zaakceptowały, oczywiście oprócz Niusi. Dlatego jedno z nich zawsze jest odizolowane.
Na wsi będzie miał swobodę, do której jest przywyczajony, koty - towarzyszy zabaw. Dostanie jeść, tylko nie będzie zbyt mocno pieszczony i miziany, ale on tego nie łaknie. Na zimę, mają specjalny domek, rodzaj letniej kuchni, gdzie koty mają cieplo, ale mogą wychodzić na dwór. Filip nie jest kotem "kanapowym", u nas śpi na podłodze.
Mam nadzieję, że będzie tam szczęśliwy. Drogę powrotną do nas ma otwartą. Jeśli okaże się, ze koty go nie akceptują, czy nie moze się znaleźć w nowym miejscu to zaraz go zabieramy. Najwyżej będzie miał urozmaicony weekend:) Będę w stałym kontakcie z jego domkiem i napiszę jak mu tam jest :)
Zmiana w pysiu się zmniejsza nadal:) Jest zdrowym, ładnym kocurkiem. Leków już nie potrzebuje. Jedynie żal mi, że to jego śliczne, białe futerko się ubrudzi... Już nie będzie ślicznym królewiczem, tylko brudnym królewiczem :lol:

elter

 
Posty: 100
Od: Wto cze 07, 2005 11:36
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Talka i 44 gości