Pół nocy już nie spałam, nie wiem co robić. W Bielsku nie znam nikogo kto by mógł nawet gdzieś w piwnicy przechować rodzinkę.
W jednej leczny gdzie cena za przechowanie jest w miarę, odmówili mi kiedyś przechowania chorych kotków (Rozumków), że stracą renomę wśród klientów jak zobaczą takie koty. Oni specjalizują się w przycinaniu grzywek i pazurków


U mojego weta nie ma szpitaliku, nie ma miejsca na przechowywanie kotki. Siedzą w klatce na zagraconym, remontowanym zapleczu. I tak są super, bo już kilka razy przechowali mi koty w kryzysowych sytuacjach.Ale wtedy wiedziałam mniej więcej kiedy będę mogła je zabrać do siebie.
Negocjacje, rozmowy tłumaczenia nic nie dają.
ŻADNEGO KOTA!!! I KONIEC!!!!