Naistina czudesata!!
carmella pisze:Mam nadzieję, że kolejni turyści będą też je dokarmiać. Bo tam gdzie byłam kot jest chyba tylko częścią krajobrazu, któremu nie warto poświęcać zbyt wiele uwagi. A może się myle, może nie poznałam tych ludzi - w sumie... widziałam też kilka kotów z obróżkami przeciwpchelnymi.
Uwierz mi, niestety tak.
Jako filolog-bałkanista właśnie, zjeździłam całe Bałkany.
Bułgaria i Macedonia - to i tak jeszcze super.
Na terenach byłej Jugosławii, gdzie toczyła się wojna, zwierzęta poza "metropoliami", hehe, są praktycznie zdziczałe
W Bułgarii byłam nawet w schronisku.
Już nigdy później czegoś takiego nie widziałam.
A jak się widzi te nasze - to się narzeka. Cóż...chyba musimy zacząć się chwalić warunkami.
Koty - wiadomo.
Ale wyobraźcie sobie taki obrazek:
siedzicie w takim miejscu, jak dajmy na to krakowski Rynek Główny, w centrum miasta i podchodzi do was na żebry cała wataha psów. Wszystkie mieszańce, ale tak idealnie do siebie podobne, jakby to już była osobna rasa. I niby nieagresywne. Ale tak ich dużo w rodzinie (ok 20 sztuk naliczyłam w jednej grupie), że niewiadomo. Ale wychudzone nie były. Ludzie karmili bezdomniaki.
W Albanii w ogóle tragedia. Tam to zabiją zwierzę publicznie i jest ok. To nie reguła, ale ja po prostu widziałam.
W Turcji koty przynajmniej teoretycznie mają się dobrze. Prorok Mahomet ubóstwiał i szanował koty, a to kraj muzułmański i jeszcze ten pogląd się tam kołacze. Zresztą program ratowania vanów, np. Czy angora turecka
Ehh. Niestety świata nie zbawimy, a zawsze może być gorzej. Należy się pocieszyć, że w Bułgarii wcale tak źle nie było, jak mogło, nie?
( W Romunii nie byłam, nic nie napiszę. Wychodzi poza moją specjalizację, jako kraj zakarpacki, hehe, a poniekąd - szkoda)
Zazdroszczę wakacji, Carmella. Mimo wszystko i ponieważ
