Niestety musiałam jechać wczoraj z Kenzo do lekarza. Od pierwszych dni u mnie miał problem z siusiakiem a raczej okolicą siusiaka. Miał tam wielkiego strupka. Gdy ten zszedł myślałam, że się to wreszcie zacznie goić (przemywałam, smarowałam). Niestety ciągle było spuchnięte (jak wielki różowy koral) a do tego Boss go porządnie ugryzł aż maluszek zapiszczał. Od razu wpakowałm go do transportera i do weta. Kicio dostał antybiotyk. Siusiaka trzeba przemywać i smarować atecortinem. Już dzisiaj jest mniej opuchnięty. Mam nadzieję, że to w końcu pomoże. W piątek kolejny zastrzyk. Dongi ma sie świetnie. Odzyskała głos i czasem mam już dosyć jej gadania

. Tak było cicho i spokojnie. Boss ma bardzo duży brzuszek ale też jest największy i najcięższy. Myślę, że koniecznie trzeba je odrobaczyć ale przez te ciągłe problemy musimy jeszcze poczekać, aż Dongi i Kenzo przestaną brać antybiotyk.
A to mały śpiący potwór (torturujący brata) Boss:
"Ktoś mi tu błyska lampą"
Tymczasem na kocyku obok:
Kenzo też nie jest aniołkiem:
A teraz z siostrą Kreską:
Kenzo wymyślił nowa zabawę:
A potem tak kilka razy w kółko. Prawda, że ma chłopak inwencję.