Szczęśliwie minęło trochę napiętych dni oczekiwania i ........
tarrraaaaa :balony:
..... świerzba nie mamy ani żadnych innych skóry pasożytów. Amen i Kropka.
Cokolwiek to jest, nie jest to świerzb.
Czy to grzyb, czy też niewiadomoco dowiemy się w okolicach 25 do 28 sierpnia.
Lola chyba nie będzie Lolą, bo coś jakoś nie bardzo jej się to podoba. Muszę się sprężać z propozycjami, bo jak dotychczas najbardziej odpowiada jej niestatecznie brzmiące :
"Ciciok" 
, a to nie jest imię dla przyzwoitej koteczki. Nawet jeśli to podlotek, a nie leciwa matrona...
Więc dziś jak zwykle spacerek na balkonie i polowanie na ogon Gałki (trzeba mieć odwagę wariata

Ale do odważnych świat należy (?).
Nie mam siły.
Ehh. Te kotki.
(Andy Warhol może by się i powstydził, ale mi pasuje)
Mała podbiera z miski Gałki. Gałka nie stara się być dłużna.
Przy misce zresztą odgrywa się dramat mobingu:
(Gałka już jadła, ale może młoda ma co lepszego, nie? I rządzi
TU, no, nie?!)
Po posiłku rozchodzą się do "swoich zajęć":
Do kuwety chodzą na wyścigi, a mała ostrzy sobie pazury o worek ze żwirkiem (muszę kupić metalową puszkę na 10 l żwirku). W tym samym czasie Gałka wykańcza tapicerkę. Na zdjęciu poniżej Młoda morduje dywan, a na odległym tle - Gałka zagryza pióra (niewiele ich zostało na miotełce):
Mała poluje na Gałkę, Gałka ugania się za młodą. Kwiczy coś i syczy w kącie. A ja sobie tu piszę. Znaczy, że jeszcze żyję. Mają rację ci, co powiadają, że co dwa koty to nie jeden. A największą rację mają ci, co twierdzą, że trzeci kot nie robi dwóm różnicy. Taka jestem zamotana, że nie zauważyłabym nawet tego następnego. Ale....!!

Nie. Nie. Nie. Nie ma mowy. Hehehehe. Ojej.
c.d.nastąpi (bo nie ma innego wyjścia)
