Pewnie pomyślicie że ja podła baba jestem
Muszę się trochę wytłumaczyć, bo sama czuję że to z mojej strony wrednie wygląda, ale to nie tak.
Z pomysłem adoptowania kociaka chodziłam długo, bo wiem że to poważna decyzja i na lata całe. Brałam pod uwagę wszelkie za i przeciw. No taka już jestem że nie podejmuje pochopnych decyzji jeśli tylko mam dość czasu żeby wszystko przemyśleć. Wydaje mi się że jest to przejaw odpowiedzialności. No koziorożec jestem
Jak się namyśliłam i byłam zdecydowana - powiedziałam o tym córom (10 i 13 lat) bo wiedziałam że one marzą o zwierzaku jakimś i tylko czekają aż my się przełamiemy.
Szaleństwo z zachwytu!!!
Krótkotrwałe bo jak się okazało - mąż się nie zgadza i nie chce słyszeć o kocie w domu.

Próbowałyśmy rozmawiać, namawiać, pytać czemu... nie i koniec
Dałyśmy spokój i po jakimś czasie temat powrócił i mąż jeszcze ciężko - ale się zgodził. Zapowiedział jednak że jak się nie będziemy nim zajmowały jak trzeba to on się nim zajmie
Gadanie takie

Jak już Maniuś w domku wylądował - zakochani byliśmy w nim wszyscy bez wyjątku, jak zachorował - mąż psioczył pod nosem że tylko kłopot z tym kotem i że z torbami nas puści (nie przelewa się u nas a pracuje tylko mąż

) ale tak samo jak my martwił się i głasiał i rozmawiał z maluchem i serducho mu się krajało.
Bałam się że jak Maniuś umrze to on nie zgodzi się żeby brać następnego

jednak powiedział że nie ma nic przeciwko

No więc nie mogę przeginać... nawet nie ma szans żebym wzięła 2 kociaki.
Poza tym to na jakiego się zdecydujemy kicia zależy od nas wszystkich - ja mam generalnie zadbać o to żeby kociak był u nas bezpieczny, dlatego zgłębiam temat panleukopenii w całej rozciągłości. Co do płci to już nam wszystko jedno - wcześniej chcieliśmy kocurka - dziś to bez znaczenia.
A umaszczenie jest dla nas bardzo ważne. Nie będziemy w nowym kiciu Maniusia szukać, bo się tak nie da. Ale jak wzięlibyśmy całkiem inaczej umaszczonego kicia to mam wrażenie że strasznie tęskniłabym codziennie za tym burym pysiem jaki od nas odszedł.
Może to dla was dziwne, może niezrozumiałe - ale muszę zrobić tak jak czuję ja.
Nigdy nie miałam zwierzaka w domu, wy pewnie macie większe doświadczenie i wiecie że każdy kotek wzbudzi morze miłości i pewnie tak się dzieje. My tęsknimy za buraskiem, marzymy o burasku.
Proponowane nam kicie są urocze - cudne i napewno zasługują na cudowne domki. Podle się czuję że nie przyjmuję z miejsca oferty.
Mam trudne zadanie do spełnienia - wybrać kotka z morza potrzebujących miłości istotek, przepraszam że nie biorę pierwszego z brzegu - szukam tego NASZEGO który najbardziej poruszy nasze serducha i nie mówię tu że inne nie poruszają, bo potuszają i to bardzo.
Wszystkich nie wezmę, nawet 2 nie mogę - czekam na tego jedynego naszegi i wierzę że gdzieś na nas czeka.
Przepraszam że nie odzywam się na każdą propozycję, serce mi pęka jak mam napisać że nie - tego nie wezmę.
Temat kociaków nie opuszcza moich myśli ani na chwilę. Przeglądam, myślę, pokazuję zdjęcia domownikom. Rozmawiamy... w międzyczasie sprzątam, piorę, odkażam.
Któryś z kotków podbije nasze serducha na amen - to wiem napewno. Który to będzie napewno się dowiecie, bo nie zamierzam rozstawać się z tym forum gdzie jak nigdzie indziej kwitnie miłość do kociaków.
Dużo się tu już nauczyłam i mam nadzieję że jeszcze duzo nauczę.
Nie oceniajcie mnie źle proszę.
Pozdrawiam
Aga