Panleukopenia. Czy szczepione 2x koty mogą zachorowac?

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 11, 2006 23:34

ojejku jakie biedaczki w klatce :(

moze jednak zastanowisz sie i dasz im szanse? one juz tak duzo przeszly :cry:

moze nie beda juz na nic chorowac (moze :roll: )
a poza kosztami szczepien, wyzywienie dwoch kotow nie jest duzo bardziej kosztowne niz jednego, osobiscie na prawde nie odczuwam specjalnej roznicy

jesli oczywiscie nie trafi sie jakies paskudne chorobsko ...

nie nalegam, ale wez to prosze pod rozwage :)
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.

Obrazek

jojo

 
Posty: 11799
Od: Pon kwi 26, 2004 19:52
Lokalizacja: Katowice

Post » Sob sie 12, 2006 0:27

Kochana, nas tu wiecej....
Pisałam juz do Ciebie na innym forum. Napisze i tutaj. Przykro mi. Ja mam dwa kotki wziete ze schroniska. One są w tym samym wieku co Twój Maniuś. Znasz je ze zdjęć - to Struś i Wanilka.
Po wiadomości o śmierci Maniusia jeszcze bardziej pokochałam swoje kotki. O ile to w ogóle możliwe ....

Maryna

 
Posty: 459
Od: Pt cze 02, 2006 8:43
Lokalizacja: Lubliniec

Post » Sob sie 12, 2006 0:57

Maryniu wiem - śliczne słodziaczki z Twoich maluszków. I Struś do Maniusia taki podobny... Boziu jak ja uwielbiam bure pyszczki! Wszystkie uwielbiam - ale bure są moim ideałem - szczytem marzeń.
Mam ogromną nadzieję że Twoim maleństwom nic takiego się nie przytrafi jak mojemu skarbkowi. Pilnuj ich jak oczek w głowie, bo strata takiego maleństwa, kruszynki - jeszcze tak wymęczonej chorobą - jest nie do zniesienia :cry:

Pozdrawiam gorąco

AgaW

 
Posty: 193
Od: Śro sie 09, 2006 2:53
Lokalizacja: okolice Rybnika

Post » Sob sie 12, 2006 6:22

AgaW- witaj na forum i witaj w Klubie miłośników burych... Buraski, pręgowane to moje idealne umaszczenie.... Wszystkie koty mi sie podobają ale czarowi burego zawsze ulegnę najszybciej..... Słuchaj, tak sobie czytałam ten wątek.... Jeżeli masz okazję pożyczyć lampę to bierz bez wahania- nawet jeżeli nie wszystko odkazi to dobrze choć część pomieszczenia.... Masz wtedy gwarancję, że chociaż część wybita.... Bo ja gdzieś czytałam, że nawet podwójna szczepionka nie daje 100% gwarancji... Jeżeli będziesz odkażać co się da, podłączysz lampę to zmniejszysz koncentrację wirusów... A po co ryzykować? Życzę wymarzonego, zdrowego burasia, który będzie z Wami długie lata....
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob sie 12, 2006 7:37

Aga, a może jednak nie buras? Bo będziesz w nim szukała Maniusia, a to Maniuś nie będzie już :(

Bardzo żałuję, że Ci się Lidkowe koty nie podobają, one już tak długo czekają na człowieka, tyle przeszły, bidoczki :(

A dwa to naprawdę nie jest wcale podwójny kłopot. Śmiem twierdzić, że kłopot jest mniejszy, bo mniej szaleństw i szkód, mniej podrapane ręce, za to dwa razy więcej mruczenia i miziania :lol:
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Sob sie 12, 2006 10:54

wiem, że koty Lidki bardzo potrzebujące, nie chcę namolnie lansować Ebisia mojego, ale on biedny się nie rzuca w oczy i tu też chyba nikt na niego nie zwrócił uwagi? :oops:
burobiały, dwa razy zaszczepiony, trzy razy odrobaczony?
pewnie się nie spodobał, stąd milczenie... Nie ma chłopak szczęścia z fajnymi domkami... :(
:oops:

co do wyrzutów sumienia, że szuka się następnego... rozumiem. ja straciłam mojego ukochanego kota jesienią, z powodu fipa. i poprosiłam o dwie bidy, których nikt by nie chciał (mój Tomaszek był jednooką znajdką w strasznym stanie, jak się poznaliśmy), weci czekali na mnie z pięknym rudzielcem z mojego podpisu no i tak zostało, choć ryczałam przez dwa miesiące patrząc na niego, bo wyrzuty sumienia mnie zjadały... jakoś wydawało mi się, że bardziej fair byłoby wziąć bidy.
ale bidy pojawiły się same (teraz 3 na składzie), a Waler jest przekochany.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Sob sie 12, 2006 12:18

Jedno z tych kociąt po panleukopeni o których pisała Ci ryśkai które są u mnie to klasyczny burasek. Płci żeńskiej ;)
Ich zdjęcia są tutaj:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=43 ... &start=735
Wyciągnęłyśmy trójkę kociąt na początku lipca ze schroniska w Katowicach, jednego niestety nie udało sie uratować :(
"Akceptacja śmierci i protest przeciw niej: dwie nieusuwalne strony naszego życia." (L.Kołakowski)

fili

 
Posty: 3174
Od: Pon paź 10, 2005 10:14
Lokalizacja: Śląsk

Post » Sob sie 12, 2006 12:30

Pewnie pomyślicie że ja podła baba jestem :(
Muszę się trochę wytłumaczyć, bo sama czuję że to z mojej strony wrednie wygląda, ale to nie tak.

Z pomysłem adoptowania kociaka chodziłam długo, bo wiem że to poważna decyzja i na lata całe. Brałam pod uwagę wszelkie za i przeciw. No taka już jestem że nie podejmuje pochopnych decyzji jeśli tylko mam dość czasu żeby wszystko przemyśleć. Wydaje mi się że jest to przejaw odpowiedzialności. No koziorożec jestem :oops:
Jak się namyśliłam i byłam zdecydowana - powiedziałam o tym córom (10 i 13 lat) bo wiedziałam że one marzą o zwierzaku jakimś i tylko czekają aż my się przełamiemy.
Szaleństwo z zachwytu!!!
Krótkotrwałe bo jak się okazało - mąż się nie zgadza i nie chce słyszeć o kocie w domu.
:cry: :cry: :cry: Próbowałyśmy rozmawiać, namawiać, pytać czemu... nie i koniec :cry: :cry: :cry:
Dałyśmy spokój i po jakimś czasie temat powrócił i mąż jeszcze ciężko - ale się zgodził. Zapowiedział jednak że jak się nie będziemy nim zajmowały jak trzeba to on się nim zajmie :twisted: :strach:
Gadanie takie :wink: Jak już Maniuś w domku wylądował - zakochani byliśmy w nim wszyscy bez wyjątku, jak zachorował - mąż psioczył pod nosem że tylko kłopot z tym kotem i że z torbami nas puści (nie przelewa się u nas a pracuje tylko mąż :? ) ale tak samo jak my martwił się i głasiał i rozmawiał z maluchem i serducho mu się krajało.
Bałam się że jak Maniuś umrze to on nie zgodzi się żeby brać następnego :strach: jednak powiedział że nie ma nic przeciwko :wink: No więc nie mogę przeginać... nawet nie ma szans żebym wzięła 2 kociaki.
Poza tym to na jakiego się zdecydujemy kicia zależy od nas wszystkich - ja mam generalnie zadbać o to żeby kociak był u nas bezpieczny, dlatego zgłębiam temat panleukopenii w całej rozciągłości. Co do płci to już nam wszystko jedno - wcześniej chcieliśmy kocurka - dziś to bez znaczenia.
A umaszczenie jest dla nas bardzo ważne. Nie będziemy w nowym kiciu Maniusia szukać, bo się tak nie da. Ale jak wzięlibyśmy całkiem inaczej umaszczonego kicia to mam wrażenie że strasznie tęskniłabym codziennie za tym burym pysiem jaki od nas odszedł.
Może to dla was dziwne, może niezrozumiałe - ale muszę zrobić tak jak czuję ja.

Nigdy nie miałam zwierzaka w domu, wy pewnie macie większe doświadczenie i wiecie że każdy kotek wzbudzi morze miłości i pewnie tak się dzieje. My tęsknimy za buraskiem, marzymy o burasku.
Proponowane nam kicie są urocze - cudne i napewno zasługują na cudowne domki. Podle się czuję że nie przyjmuję z miejsca oferty.
Mam trudne zadanie do spełnienia - wybrać kotka z morza potrzebujących miłości istotek, przepraszam że nie biorę pierwszego z brzegu - szukam tego NASZEGO który najbardziej poruszy nasze serducha i nie mówię tu że inne nie poruszają, bo potuszają i to bardzo.

Wszystkich nie wezmę, nawet 2 nie mogę - czekam na tego jedynego naszegi i wierzę że gdzieś na nas czeka.

Przepraszam że nie odzywam się na każdą propozycję, serce mi pęka jak mam napisać że nie - tego nie wezmę.
Temat kociaków nie opuszcza moich myśli ani na chwilę. Przeglądam, myślę, pokazuję zdjęcia domownikom. Rozmawiamy... w międzyczasie sprzątam, piorę, odkażam.

Któryś z kotków podbije nasze serducha na amen - to wiem napewno. Który to będzie napewno się dowiecie, bo nie zamierzam rozstawać się z tym forum gdzie jak nigdzie indziej kwitnie miłość do kociaków.
Dużo się tu już nauczyłam i mam nadzieję że jeszcze duzo nauczę.
Nie oceniajcie mnie źle proszę.

Pozdrawiam
Aga

AgaW

 
Posty: 193
Od: Śro sie 09, 2006 2:53
Lokalizacja: okolice Rybnika

Post » Sob sie 12, 2006 12:53

fili

Ja już się zapatrzyłam na te wasze bure pysie :oops: szperałam wczoraj i nawet zadzwoniłam do ryśki żeby rozwiać jakieś tam moje obawy co do panleukopenii.
Cudne są.
Donia i Daphne - w oczy wpadły nam też zdjęcia Wieśka i Bronka ale nie mogłam się doszukać więcej szczegółów - ile mają miesięcy teraz, czy jeszcze są do wzięcia, czy szczepione, odrobaczone itp.
Poszukam jeszcze - może to gdzieś pisze a ja ślepa nie widziałam. Jakby to nie był problem to podrzućcie jakieś linki do info o nich albo tu napiszcie co?
Chciałabym też nieco więcej o Daphne się dowiedzieć i zobaczyć aktualna fotkę bo link mi nie zadziałał. Ryśka mówiła że ona by była gotowa na nowy domek na już.

Ja się odkażam jeszcze ale muszę zbudowac sobie bazę informacyjną i trzymać rękę na pulsie :wink:

Acha - i pytanie do wszystkich :

Czy spotkaliście się z przypadkiem zachorowania młodego, 2x zaszczepionego kotka który trafił do domu po panleukopenii, albo miał kontakt z chorym kociakiem??? Jeśli tak - jak przebiegała choroba i leczenie i z jakim skutkiem

Bardzo proszę o te wiadomości są mi bardzo potrzebne do podjęcia decyzji przy wyborze kicia.

AgaW

 
Posty: 193
Od: Śro sie 09, 2006 2:53
Lokalizacja: okolice Rybnika

Post » Sob sie 12, 2006 22:29

Podbijam... zachorował komuś na panleukopenię zaszczepiony kot? 2x szczepiony, czy też raz... Jak to wygląda w rzeczywistości? Chciałabym wiedziec czy zdarzają się takie przypadki...

AgaW

 
Posty: 193
Od: Śro sie 09, 2006 2:53
Lokalizacja: okolice Rybnika

Post » Sob sie 12, 2006 23:56

najlepiej przygranij takiego juz straszego kotka tzn ok rocznego po 2 szczepieniach- wtedy moim zdaniem nie ma sznas na zachorowanie :)
Obrazek
Obrazek

lidiya

 
Posty: 14084
Od: Sob cze 08, 2002 0:05
Lokalizacja: Toruń

Post » Nie sie 13, 2006 14:18

Up...
moze ktoś przeczyta i coś doda od siebie?

AgaW

 
Posty: 193
Od: Śro sie 09, 2006 2:53
Lokalizacja: okolice Rybnika

Post » Nie sie 13, 2006 14:37

AgaW, my staramy sie po prostu przestrzegac kwarantanny
ja balabym sie brac kociaka (czyli kota mlodszego niz rok) nawet zaszczepionego podwojnie, bez kwarantanny
no chyba ze przeszedl chorobe, to inna sprawa :wink:

u mnie na p. zachorowaly w grudniu 2005 kociaki, ktore byly u mnie w "domu tymczasowym"
w tym czasie mialam 3 swoich doroslych rezydentow, wszystkie szczepione co roku
rezydentom nic nie bylo

w styczniu wzielam na "domek tymczasowy" dorosla koteczke ze schroniska - ma okolo 5 lat, podobno byla w schronisku raz szczepiona
miala powazne problemy z watroba, wiec dosc czesto robione badania krwi - te po 2-3 tygodniach pobytu u mnie wskazywaly rowniez na infekcje wirusowa, mogla przechodzic tzw "poronna" p.
Baja zostala juz u mnie, poza nawracajacymi problemami z watroba nic jej nie bylo/nie jest

w lipcu (chyba polowa lipca) przyjechaly do mnie kocieta, kolo 8-tygodni, na dom tymczasowy
byly zupelnie zdrowe, natychmiast po przyjezdzie zostaly zaszczepione (drugie szczepienie juz w domach docelowych)
nic im sie nie dzialo

ale:
:arrow: mialam odkazone mieszkanie, rowniez lampa
:arrow: tuz przed przyjazdem kociat skonczylam remont, w tym malowanie calego mieszkania, wymiana wiekszosci mebli
:arrow: kociaki byly zdrowe i przyjechaly do mnie po kwarantannie trwajacej ponad 6 m-cy

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Nie sie 13, 2006 16:10

Beata

Bardzo ci dziękuję za odzew - ważne są dla mnie wszelkie informacje na temat panleukopenii i wszystkiego co jest z tym związane.
W żadnym razie nie chcę narażać żadnego kotka, dlatego ciągle pytam i kombinuję nad decyzją jakiego kotka i kiedy wziąć.
Kotków które przezyły chorobę i są zupełnie zdrowe i do wzięcia jest mało, dlatego biorę pod uwagę opcję podwójnego szczepienia i odczekania :roll: co mi się najmniej podoba, bo tęsknię strasznie za futerkiem na kolanach :cry: no ale jak trzeba będzie - to siła wyższa - jakoś wytrzymam.

AgaW

 
Posty: 193
Od: Śro sie 09, 2006 2:53
Lokalizacja: okolice Rybnika

Post » Wto sie 15, 2006 14:04

Nadal szukamy - może burasek jakiś znajdzie nas?

AgaW

 
Posty: 193
Od: Śro sie 09, 2006 2:53
Lokalizacja: okolice Rybnika

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: CatnipAnia, label3, Marmotka i 89 gości