Tylko takie miejsce znalazła dla swoich dzieci.
Jest ich 5. Mają kilka zaledwnie dni, maciupkie główki nie większe od paznokacia i tyciusieńkie łapeczki.

Ona sama wyrzucona, niechciana.
Domowa, mrucząca, ufna i kochana.
I bardzo chora. Z otwartymi ropiejącymi ranami na plecach.
Zimą mieszkała pod schodami. Jedynie cudem udało się jej przeżyć, bo mrozy były po -32.
Domek tymczasowy u kogoś pewnie się nie znajdzie.
Ja mam zakaz przyniesienie do domu jakiegokolwiek kota, cokolwiek by się z nim działo. Powiedziane jasno i wyraźnie.


Zdjęcia ran na plecach
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/630 ... bdb23.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/93d ... a5808.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/bd7 ... e8b3d.html
Czy ktoś może widział już coś takiego u kota? co to może być?