Właśnie wróciliśmy od weta

. Okazało się, że Gulasz nie ma wcale świerzba, tylko wielkie pokłady brudu w uszach

. Uszka zostały wyczyszczone, oczka obejrzane (też nic strasznego się nie dzieje) i wet zaszczepił Gulasza

. Drugie szczepienie za miesiąc, oczywiście.
Bigos też przeszedł przegląd, oczka ma w dużo lepszym stanie (było zapalenie spojówek). Nie muszę mu ich już zakraplać 5x dziennie, wstarczy raz/dwa razy.
Podczas badania obydwa moje łobuzy były wyjątkowo grzeczne - Gulasz nawet nie pisnął podczas robienia zastrzyku, a Bigos tylko coś tam cicho burczał pod nosem, ale dał sobie spokojnie zakroplić oczka i zajrzeć pod trzecią powiekę.
Za to po badaniu Gulasz rozpoczął prawdziwy koncert z wnętrza swojego kontenerka...

Bigos zaczął mu odmiaukiwać, więc pomyślałam sobie, że może się uspokoją, jeśli je wsadzę do jednego kontenera. Jak pomyślałam tak zrobiłam, i wiecie co? To był strzał w dziesiątkę!
Gulasz się uspokoił, coś tam jeszcze czasem miauknął, ale już cicho i bez tej strasznej rozpaczy w głosie. W końcu przytulił się do Bigosa i obaj zdążyli się zdrzemnąć, zanim dojechałam do domu...
Teraz mały myje się na kanapie (cały czas okupuje odebrane Bigosowi miejsce), a Bigos leży mi na kolanach, wciąż trochę obrażony (nie wskoczył sam, musiałam go zgarnąć z podłogi, a na wcześniejsze zaproszenia reagował głębokimi, rozdrażnionymi westchnięciami).
Wieczorem wrzucę jeszcze kilka zdjęć ze wspólnych zabaw i wzajemnego "docierania" się kociastych

.