Dziewczyny są wykończone, wiec pozwolę sobie napisać...
Walczyły do końca. Mała jeszcze wczoraj była na kroplówce, dostała antybiotyk i leki osłonowe i przeciwzapalne. Koło 19 Niteczka poczuła się gorzej, leżała osowiała, smutna,
Temperatura 39,7 stopnia. Po pół godzinie zeszło do 93,5.
Nie czekałyśmy. Pojechałyśmy do weta. Tam dostała kolejny lek przeciwzapalny i zalecenie obserwacji.
Nad ranem Niteczka poczuła się bardzo źle. Drgawki, osłabienie...
Wetka, do której pojechały dziewczyny, powiedziała, że nie ma odruchów źrenicowych...
Niteczka odeszła nad ranem
Mnóstwo miłości i szczęścia, jakie zaznała w domku, troska i nadzieja jej opiekunek dawała jej siłę walki aż do tej pory.
Nie cierpiała, była pod stałą opieką weterynarza.
Dziewczyny, dzięki Wam Nitka poznała szczęście i miłość. Zwiedziła Mazury, spała na balkonie, oglądając ptaszki.
Spotkamy ją jeszcze.
W kolejnych życiach.
