U nas dalej smutno i przykro.
Odpowiem na pewne wątki gryka27 (choc nie wiem czy wyjdzie mi te cytowanie)
gryka27 pisze:MonaKicia pisze:Badania morfologiczne krwi wykazały: ALT: 440 (norma=20-107), AST: 242 (norma 6-44), kreatynina 2,0. (podaję najważniejsze odchylenia - ogólnie wyniki nie obiecujące.gryka27 pisze:To nie sa zle wyniki - relatywinie rzecz biorac.
Mój "wet" twierdzi, że to złe wyniki. A ja musze mu uwierzyć. To on jest lekarzem a nie ja.gryka27 pisze:Pare pytan - jak sie dokladnie nazywa nowotwor - czy mozesz zacytowac nazwe z wynikow biopsji?
Własnie cytuję. Wiem tyle co powiedział lekarz. Tak też napisano w karcie informacyjnej wizyty, której wydruk mam w domu. "choroba nowotworowa węzłów chłonnych- chłonniak złośliwy".gryka27 pisze:Czy dajesz nadal kroplowki podskorne w domu? Jesli tak to ile i czy mozesz mi i swojemu kotu zrobic ogromna przysluge i wyrzucic furosemid? (Dawaj kroplowki bez. Nota bene - do wszystkich nerkowcow bez hyperkalcemii i chorob serca - prosze odstawcie furosemid). Jak nie dostajesz kroplowek to zazadaj zeby cie nauczyli i rob w domu (dadza ci furosemid - niech ci daja - po drodze do domu wyrzuc do kosza)
Nie daję kroplówek w domu. Kotek był na kroplówkach dwa tygodnie. Dostawał m.in furosemidum 20 mg każdego dnia. Jeden tydzień podskórnie (wet nie umiał sie wkłuć...), w drugim tygodniu dożylnie (po zmianie pierwszego lekarza). Wet wiedział o chorobie nerek a jednak podawał furosemid - kwestionujesz jego wiedzę? Skoro wet powiedział, że kroplówki już nie potrzebne - to wie co robi. nie wiem co w tym przypadku one wniosą.gryka27 pisze:
Dlaczego nie wycieli guza? Czy tylko dlatego ze sie przestraszyli nowotworu czy byl jakis medyczny powod po temu? Czy ci powiedzieli?
Nie wycieli gdyż guz był za duży do usunięcia- tak mi powiedzieli.gryka27 pisze:
Kiedy mowa o zaawansowanym - to znaczy co dokladnie? - czy ci powiedzieli?
Nie wytłumaczyli mi tego. Powiedzieli tylko, że jest to choroba nowotworowa w układzie limfocytarnym a więc rozprzestrzeniająca się w całym organizmie.MonaKicia pisze:Zdecydowałam się na leczenie (chemioterapia) Wet wykonał telefon do słynnego lekrza w Warszawie. Nie miał on dobrych prognoz. Leczenie kosztuje 500 zł miesięcznie, a kot przezyje 66 dni. Nie ma szans na dłużej. Poza tym może nie dobrze tolerowac leki......gryka27 pisze:
Czy mozesz tego twojego weta poprosic zeby mi tez wyliczyl z dokladnoscia do dnia moje przyszle zycie? Bo on niezly fachowiec.
Tak z tego co wiem co najlepszy fachowiec w Polsce - to potwierdzają forumowicze.gryka27 pisze: 66 dni. A o godzniach nie wspominal?
66 dni- brzmi trochę kontrowersyjnie. Myslę, że dr Jagielski miał na myśli średnią przeżywalność kotów w podobnych przypadkach, z którymi miał do czynienia. Inni weci dają (teoretycznie) od 4 do 6 tygodni czasu na remisję choroby.gryka27 pisze:Problem w tym ze nie masz dobrej pomocy weterynaryjnej. Niestety z tym sie czesto spotykam wsrod ludzi w Polsce (pisze z USA). Nie potrafia nawet opisac dobrze podstawowych obiawow zwiazanych z chemoterapia. Podejrzewam ze dlatego iz nigdy nie widzieli kotow na chemii. Albo widzieli jednego.
Tu akurat można podzielić Twoje zdanie. Polscy lekarz bazują na wiedzy lekarzy ze Stanów (książki, internet) - tak mówił "mój" wet. Polska to nie Stany. Białystok to nie Warszawa... W moim mieście brak przypadków leczenia kota chemioterapią w chwili obecnej. Nawet nie mam z kim porozmawiać.gryka27 pisze:Zdecydowalismy sie na chemoterapie bo limfoma jelit jest bardzo bolesna i nie chcielismy patrzec bezradnie jak kot umiera. Chemie przeszla ladnie.
Miała dużo szczęścia.gryka27 pisze:Pare kotow zmarlo w czasie kuracji ale nie od leczenia tylko od nowotworu.
jak mogło umrzeć od nowotworu? skoro chemia ma na celu "uśpienie" nowotworu? ja już nic nie rozumiem....Może po prostu nadszedł czas skończenia remisji choroby. Piszesz że koty zmarły w trakcie kuracji.. Własnie po to określa się ilośc dni, tygodni, by wiedzieć ile ta kuracja ma trwać.gryka27 pisze:Wszystkim ktorym sie wydaje ze nowotwory sa automatycznie wyrokiem smierci: nie tylko nie sa, one sa jedna z najlatwiej uleczalnych chronicznych chorob w tej chwili.
Jakoś nie moge w to uwierzyć. To najczęstsza choroba, która zabiera rokrocznie tylu ludzi.gryka27 pisze:Mam kota z chronicznym stanem zapalnym trzustki - na to nie ma lekarstwa.
Życzę Twojemu kotkowi, by objawy pogorszenia nigdy nie wróciły. Wszystkiego dobrego.gryka27 pisze:Jak sa pieniadze to to jest dobry cel na to by je wydac.
Wiesz mówi się, że pieniądze są tu najmniej ważne. W perspektywie tych kilku tygodni jego życia, które może stać się pasmem cierpień (choć wiem, że nie musi) pieniądze nabierają innej wartości. I naprawdę mam wątpliwości czy cel ich wydania jest szczytny.gryka27 pisze:Chemoterapia nie jest gorsza od tego na co on cierpi.
Być może masz rację. Mówisz tak na przykładzie swego kotka. Pamiętajmy jednak że każdy przypadek jest inny. Nie wiadomo jak zareagowałby mój kot więc wniosków nie można uogólniać.
Pozdrawiam Cię i dziękuję za Twoje wnikliwe potraktowanie sprawy. Myślę, że gdybym mieszkała w USA - miała dobrych lekarzy, więcej pieniędzy niż mam, dobre doświadczenia innych właścicieli chorych zwierząt, bardziej elastyczne otoczenie - pewnie tez miałabym tak otwarte podejście do chemioterapii jak Ty. A tak pozostaje mi wiele do gdybania....