Na życzenie - dodałam Murzynkowi jeszcze jeden link - do zdjęcia z otwartymi oczkami, z tym, że teraz już nie ma tak wytrzeszczonych jak kiedyś.
A teraz kolej na wyczekiwaną przez ryśkę księżniczkę (kto zgadnie, dlaczego

?)
AGATKA
Odpowiem sama

- Agatka dokarmiała na osiedlu ryśka. Była przekonana, że to typowy dziczek, z tych dzikszych. Oczywiście koteczka rodziła dzieci. I w końcu została złapana na sterylkę. I tu, w łazience ryśki - niespodzianka

- to kotek domowy, kuwetkowy itd. No więc szybko potrzebny dom. Domu nie było. Eve zgodziła się wziąć ją do siebie, do biura. Ale był długi weekend 1 listopada 2003 i Eve na dni parę wyjechała. Koteczka po przywiezieniu miała u mnie zaczekać do jej przyjazdu. No i... zauroczyła mnie nieodwołalnie. Jeszcze mi coś załatwiła, ale o tym to kiedy indziej. Tak czy inaczej powiedziałam - nie oddam, a co, nie mogę mieć czterech kotów? Eve, dziwna rzecz, nie protestowała

- czyżby miała za dużo kotów

? Imię Agatka po prostu do kotki pasowało - i tak zostało.
Agatka początkowo była dość nieufna, chociaż nie dzika. w dodatku miała szwy, bo przyjechała zaraz po sterylce. Leżała więc sobie w kuchni w transporterku, a ja kładłam się na podłodze i gadałam do niej. Powoli zaczęła wychodzić i nawet mrucząc ocierać się o moją twarz. Ale całkowicie przełamała nieufność stopniowo, po dłuższym czasie. Musiała też przywyknąć do psów z którymi na osiedlu miała napewno nie najlepsze doświadczenia.
Teraz to najbardziej zrównoważona z moich kotów. Spokojna, pełna kociej godności, czyściutka, zupełnie nie kłopotliwa.
Mam z nią tylko jedno zmartwienie - od początku zaczęły się rujki posterylkowe. Niedawno na USG wyszło, że ma coś jak trzeci, torbielowaty i duży jajnik. Nie jest dobrze jej to zostawiać. Agatkę czeka zabieg. Ma już wyniki badania krwi - są wręcz wzorcowe, więc narkoza powinna być bezpieczna. Gdyby nie upały, byłybyśmy już po, ale z powodu upałów wszystkie planowe zabiegi zostały u nas odłożone. Teraz nas to czeka. Trochę się boję i proszę o kciuki.
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pel ... 773a9.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pel ... 92240.html
SZAROTKA
Dla odmiany jest z Torunia. Zdecydowałam się na nią w dość dramatycznych okolicznościach. Miałam dać dom tymczasowy (a może i stały) innej koteczce, niewidomej. Niestety na skutek różnych nieprzemyślanych decyzji (nie ludzi z forum, chociaż miałam ją adoptować przez forum) koteczka została uśpiona. Bardzo mnie to bolało. I wtedy postanowiłam że przygarnę jakiegoś kota/kotkę szczególnie bez szans na adopcję. Lidiya przedstawiła mi młodziutką, burą kicię ze swojej fundacji, która posikiwała wszędzie i nikt jej z tego powodu nie chciał. No i przyjechała, jednym transportem z Lio wawe (wtedy poznałyśmy się z wawe

). Ciemnoszara z czarnym, bez białego, nazwałam ją Szarotka (początkowo mama nazwała ją Kuleczka, ale była zdecydowanie za szczupła).
Szarotka faktycznie posikiwała i posikuje, ale w pełni wyrównuje to swoim charakterem. Nazywam ją "serduszko na czterech łapkach". Ma niesamowite wyczucie nastrojów. Gdy jest mi ciężko to przychodzi i przytula się, gdy wiosną upadłam w kuchni i strasznie się potłukłam, to gdy siedziałam na podłodze nie mogąc odrazu wstać biegała wokół, miauczała, usiłowała dać buzi. Wogóle cudnie daje buzi

. Przy tym rozrabiać też potrafi. I to nieźle. Ale z niesamowitym wdziękiem.
Niestety okazało się, że to nieszczęsne sikanie to wynik poważnej wady genetycznej całego układu moczowego. Kicia ma torbielowate obie nerki, za mały pęcherz, za szerokie ujście cewki moczowej. Ma regularnie badaną krew, żeby wychwycić pierwsze nieprawidłowości w działaniu nerek. ale na szczęście, odpukać, wyniki są ok. Przeszłam z nią wogóle dużo. Na początku chorowała na straszliwą kalciwirozę, ledwo ją odratowaliśmy. Potem po narkozie przy sterylce miała aż dwie zapaści - znowu jak wet określił, co najmniej dwiema łapkami była już za TM. Ledwo ciut się wzmocniła, wypruła sobie szwy, znów niemal na sygnale na szycie (wypruła bo wyplątała się z kaftanika, to wogóle cyrkówka a nie kot, tradycyjny kaftanik zdjęła w 2 sekundy, kołnierz przyczepiony do obróżki - w 2 minuty, potem chodziła obwiązana jak ufoludek).
Teraz od paru dni jakaś ospała. Krew na nerki badaliśmy 2 tygodnie temu - było super. Niestety nie wyszła morfologia - zrobił się w próbówce skrzep. Chyba zaraz po niedzieli zdecyduję się na powtórkę. No i jeszcze myślę o zakłaczeniu. Pasty skubana nie chce jeść, będę musiała na siłę
Tak, że też prosimy o kciuki.
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pel ... 85b26.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pel ... 48245.html
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pel ... 345a5.html