» Sob sie 05, 2006 13:22
Witajcie Kochani
Dziękuje Wam za wszystkie słowa otuchy i wypowiedzi. To dla mnie bardzo ważne w tych trudnych chwilach. Tak naprawdę decydujące będą te dwa dni (dziś i jutro). Zobacze czy kotek coś zje, jak przyjmie tabletkę....
Blue - "przełamać strach...." Wciąż nie wiem czy to już pora... Nie robiliśmy testu na FIV...Lekarz stwierdził, że to niepotrzebne...Tylko na białeczkę- wynik ujemny.
annskr - Może rzeczywiście jest tak, że lekarze namawiają do leczenia, bo dla nich liczy się przypadek. Mają możliwość obserwacji, zdobywania doświadczenia. Zresztą ich to nic nie kosztuje, za leki płaci właściciel zwierzęcia. A oni tylko je dawkowkują. Ten mój wet nie namawia tak nachalnie do leczenia, ale zauważyłam, że jest ciekawy jak kotek zareaguje na pierwsze leki....Jeśli ma być tak, jak u Twego kolegi to ja tego nie chcę...
Dorota, nongie - dziękuje.
kota7 - Twój pomysł wiele wnosi.... Ja niestety nie wiedziałam, że jest taka możliwość. Nie wiem też czy akurat w tej lecznicy by się na to zgodzili. Ale w razie czego to jest to najlepsze wyjście z mozliwych. Piękna ta Twoja pierwsza kocia miłośc.
bechet - masz za sobą to, co akurat przede mną, więc pewnie bardzo dobrze mnie rozumiesz. Czy także podjęłaś decyzję o leczeniu chemioterapią? To piekne, że kotek odszedł na Twoich kolanach.
Słonko_Łódź - Dzielny Miodzio i Ty razem z nim. Decyzja o eutanazji zawsze zostawia ślad na długie lata. Zadaje się tysiące pytań czy dobrze się robi. Ale rzeczywiście gdy nie ma już żadnej nadziei ....
ariel - bardzo Ci współczuję. Gorąco Cie pozdrawiam. Trzymaj się. Na pewno zrobiłaś co to najlepszego dla swojego kotka. Tylko skąd wiedzieć że to akurat ten moment? Zachowanie mojego kota świadczy o tym, że cały czas walczy i powraca do sił.
Anka - własnie waham się cały czas. Niby kot walczy, przeszedł już tyle, że szkoda to zaprzepaścić, ale skoro wszyscy piszą, że teraz będzie już coraz gorzej...
Moś- dzięki za wsparcie.
Jana - Bardzo ważne jest dla mnie Twoje doświadczenie. To co piszesz nie nastraja optymistycznie. Jeśli możesz napisać ile udało Ci się utrzymać swego kotka w dobrym zdrowiu i samopoczuciu podczas tej walki? "Słynny lekarz z Warszawy" daje tylko 66 dni. Przecież tu nie chodzi o ilość tylko o jakość życia. Masz całkowitą rację-przecież wiadomo, że kotek nie wyzdrowieje... Gratuluje Ci siły w podjęciu ostatecznej decyzji. Jeśli możesz powiedzieć mi coś jeszcze odzywaj się.... Pozdrawiam.
Zuza, Ivette - dzięki za Wasze głosy.
Zacznę równiez godzić się z myślą o odejściu kotka w domu, choć ciągle nie wiem czy to dobra decyzja. Szkoda, że nie wiem jak Pafnucy zareaguje na leki, czy nie wyrządzę mu krzywdy? Tyle przeszedł, może jednak warto walczyć dalej?....