no wiec tak......hm........nie ma kiciusia malego .....tzn pod moja opieka nie ma......
pewnie teraz co niektorzy beda rzucac gromy ale musialam go oddac jego "wlascicielom"
bo kicius mial dom naprzeciwko mojego bloku, teraz juz wiem ze dzieci go wogole gdzies znalazly i przyniosly do domu, a ze ich mama lubi zwierzaki no to pozwolila mu zostac, tylko ze oni wypuszczaja kota

no i tak dzieci sie nim bawily

mordowaly go, potem go widzialam ciagle przed blokiem, platal sie, glodny, wiec go w koncu zgarnelam........
u mnie nie ma mowy o zadnym dodatkowym kocie w domu, co juz wiecie ( Ci ktorzy czytaja watek) wiec zamieszkal u sasiadki, ale.....no wlasnie.........chcialam mu znalezc dom a do tego czasu mial mieszkac tam....ale dom to nie latwa sprawa i na pewno nie szybka.....a ja nie mialam mozliwosci siedzenia z kiciusiem ciagle, on potrzebowal towarzystwa, zabawy, no i przyzwyczajony do wychodzenia na dwor.....zaczal wyc pod drzwiami, mogl nawet godzinami miauczec

ja wiem ze to normalne jak sie odzwyczaja kota od wychodzenia ale to inna sytuacja bo w mieszkaniu nikt nie mieszka i on ciagle prawie sam....

poza tym na zlosc jak odchodzilam i zostawal sam to sie zalatwial pod drzwiami

a mial luzne qpale....wiec wyobrazcie sobie co tam bylo jak to probowal zakopac
takie rzeczy bym zniosla, ale gdyby to bylo u mnie w domu, jakbym mogla go trzymac u siebie to bym trzymala do czas znalezeina domu ale w takiej sytuacji....

i tak czeka mnie wielkie sprzatanie mieszkania sasiadki i troche prania, czyszczenia.....
to wszystko byloby do zniesienia ale nie na dluzsza mete, to maly kociak, zdziczal by , pozostawiony sam sobie
wiec wobec tego postanowilam pojsc do jego wlascicieli i sobie pogadac z nimi, uswiadomic pewne kwestie, no i zobaczymy co teraz bedzie
kobieta obiecala malego wziac do weta, no i ma przypilnowac zeby dzieci go nie meczyly bardzo

niestety kot bedzie wychodzacy ale na to juz nic nie poradze,na szczescie to parter, bede z nimi w kontakcie wiec mam nadzieje ze opieka sie polepszy..............chociaz troche
a wogole to juz zamierzali wziac nastepnego
bede miala ich an oku i mowialm ze jak tylko cos nie tak bedzie to jednka go zabiore i bede szukac domu
jeden odszedl a juz od dwoch dni plata sie kolo mnie koteczka bialo czarna krowka, bardzo lagodna, widac ze wyrzucona alebo sie zgubila, juz troszke wychudzona i brudna ale niezwykle miziasta, na razie ja zaprowadzilam do piwnicy , pokazalam jej kąty, co i jak i gdzie ale wyszla stamtad......na razie niz wiecej nie moge, poki mieszkam z rodzicami.........
no chyba sterylka w planie, chociaz moze juz jest wykonana....
