................
Na razie nie wpisujemy się do Klubu TD.
Ale nie mówimy hop.
Nie jest różowo (a, bo ja chciałam, żeby się od razu po pycholach lizały, naiwność - piękna rzecz), ale jedziemy.
Lola przyjechała wczoraj rano, oprychała Gałę i Gała się obraziła. Teraz stara prycha. A co? Gorsza, czy jak? Co będzie takie toto na nią prychało? Wylazło z kontenerka i prycha...a potem mruczy. Głaskane. Bezczelne.
Tu wczorajsze krakowskie fotki kotki Lolki:
Lola z Bielska-Białej oraz Chciałabym się dokocić (czyli jak do tego doszło)
Z soboty na niedzielę Lolka spała z moją progeniturą. Dwie godziny. Widocznie za długo, bo po tym czasie jedno i drugie obudziło się i dawaj - zabawa. Dziecko do wyra, Lola do kuwety. 3-cia w nocy. Herr Jesas. Ja się nie pisałam na nocnego stróża. O czwartej zaniosłam Lolkę z powrotem do pokoju Młodego i wreszcie....... zasnęła kołami do góry.
A dziś kontynuujemy Spotkania Kontrolowane
w dzień:

i w nocy:

Najbardziej obawiałam się, że Gała będzie się bać nowej (cóż, takie doświadczenia...), ale czy to gabaryty Loli, czy Kropelki Bacha, które od niedawna bierze (no może za wcześnie na efekty, więc jednak rozmiary młodej

Lola sobie świetnie radzi, kuwety na razie dwie, Lola ma rozwolnienie (całe szczęście, że najwyżej 2-3 razy dziennie), jutro idziemy do wetek popytać. I tak mała używa dwóch. I pewnie kiedyś tą drugą zlikwiduję, nie chce mi się dwóch sprzątać i spod dwóch żwirek wygarniać. Wcina RC i indyka z ryżem handmade by me, ale woli z palca, niż ze spodka, więc mam roboty, że hej, małpa jedna. Pije jak smok, lata jak kot z pęcherzem (a nie przywiozła ze sobą pęcherza - specjalnie patrzyłam), drze się niemiłosiernie i od czasu do czasu wchodzi do łazienki szarpać mi nerwy (łazi po krawędzi napełnionej wanny) i zaprzecza prawom natury, najwyraźniej chcąc się kąpać. Na vana nie wygląda, ani z tyłu, ani z przodu. Już prędzej na orienta z tymi przydługimi nogami i ogonkiem.
Gała jeszcze nie wygląda na doprowadzoną do skrajności. Nie widać żądzy mordu, a dźwięki ostrzegawcze ograniczone do minimum. Właściwie wyje tylko wtedy, kiedy Lolka próbuje ją radośnie wyściskać na jej prywatnym parapetowym posłanku (gdzie, aby dojść, Lolka musi pokonać prawdziwą ścieżkę zdrowia z podłogi poprzez moje biedne, nie opancerzone nogi, na biurko i w końcu prosto do celu, czyli do Gałki).
Czyli, reasumując, wszystko gra do 20 centymetrów odległości, a jak stara zaspana - to do 2-óch.
Ale nie powiem. W dzień raczej obydwie śpią, no, Lolka - j.w. (biega, skacze, myrmoli, je itd., itp.), ale w nocy ciekawość Gałki zamienia się w śledztwo. Ja tu do was piszę, a Gała czołga się zakosami jak izraelski komandos i podpatruje, jak Lola zaplątana w sznurki i myszki skacze metr w te i we wte, i w górę, a oczy robią jej się coraz większe i większe. A ja się jej wcale nie dziwię, bo sama mam oczy jak talerze. Dlaczego nikt mi nie powiedział, co potrafi 3,5 miesięczne toto?
Sajgon.
No, dobra. Dziś to bym się chciała wyspać.
Po co ja się tak rozpisuję, zamiast chrapać (widocznie przeczuwam, że i tak nie zasnę).
A przecież w skrócie:
Lola tak:

A Gałka tak:

I już.
Dokociłam się i jeszcze nie żałuję, ale nie chwali się dnia przed zachodem słońca, a więc:
wsparcie moralne mile widziane.
A c.d. na pewno nastąpi......






