I stało się. Od 2 tygodni w moim życiu nastąpiło parę wydarzeń, których wagi z początku nie doceniałem. Zaczęło się od przybycia Ady, Melani i Tomka z drugą futrzaną (jak sie okazało) miłością mojego życia: Zimą (dalej zwaną: Bąblem, Więśniarą - tradycyjne kocie imię w naszym domu-, Śmierdzielkiem, Szalikiem, Mruczolem itd. itp.

). Nerwy przed przyjazdem tej czwórki były całkiem spore. Kiedy przyjechali, po kilku minutach podziwiania Zimy i rozmów o Kotach, pękły lody i spędziliśmy wspólnie dwie godziny. Maria, niestety tylko godzinę bo co 5 minut znikała z kuchni żeby pójść pobawić się z Bąblem (zamkniętym w pokoju przed wściekłą Mruczysławą) .

Po wysłuchaniu wielu opowieści naszych gości stwierdziliśmy że na punkcie kotów to my jeszcze kota, tak do końca, nie mamy.

Po pożegnaniu nastąpił w naszym domu impas spowodowany niechęcią Mruczysławy do Śmierdzielka. Więc spędzając połowę weekendu sam w pokoju z Zimą przeczytałem "Pamiętnik Babuni" pani Ryrych. A propos tegoż "Pamiętnika...", który mieliśmy już od tygodnia. Wywoływał on u Marii reakcje dość dramatycznie co powodowało u mnie (mimo całej mojej sympatii dla Kotów) dość spore zdziwienie. Zdziwienie jednak zniknęło gdy parę razy musiałem całą moją meską dumą powstrzymywać nadmierne wzruszenie.

W trakcie lektury przelewałem oczywiście całą wywołaną przez niego kocią miłość na Zimulę.
Poznanie Ady, Melani i Tomka, przyjęcie Zimy do rodziny, lektura "Pamiętnika..." , weekend bez Marii...
Po tych wszystkich emocjach i nowościach, wraz ze stopniowym wzrostem akceptacji Zimy przez Mruczysławę, myślałem, że wszystko wróci do naszych stałych rytmów. Myślałem...
Jednak moja przyszła, niedoszła

Teściowa założyła ten wątek. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że pewnego dnia, gdy siedzieliśmy z Marią przy komputerach, nagle nastała cisza przerywana intensywnym klikaniem i stukotem klawiatury. Zazwyczaj Maria dokładnie relacjonuje co właśnie znalazła w necie, co tam w pracy itd. itp. A tu nic.
Więc patrzę co ona tam tak skrobie. A tu... FORUM MIAU: zarejstrowana, post napisany, zdjęcia na fotosik wgrane, i co chwilę klikanie na odśwież stronę, odśwież stronę, odśwież stronę...
No dobra, myślę, może jej przejdzie po paru dniach. Hmm... a może po tygodniu, a może... tracę nadzieję. No i pięknie. Aukcja dla biednych kotków z Gdyni. Ok, niech będzie, w końcu to my je zauważyliśmy, szczytny cel, biedne maluchy... to może ja też coś zrobię, myślę.... COO?
Kurde, co się ze mną dzieje?
Zaczynam się bać o swoje zdrowie (gdyż Maria, wręcz przeciwnie, chodzi i tryska energią). Czemu rozglądając się po pokoju widze tylko koty? Na fotelu kot, na szafie kot, na łóżku kot (Zima opanowała sztukę teleportacji, naprawdę!). Patrze na moją ulbioną stertę tygodników, a tam czasopismo KOT (przez DCC

) Na ekran komputera KOTY, na ekran drugiego komputera KOTY. Rozmawiam z bratem, z Mamą, z Marią KOTY. Włączam Tv (Animal Planet) KOTY. Patrzę na poduszkę KOTY (wyszyte). WSZĘDZIE KOTY. I do tego jeszcze jakieś 15 myszy na podłodzę.
Więc proszę o radę jakąś. Nie jestem pewny ale wydaje mi się, że jakoś moje uszy coraz bardziej spiczaste,że z tyłu wyrasta mi zalążek ogona, że włosy na moim ciele zamieniają się w sierść, że... piszę na tym forum. Czy to normalne? Czy to co się ze mną dzieje nie jest groźne? Czy ktoś z Was ma podobne objawy?
P.S.1 Powstrymałem się od epitetów wobec Teściowej gdyż boję sie o swoję bezpieczeństwo w internecie. Zamontowaliśmy Jej internet rok temu a ona od tygodnia tłumaczy Marii jak się na forum robi to i tamto i jak zdjęcia uploadować do fotosika! Z takim tempem nauki boje się że za pół roku nie będzie już szyła poduszek tylko zacznie kariere profesjonalnego hackera.
P.S.2 RATUJCIE!