Pancerni i Marysia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 25, 2006 22:03

Ja Cie doskonale rozumiem, bo tez przy Grzyeldzie szkoda mi bylo duzych ;)
Za odzyskanie rownowagi wszystkich kotow w domu trzymam!
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88437
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto lip 25, 2006 23:21

Inka pisze:Wczoraj Sisiulka poszla sobie w odwiedziny do sasiadow.
Byla piekna pogoda, drzwi na tarasy wszedzie pootwierane na osciez, wiec czmychnela sobie na zwiedzanie aranzacji cudzych wnetrz.
Nic o tym nie wiedzielismy.
Kiedy zrobilo sie pozno, a jej wciaz nie bylo w domu, przyobleklam cieple kaftany, wzielam w reke latarke, i szukalam jej po okolicy przez godzine.
Wrocilam do domu, przebralam sie w pizame, i juz cala w nerwach i prawie z placzem, czekalam na nia, biegajac od okna do okna.
O 23.30 dzwonek do drzwi. Sasiad przyszedl nam oznajmic, ze Sisiulka jest u nich i rozgoscila sie w najlepsze, przeglada wszystkie katy ale nie daje sie zlapac, wiec czy moge po nia przyjsc, bo juz sie nieco pozno zrobilo, zona juz w lozku i dzieci tez, a kotka gdzies buszuje na strychu.
Bosh, jaki wstyd :oops: :lol:
Niedawno sie wprowadzilismy, czlowiek probuje jakos kulturalnie przed sasiadami wypasc, a tu nagle w srodku nocy, w pizamie i szlafroku biegam z saszetka kociego zarla po obcym domu, tarzam sie po podlodze i zagladam ludziom akurat wszedzie tam, gdzie nie jest przeznaczone na oczy sasiadow, czyli pod wszystkie meble, wszystkie kurzyki im badam oraz porzucone skarpetki :twisted:
Cala rodzina sie obudzila, zaspane dzieci snuja sie po schodach, zona w poranniku niby sie do mnie usmiecha, ale slabo jakos, ciekawe, dlaczego :twisted: :oops:
W koncu przyszla, z ogonkiem w gorze, cala zadowolona z siebie wynurzyla sie z jakis czelusci, sasiadowi sie o nogi ociera, jakby juz w ogole stracila kontakt z ziemia i za dziecko kwiat robi.
Dzisiaj ma szlaban na wychodzenie, a ja pieke ciasteczka dla dzieciakow sasiada, zeby jakos przykryc nasze poznanie sie w tych zenujacych okolicznosciach :twisted: :lol:


:ryk: :ryk: :ryk:
Obśmiałam się jak przysłowiowa norka wyobrażając sobie Marysińskie perypetie :lol:
Cesarzowej się nie dziwię - po prostu postanowiła poszerzyć Imperium. Zrozumiałe i pochwały godne :lol:

Maluchy są :love: Różyczka słodka i Mustaszka ;) po prostu odlotowa. Więcej zdjęć ciem :mrgreen:

Sigrid

 
Posty: 7047
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Śro lip 26, 2006 13:49

Takie male, a swiat taki ogromny... :lol:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Sissi i Totto w miniaturze :lol:
Obrazek

A tu sie skrada Szpieg z Krainy Deszczowcow... :lol:
Obrazek

Wojtku, kiciuszki sa od sasiadki.
Bylo 9 kociat, nasze dzieciaczki pomagaly sasiadce dogladac kociatek, no i oczywiscie kazde z nich zakochalo sie w jednym kociatku i nie dalo rady inaczej, musielismy wziac :twisted: :wink:
Znow przekonalam sie, ze kota wybiera sie sercem, bo w miocie bylo wiecej kociat uroku Mustaszki, a moja pasierbica od razu wiedziala, ze to wlasnie Roza jest jej kotem, Roza i zaden inny.
Roza tez chyba wie, ze dzieczynka to wlasnie jej czlowiek, i leci do niej jak rakieta z kazdego zakatka domu.

Aniutello, Sissi ma focha jak stad do Krakowa :twisted: :lol:
Twoja Sonia tez jest taka uparta?

Sigrid, Ty wiesz, jaki to szok, kiedy Mustaszek okazuje sie byc Mustaszka... :lol:

Kicie coraz bardziej zadomowione i cale szczesliwe.
Dostaja Specific dla kociat, w poniedzialek pochlanialy kurczaka, wczoraj jadly rybke, jedza ze swoich misek i podkradaja z misek Duzych - apetyt maja nieziemski :lol:
Duze w dalszym ciagu obrazone.
Czy te male juz moga zaczac jesc wolowine, czy jeszcze za male?
I moge juz podac lek odrobaczajacy? Wczoraj byly szczepione, nastepne szczepienie za miesiac.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro lip 26, 2006 13:56

Wolowine moga, z odrobaczeniem poczekaj z tydzien jeszcze.
Cudne sa :lol:

Co z pozostalymi maluchami? I mamusia? Wlascicielka da sie namowic na sterylke?
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Śro lip 26, 2006 14:04

Mowi, ze za drogo, a doroslych kotow ma 4 :(
Ale moze teraz sie zastanowi, bo miala duze problemy z wydaniem 9 kociat. Wciaz 2 szukaja domu.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro lip 26, 2006 14:23

Inka pisze: Aniutello, Sissi ma focha jak stad do Krakowa :twisted: :lol:
Twoja Sonia tez jest taka uparta?


Gorzej niż "najuparciejszy" osioł :wink: Kiedyś przez tydzień mieliśmy kociego gościa to nie dość, że gościowi się dostawało, Imbir też miał za swoje (bo się skumplował z nowym) to i na nas syczała i fukała. Do łapoczynów nawet dochodziło, zołza jedna...
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5234
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Czw lip 27, 2006 13:53

Sonia tez charakterna :lol:
a moze to pierwszy koci dzieciak tak ma :wink:
Ten, co nas nauczyl kochac koty, i wciaz nas musztruje, zebysmy nie wyszli z wprawy... :lol:

Sisiulka w dalszym ciagu mieszka w ogrodzie lub na tarasie.
Ale wraca na noc, kiedy Male juz sa na gorze w sypialniach dzieci.
Wtedy Duze rzadza na salonach, tak ze wciaz maja monopol na wieczorne wylegiwanie sie na naszych brzuchach i cos ekstra dobrego w miskach przed snem.
Sissi ma te swoja kryjowke pod krzakiem porzeczek, w zaroslach, nikt jej nie widzi a ona widzi wszystko. Nie chce sie przelamac ta moja kochana kocia corcia. Kiedy przemyka sie do kuwety, nie prycha na male - ignoruje je totalnie i omija szerokim lukiem!
Tylko raz, pierwszego dnia, powachala je, i koniec, w akcie protestu 2 minuty pozniej juz jej nie bylo.
Na tarasie ma wode. Jedzenia nie moge tam wystawic, bo zaraz zlatuja sie wszystkie koty z okolicy i nowy dramat :roll:
Myslicie, ze w koncu sie przelamie i wroci do domu?

Misiaczek juz jest o krok od dolaczenia do radosnych fikolkow maluchow. Juz przebywa z nimi w jednym pokoju, tylko nie daje do siebie podejsc, i czasami ktores na schodach przymusztruje, nie da przejsc i przygnebi wzrokiem. No i chodzi za mna jak dziecko, wciaz domaga sie dopieszczania, noszenia na rekach i slodkich slowek.
Ale zazdrosc pala mu z oczu, kiedy kociaki sie bawia, i w koncu nie wytrzyma, czuje to w kosciach :lol:

A Maluszki... wykazuja taka wole przetrwania, poradzenia sobie z przeszkodami, i zadomowienia, ze chwilami az wzrusza.
Zwykle nie rozplywam sie na widok kociat, no slodkie slodkie, ale prawdziwie urzeka mnie urok i elegancja doroslego kota.
Ale te dwa szkraby sa na dobrej drodze do marysinskiego serca i garnka :lol:
Takie dwa male odkurzacze, pochlaniaja wszystko w strasznym tempie, pasztet z tubki wchodzi im w pyszczki jak spaghetti :lol: , klopsiki od wczoraj to chwila moment, ukradkiem podjadaja tez z misek duzych, i rosna :lol:
Znalazly sobie miejsce na lezakowanie: w sypialni naszej pannicy, pod lozkiem jest szuflada i w niej dodatkowy materac. Wslizguja sie tam od spodu, skrabia do gory na materac, i spia. Jesli nie zasna tam, gdzie akurat stoja, co tez jest ich specjalnoscia, ku zdziwieniu Misiaczka :wink:
Bardzo bohatersko pokonuja schody, jak chca do kuwetki na dole to az sie zasapia, tyle roboty ze schodami... a potem z powrotem :lol:
W ogole fajnie sie je obserwuje: tyle kociecej radosci i entuzjazmu od dawna nie widzialam, bo Duze to dwa rozpieszczone lenie i nie chce im sie hasac. A Male ciagle w ruchu: tu leci, tam sie przewroci, koziolka trzasnie i leci dalej, chce umyc lapke ale nie ma czasu, bo drugie juz dobiega i trzeba uciekac - rozrywkowe male skrzaty :lol:
Mnie sie boja 8O
Ja nie moge... reka, ktora daje jesc, i one sie mnie boja... czy to moze byc dlatego, ze pachnie ode mnie Duzymi? :conf:
Ale dzisiaj im te strachy za duzo nie pomoga, bo jestesmy sami w domu, i teraz to tutaj bedzie jak w koszarach :twisted: :lol: :wink:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Czw lip 27, 2006 15:31

Inko :D gratuluję z całego serca.
Piękne, słodkie Kociaczki :love:
Pozdrawiam bardzo serdecznie, E.
Obrazek

Ella

 
Posty: 8227
Od: Czw mar 07, 2002 13:22

Post » Pt lip 28, 2006 0:17

Ellu :1luvu:

Bliskie spotkanie 3-go stopnia.
Mustaszek juz nabiera nawykow Bossa - Toto :lol:

Obrazek

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Pt lip 28, 2006 8:23

Czy "szokujący" Mustaszek jest... tego... kudłaty? 8O :love:

Róża jest boska i ma przecudny pycholek, ale Mustaszek/Mustaszka skradła mi serce. Mam nadzieję, że Marysińska nie będzie się obijać i sprawnie będzie przekazywać fotoreportaże :twisted:

Sigrid

 
Posty: 7047
Od: Śro lip 30, 2003 16:54
Lokalizacja: Praga (Południe, nie czeska niestety)

Post » Sob lip 29, 2006 11:33

Wczoraj Male rozlozyly sie na kanapie Duzych w salonie i zasnely snem kamiennym :lol:
Duze nie protestowaly, tylko poszly na krzesla w kuchni 8O
Zaczynaja sie tez zblizac do maluchow, obwachuja je ze wszystkich stron i PILNUJA 8O
Zwlaszcza na tarasie Duze siadaja tak, zeby Male nigdzie nie polazly tylko trzymaly sie blisko drzwi. Niesamowite.
I daja sobie wyjadac z misek. Nie protestuja tez, kiedy czesze wszystkie jedna szczotka, ani kiedy postawilam kuwety prawie obok siebie. Ale trzymaja sie kazde swojej kuwety, Male nie balagania Duzym w kuwecie, a Duze korzystaja tylko ze swojej.
Toto jest szefem. Sam sie wywindowal na te pozycje, i spelnia ja sumiennie - wciaz wodzi za Malymi, jeszcze chwila i zacznie im szorowac uszy :lol:
Koty to madre stworzenia, madrzejsze niz nam sie wydaje :D

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Sob lip 29, 2006 11:41

Inka pisze:Zaczynaja sie tez zblizac do maluchow, obwachuja je ze wszystkich stron i PILNUJA 8O
Zwlaszcza na tarasie Duze siadaja tak, zeby Male nigdzie nie polazly tylko trzymaly sie blisko drzwi. Niesamowite.

Mądrzy opiekunowie :)

Wojtek

 
Posty: 27971
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Sob lip 29, 2006 11:46

Jaka cudna Zaloga :1luvu: .

Duze szybko sie przekonaja, ze fajnie jest miec kogos komu mozna szefowac :wink: .
Obrazek

tangerine1

 
Posty: 15466
Od: Nie lis 14, 2004 20:59
Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza

Post » Nie lip 30, 2006 20:41

Inka :lol: :lol: :lol:

patent z kuwetami proponuje sprzedac
Ty sie lepiej zastanow, jak to robisz, ze Duze nie korzystaja z kuwety Malych i na odwrot :wink:
bo my zwykle ten problem mamy :twisted:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pon lip 31, 2006 0:30

Nie wiem, jak to sie dzieje :lol:
Moze dlatego, ze Male boja sie zapachow z kuwety Duzych, a Duze z kolei korzystaja ze swojej przez sentyment...? :lol:

Jakos tak sie wszytko naturalnie rozchodzi po kosciach, az jestem mile zaskoczona, bo mialam ogromne obawy, jak to bedzie.
Misiu lezakuje w pokoju goscinnym, obok leza Male, wyciagniete jak banany, i Michu nic. Ale maluchy jeszcze sie boja przytulic do Szefa, respekt czuja :lol:
Sissi rowniez zaczela przychodzic do domu. Male traktuje obojetnie, jakby z rezygnacja... tyle czasu przeczekala pod krzakiem, w nadziei ze Male w tym czasie znikna, a tu zero... a wieczory coraz chlodniejsze, jednak w domu na kocyku lepiej, a jak sie przymknie oko to nawet intruzow nie widac :lol:

Mamy jeden problem:
Wczoraj w ciagu dnia nagle zawitala na tarasie kotka sasiadki - mama maluchow, i chciala je zabrac. Nie bylo mnie w domu, dzieci zabraly maluszki i schowaly je w domu, ale wszystkim teraz przykro i zal kociej mamy.
Dzisiaj poszlismy sprawdzic, i kotka wciaz ma te 2 ostatnie maluchy, ktore jeszcze nie znalazly domow.
Czy ona mimo wszystko teskni za tymi dwoma i cierpi tam po drugiej stronie ulicy, ze jej dzieci zabrano?
Gnebi mnie to...

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 64 gości