Wonder i Boruta - ZNALAZŁY SWÓJ DOMEK ! :)))))

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lip 26, 2006 7:43 Wonder i Boruta - ZNALAZŁY SWÓJ DOMEK ! :)))))

Witam i proszę o poradę bo nie wiem co robić.

Mieszkam z matką na osiedlu domków jednorodzinnych z ogródkami, z dala raczej od ruchliwych ulic miasta. Koty przydomowe mieliśmy od zawsze, zresztą wszędzie i ich pełno w okolicy.
Od około 3 lat mamy kocura wysterylizowanego wychodzącego, fakt że czasem został pogoniony przez jakiegoś miejscowego kocura-wiraszkę ;) był normalny, nic się z tego powodu nie działo.
W te wakacje jednak nasz kotek pojawia się w domu rzadziej, jak jest wymęczony to owszem wskoczy na kolanka na drzemkę, ale z reguły je i idzie dalej.
Pech chciał że od niedawna na naszym ogródku zaczęła pojawiać się ślepa kotka - ktoś wykłuł czy wypalił jej oczy :cry: - ma małego czarnego kotka (może ma 2 miesiące) - zacząłem je dokarmiać, przezornie w drugim końcu ogrodu, nie wpuszczając do domu. Maluch jest tak rozkoszny i nie boi się niczego, teraz już z rana czeka pod drzwiami i wbiega buszować nam do mieszkania - ostatnio nasz miniuś się go przestraszył ;( i czasem zachowuje się tak jakby nie był u siebie w domu, jest jakiś taki płochliwy..

no i mój dylemat, czy dokarmiając i nie przeganiając tej biednej kotki i jej małego nie robimy krzywdy naszemu... nie wiem sam już co o tym myśleć. Będę wdzięczny za jakąś pomoc.
Ostatnio edytowano Czw sie 10, 2006 20:30 przez dopeman, łącznie edytowano 3 razy

dopeman

 
Posty: 36
Od: Pt lip 21, 2006 8:45

Post » Śro lip 26, 2006 7:54 Re: Czy w ten sposób nie krzywdzimy własnego kota?

dopeman pisze:no i mój dylemat, czy dokarmiając i nie przeganiając tej biednej kotki i jej małego nie robimy krzywdy naszemu... nie wiem sam już co o tym myśleć. Będę wdzięczny za jakąś pomoc.

Krzywdy? Koci są zwykle towarzyscy na tyle, aby po początkowym burczeniu zaakceptować innego, szczególnie w potrzebie - w zasadzie terytorialne, same potrafią wprowadzić na swój teren i do swojej stołówki zagłodzonego obcego.

Poza tym - ta niewidoma kotka bezwzględnie potrzebuje pomocy - jak nie takiej, to innej, i skłonny jestem sądzić, że odczucia rezydenta (niekoniecznie aż tak nieciekawe) mogą zejść, przynajmniej chwilowo, na dalszy plan.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 26, 2006 8:00

Absolutnie nie krzywdzicie własnego kota. Kotka i jej dziecko potrzebują Twojej pomocy, a Wasz kocur po pewnym czasie przyzwyczai się do ich obecności, a może nawet zaakaceptuje nowycz "członków" rodziny :)
Obrazek Obrazek

gosik96

 
Posty: 406
Od: Wto maja 09, 2006 8:00
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro lip 26, 2006 8:08

no to mnie trochę uspokoiliście, dziekuję. poprostu nasz z ową kotką już miał styczność i wyglądało to tak że jednym prychnieciem go przeganiała. mam obawy czy nasz trochę nie dziczeje i czy może nie przestał się czuć częścią naszego stada :roll:

ale skoro mówicie że nie ma obaw, to poczekamy jeszcze. najbardziej panikuje moja matka ("minuś już do nas nie przychodzi i co teraz?!" ;) ). I to mnie nakłoniło żeby założyć ten temat - to i dzisiejsza jego reakcja jak wskoczył przez okno (on tak zazwyczaj wchodzibo okna stale otwarte) i spanikowany wbiegł pod stół patrząc jakby czy nikt za nim nie wskakuje, a później bał się nawet jak chciałem go pogłaskac... ehh no i potem taki dylematy :oops:

ślepa kotka jest nieufna i prycha, ale ostatnio dając jej jedzenie pozwoliła się mi pogłaskać, łasiła się i ocierała mrucząc ;) ona i mały w zasadzie są pod "opieką" sąsiada.. ale on to chyba jak mu się przypomni daje im coś do jedzenia.

dopeman

 
Posty: 36
Od: Pt lip 21, 2006 8:45

Post » Śro lip 26, 2006 8:14

dopeman pisze:mam obawy czy nasz trochę nie dziczeje i czy może nie przestał się czuć częścią naszego stada :roll:

Może kwestia odbioru kociej specyfiki? One nie są stadne i nigdy nie są tym samym "częścią stada" - raczej członkami rodziny, grupy z którą czują się związane i z którą chcą mieć kontakt, która dzieli z nimi teren. To powoduje, że koci potrafią pozornie emocjonalnie "oddalać się i przybliżać" do ludzi (czy innych kociastych) bez zmiany zasadniczego stosunku do nich - tak jak ludzie, którzy czasem nawet nie widząc się bardzo długo, mogą żywić wobec siebie niezmiennie te same odczucia.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 26, 2006 8:32

ok. czy jeszcze jakieś rady? coś robić czegoś nie robić czy poprostu obserwować i czekać na rozwój wydarzeń?

pozdrawiam!

dopeman

 
Posty: 36
Od: Pt lip 21, 2006 8:45

Post » Śro lip 26, 2006 8:34

Okazywać wszystkim kociastym jak najwięcej serdeczności. Niech rezydent widzi wyraźnie, że niczego nie traci :)

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lip 26, 2006 8:38

I wysterylizować kicię, kiedy skończy karmić malucha.
ObrazekObrazek

bechet

 
Posty: 8667
Od: Śro sie 24, 2005 9:54
Lokalizacja: kraków

Post » Śro lip 26, 2006 8:40

Gadajcie dużo do kocurka, tłumaczcie, rozpuszczajcie smakołykami, jak lubi i pozwoli, to tulcie, miziajcie. :) Tak żeby czuł, że nadal go kochacie. :)

A kotka i jej maluch zdecydowanie potrzebują Waszej pomocy i bardzo dobrze, że im pomagacie. :D :ok:

Wawe

 
Posty: 9495
Od: Pt wrz 24, 2004 21:14
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Śro lip 26, 2006 8:41

dopeman pisze:ok. czy jeszcze jakieś rady? coś robić czegoś nie robić czy poprostu obserwować i czekać na rozwój wydarzeń?

pozdrawiam!


Ideałem było by, gdybyś się zatroszczył o sterylizację tej kotki. Nie jest to wielki koszt, a jakie korzyści! A może ona jest już wysterylizowana, skoro ktoś się nią opiekuje? To było by bardzo dużo, jakbyś mógł się tym zająć.

Mimisia

 
Posty: 7221
Od: Nie lut 05, 2006 11:27
Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki

Post » Śro lip 26, 2006 9:31

Bardzo sie ciesze, ze zaopiekowaliscie sie kotka.
Zawsze nowy kot wzbudza emocje rezydentow, ale tylko na poczatku.
A koteczka napewno potrzebuje waszej pomocy. Sama mam jednooka kotke i widze jakie ma ograniczenia, a ta wcale nie widzi,
Pomozcie je, napewno odwdzieczy sie za to. A jak bedzie czula, ze ma w Was oparcie to i oswoi sie szybko. No a potem jak inni radzili - sterylka i koniec klopotow dla wszystkich.
Nie bojcie sie, ze domowy kot narazie jest wystraszony, to tez tylko na troche. Potem powinny sie zaprzyjaznic.
Mocno trzymam kciuki:)))

(cztery razy przezywalam wprowadzenie nowego kota:)))

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Śro lip 26, 2006 9:58

A ja nie do konca zgadzam sie z przedmowcami.
Przede wszystkim - chwala Wam za to, ze opiekujecie sie kotka i malenstwem.
Ale doskonale rozumiem, ze Wasz kot jest w mocno niekomfortowej sytuacji i czuje sie zagrozony, przeganiany z wlasnego terytorium przez agresywna /co zrozumiale/ kotke - matke, co to w hierarchii stoi na najwyzszych pozycjach.
Mysle, ze Wasz kot by wolal, gdyby kicia z malym byla zamknieta, on czulby sie swobodnie i oboje mieliby czas przywyknac do nowej sytuacji, a moze nawet sie zaprzyjaznic.
Ja zdecydowanie bym tak zrobila /tzn odizolowala kicie z malym/.
Teraz chyba, jak dobrze zrozumialam, jest tak, ze rezydent czuje sie u siebie zagrozonym intruzem... :roll:
Malgorzata,
Wieslaw, Matylda, Bazyli za TM, Rozalia, Kazio,Iwan i mala Klara
Obrazek

Malgorzata

 
Posty: 3775
Od: Sob lip 12, 2003 20:09
Lokalizacja: Piaseczno

Post » Śro lip 26, 2006 10:37

Boże, taka niewidom kotka potrzebuje specjalnej troski.
Preganiać ją???? Absolutnie. Nie wierzę, że byście mogli?
Ona powinna miec dom. Może uda się ją oswoić i oddac w dobre ręce. Ją i malucha. Nawet czasów do jakiegoś azylu. Slepa kotak jest w wielkim niebezpieczestwi w terenie.i

A w jakiej miejscowości mieszkacie? Czy blisko Warszawy? Zastanawiam się..........

Rezydentowi nic nie będzie z tego powodu. Nawet jak trochę się nabzdyczy na początku.

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Śro lip 26, 2006 10:45

[quote="dopeman"]no to mnie trochę uspokoiliście, dziekuję. poprostu nasz z ową kotką już miał styczność i wyglądało to tak że jednym prychnieciem go przeganiała. mam obawy czy nasz trochę nie dziczeje i czy może nie przestał się czuć częścią naszego stada :roll:

ale skoro mówicie że nie ma obaw, to poczekamy jeszcze. najbardziej panikuje moja matka ("minuś już do nas nie przychodzi i co teraz?!" ;) ). I to mnie nakłoniło żeby założyć ten temat - to i dzisiejsza jego reakcja jak wskoczył przez okno (on tak zazwyczaj wchodzibo okna stale otwarte) i spanikowany wbiegł pod stół patrząc jakby czy nikt za nim nie wskakuje, a później bał się nawet jak chciałem go pogłaskac... ehh no i potem taki dylematy :oops:

Witaj ,

Problem może narastać i Twój kocur będzie unikał kontaktu z kotką i jej kociakiem . Czytałam kiedyś artykuł na temat zachowań kotów i hierarchii jaka panuje w grupie kotów . Nie wiem czy wiecie ale ponoć najwyższe miejsce w hierarchii zajmuje KOTKA Z MAŁYMI KOCIĘTAMI -
zaś najniżesze ; WYKASTROWANY KOCUR :!:

[color=darkblue]W grupie kotów istnieje system hierarchii społecznej opartej na dominacji liniowej (polega ona na tym, że jeden z osobników ma najwyższą pozycję, a reszta jest podporządkowana wyżej stojącym osobnikom i jednocześnie dominuje nad kotami o niższej randze). System ten istnieje przede wszystkim wśród samic.
Hierarchia kociego świata
Kocia społeczność w zasadzie opiera się na matriarchacie. Nie wykastrowana kotka z dużą ilością kociąt króluje na szczycie drabiny społecznej. Jeśli jednak jest ona wykastrowana, to jej status społeczny się pogarsza. Samiec zajmuje jej miejsce w społeczeństwie sposobem właściwym macho, przedkładając pazury nad "szare komórki". Najbrutalniejsze i najsilniejsze kocury staczają walki o władzę i prestiż. Sukces odniesiony w bitwie określa społeczną kondycję kocura. Organizacja jest sztywna i kot tylko czasami traci swoją pozycję na rzecz nowo przybyłego, młodego zabijaki.

W przeciwieństwie do pozycji w społeczności małp, jeleni czy fok dominujący kocur niekoniecznie zdobywa duży harem kotek. Kotki wydają się bardzo cywilizowane i nie obdarzają względami każdego umizgującego się rzezimieszka. Często decydują się na konkurenta z dołów drabiny społecznej.


Wykastrowane samce są zawsze na dole drabiny społecznej. Kocur zaczyna tracić swoją pozycję w społeczeństwie natychmiast po wykastrowaniu. Po zabiegu zmniejsza się zawartość testosteronu we krwi i słabnie ostry męski zapach moczu. W miarę postępowania tego procesu kocur spada po szczeblach drabiny w dół. Nie oznacza to, że wykastrowany kocur nie potrafi walczyć, ale raczej traci swoją agresywność.

http://www.koty.wb.pl/okotach/koty13.html

Więcej można przeczytać w linku powyżej .

pozdr.
ObrazekObrazek

LYNX11

 
Posty: 44
Od: Pt paź 08, 2004 14:04

Post » Śro lip 26, 2006 11:07

Lynx, nie zgadzam sie.

U nas w domu rządzi wykastrowany kocur, u hodowcy, od którego mamy kotka, rządzi z kolei wykastrowana kotka, bez względu na to, czy inne kotki mają w danej chwili małe czy nie.

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: banka, Google [Bot], Silverblue i 86 gości