
ale jego zrazić jest dość trudno. Na zajęcia go żadne nie przyjęli, bo zdaje się musi być podpis pełnoletniego opiekuna, no a opiekuna nigdzie nie było widać. No i jakoś tak wyszło, że jest u mnie...
Jest czysty i raczej zdrowy, nie ma nawet pcheł

Wygląda super - ma drobniutkie cętki i finezyjny zestaw cieniuteńkich pręg, jak arabeski, plus oczywiście kropeczki na brzuszku. No śliczne, mówię Wam



No i co najlepsze - ledwo się poznaliśmy, już mnie kochał. Żaden z moich kotów mnie tak nie kocha
przytulanki
przymilanki
baranki
mruczenie na cały regulator
wpychanie łebka pod pachę
obejmowanie łapkami za szyję
lizanie ciepłym języczkiem (miejsce w miejsce wylizał mi cały dekolt

ugniatanko
wywalanie się
ocieranie się
i tak cały czas, bez przerwy
Czyszczenie uszu wcale go nie zniechęciło, w końcu najważniejsze, że jest się na kolanach. Zabawki może by i były fajne, ale czymże są zabawki wobec przytulanek... No i w końcu zasnął mi w zgięciu łokcia.
No i do tego zupełnie bezstresowy jest. W pierwszym momencie na psa strasznie się rozwarczał, ale dziś już mu przeszło, już go pies niezbyt interesuje. Kotami nie stresuje się wcale, rozwalił się na kanapie i tyle. No ekstra jest po prostu.
Nie muszę chyba dodawać, że szuka domu...










