ziemowit pisze:raptem okazuje się, że życzliwi sąsiedzi zatroszczyli się o to, żeby się pozbyć kota - rencisty, bo za ciężko ominąć przy wyjeżdżaniu czy co?
(...)Kto tam jest tak życzlliwy, żeby zrobić aferkę przez internet na temat kota, któremu jedyne co potrzeba to zostawić go w spokoju?
Z czym i kto sobie nie radzi?
Kochani - zajmuję się tym czy Wy w Łodzi, tyle, że we Wrocławiu.
Zadzwoniła do mnie zapłakana dziewczyna z Wrocławia, która ma chłopaka mieszkającego teraz w Łodzi (od niedawna wynajmuje w tamtej okolicy mieszkanie i tam parkuje auto, Pilotka już widzieli wcześniej), z informacją, że z Parszywkiem (tak go nazwali) coś się dzieje niedobrego. Opowiedział jej to co ja Wam opisałam w pierwszym poście. Nie chciał z nim jechać do zadnego weta (ale nie goni tam kotów i mieszka od niedawna).
Ona zapłakana zadzwoniła do mnie - a ja nie mogąc zrobić nic z odległości kilkuset kilometrów, wiedząc, że on nie pojedzie do weta, znając sytuację z realcji takiej jak i Wam przedstawiłam-poprosiłam Was o pomoc.
Pomoc była błyskawiczna i sprawna-za co jestem niezmiernie wdzięczna.
Finał dzięki Bogu dobry, chociaż nerwy i alarm okazały sie w tym przypadku nadmierne.
Ale kochani - nie dorabiajcie niczego więcej do tej historii - bo ani nikt nie zmontował aferki przez net celowo, żeby pozbyc sie Pilotka, ani nikt nie knuje, ani nikt się nie miał nadzieji, że Pilotka uśpią, a wrecz przeciwnie (bynajmniej nikt z zamieszanych bardziej lub mniej w tę historię) i tylko trzeba się cieszyć, że w tej sytuacji była reakcja (np. tej dziewczyny).
Jose Arcadio Buendia /tez uwielbiam tę książkę/ napisał o kocie, ktory konał w Krakowie przez kilka dni, a nikt nie zareagował.
Tutaj reakcja była za szybka (wynikająca z tego, że nie reagowali ludzie, kórzy mieszkają w Łodzi na podwórku od 20 lat, tylko przyjezdni z Wrocławia, w tym jedna osoba tylko na weekendy, więc nie tak zaznajomieni z tym, że to staruszek, który żyje tam od 10 lat).
Ale lepiej w takim razie, zeby nie było jej wcale? A gdyby to nie był Pilotek, którym ma sie kto opiekować tylko taki kotek jak z krakowskiego podwórka?