Już mi przeszło...choć poryczałam się...
Bo pomyślałam sobie: masz jednak szczęście Pankracy - jeżeli Ci 'opiekunowie' tak przedmiotowo potraktowali mnie... to jak potraktowali by Ciebie?
Pewnie miałabym dylemat, gdyby się tu jednak pojawili i wynalazłabym jakiś 'excuse' żeby kota jednak nie oddawać... Pewnie pomógłby mi w tym sam Pankracy, który na widok obcych ludzi śmignąłby przerażony za kanapę
Następnym razem zdecydowanie zaproponuję, że sama zawiozę kota do domu. Tym razem też tak proponowałam, ale ostatecznie domek postanowił umówić się inaczej... teraz już wiem czemu
Po pierwsze i najważniejsze - Zobaczę, a nie tylko usłyszę, co ludzie mogą zaoferować kotu
A po drugie, po ludzku szkoda mi straconej niedzieli...
Qurcze, mam chyba pecha...
Miesiac temu któryś ogoniasty zbil moje kosmetyczne lusterko...
Nikt się nie przyznaje.
Ale co raz bardziej pewna jestem, że to był Pankracy.
Najpierw ogon w psich zębach, teraz posucha...
Trojce rodzenstwa już się udało... A ten Pingwinek jakiś taki niechodliwy.
No..
