Minęły już 2 tygodnie, odkąd Rysiek i Mefisto zamieszkały ze mną. Myślę, że zadomowiły się już na dobre i czują się u siebie. Można powiedzieć, że znają już niemal każdy kąt - dosłownie

Dziś Mefisto wślizgnął się nawet pod szafki w kuchni i wyszedl... "lekko" przykurzony

Chłopaki szaleją i ganiają się jak opętane [uwaga, Mefisto chce coś napisać w tej sprawie:
kkkkkkkkkkrrrrrrrreeeeeeeeeee
No tak...] Chodzą za mną wszędzie. Ich terytorium działania poszerzyło się tydzień temu o przedpokój, przedsionek i kuchnię oraz pokój mojego brata, który Maluchy uwielbiają szczególnie ze względu na dużą ilość zakamarków, wiszących wszędzie ubrań i porozrzucanych skarpetek
W poniedziałek był ostatni dzień odrobaczania. Podawanie leku nie poszło nam łatwo, Maluchy wierzgały, kwiczały, a Rysiek się na mnie obraził. Kupki za to były normalne i żadnych robali nie stwierdziłam.
Wczoraj byliśmy na szczepieniu. Maluchy bały się strasznie. Rysiek trząsł się cały i płakał strasznie, Mefisto nie chciał za żadne skarby wyjść z transportera. Biedactwa. W drodze powrotnej z lecznicy spały jak zabite.
Dziś od rana szaleństwo
Na śniadanie po raz pierwszy zjadły trochę serka białego, wrąbały ściślej mówiąc w mig

lubią nabiał, bo ostatnio i do lodów mi się dobierały i do masła na kanapce
Rysiek właśnie ulokował sie na moich kolanach i patrzy, co też ja piszę.
No właśnie - chłopaki zaczynają robić się przytulankami, same przychodzą na kolanka albo wtulają się we mnie. Cudowne są

))
Podsumowując - wszystko OK, maluchy rosną (Rysiek 1600, Mefisto 1680) i szaleją, a ja + reszta domowników coraz bardziej zakochana w nich
Pozdrawiamy Wszystkich, a zwłaszcza Tulkę i Karmela oraz Nieśmiałka [co u niego???].
Rysiątko usnęło, a ja kończę, pa!!!