» Śro mar 19, 2003 10:38
aktualizacja danych
wczoraj wysterylizowałam dwie kotki (mama Pirata i chyba jej siostra bo identyczna)
miałam odłowic rudą ale mimo że ufa Panu Leszkowi zwiała mu dwa razy na widok kontenerka, schowała się obrażona w krzakach
ponieważ do zabiegu było jeszcze sporo czasu, postanowiłam poczekać
stałam obok kocich budek, kontenerek na trawie i wołam tę rudę do znudzenia
odwracam się a tu coś czarnego włazi ciekawsko do kontenerka... przechodzi drugi kotuch i ogonem zamyka kratkę, ten w środku nic, nie wiele mysląc zamnkęłam "to coś" - jak kocur to utnę mu a jak kotka -tym lepiej, jedna mniej do odławiania
wyciągnęłam z auta drugi kontenerek, myślę, pójdę za ciosem, może mam dziś dobry dzień (co prawda koszmarny z innych powodów ale dobry na "łowienie")
kiciam więc na tę rudą, cuda jej opowiadam a ona nic
ale wokół budek kręcą się inne kotuchy w tym mama Pirata- co do niej straciłam juz nadzieję, bo owszem z nienacka można ją pogłaskac ale o bliższym i dłuzszym kontakcie niz pół sekundy nigdy nie było mowy
ale:
kupiłam im wątróbki kurze, okazuje się, ze to przysmak dziczków bo mimo mojej baaardzo bliskiej obecności nic sobie ze mnie nie robiły i wcinały te wątróbkę ... a między nimi mama Pirata
jedno podejście do głasków, pudło, ale wątróbka kusi,, drugie podejście-kontakt 1/50 sekundy, watróbka kusi, drugie podejscie - 1/20 sekundy, watróbka kusi i tak dalej i tak dalej, udało mi sie ją pogłaskać prawie bez oporów za to z wątróbką, jak już uwierzyłam w jej ograniczoną ufność, wyciągnęłam jej mięsko spod pyszczka i udałam, ze sama mam na nie ochotę, wyraźne zainteresowanie, oddałam miesko, jej kolej, znowu zabrałam itak dalej i tak dalej coraz bliżej kontenerka, coraz bliżej, ona prawie sie nie boi tylko obserwuje co będzie dalej, mięsko w kontenerku na samym "progu", jej kolej - wyciągnęła, zabawa trwa, moje kolej, ona czeka a ja mięsko do środka tym razem daleko, i co? weszła cała nawet nie podejrzewając o co chodzi !!!
ocvzywiscie wściekła się po zamknieciu kratki ale cel osiagnięty
pierwsza kicia okazała się szczęśliwie kotką, obie czują się wspaniale, mam nadzieję móc przetrzymac je w lecznicy kilka dni, bo w domu mam tylko jedną klatkę
została jeszcze ruda i dwie łaciate ( w tym jedna z ogonem do amputacji ale to wymaga innej pielęgnacji...) oraz ta, która się przed umówionym zabiegiem zdążyła okocić, mam zamiar złapac ją na"malucha" a wiec dopóki będzie sie małym opiekować
akcja trwa
z drugiej strony lokatorzy tez zaczeli akcję-pisma do gminy w stylu zabierzcie te koty bo my patrzeć nie możemy jak one tu głodują, cierpią, chorują... pusty śmiech... prostaki!!! dowiem sie gdzie ta gmina, czekam na info od dziewczyn co do artykułów i paragrafów i sama udam się do gminy zanim gmina przyjdzie na "moje" podwórko
CDN