Dla wszystkich ktorzy kibicowali naszej malej w znalezieniu nowego domku pare szczegółow z drogi i z "na miejscu":
Z Łodzi do Wrocławia jechalismy ponad trzy godzinki. Mała miauczala z co najwyzej 15 sekundowymi przerwami, ale jak wypuszczalismy ja z transporterka włazila na nas i obejmowala łapkami za szyje
W domku było juz dużo spokojniej; przez pierwszy wieczór jeszcze chowała się za wszystkie mozliwe łazienkowe listwy (przebywa na parudniowej kwarantannie, zeby doleczyc grzybka, ale łazienke mamy bardzo duza i z oknem.. no i non stop ja odwiedzamy), w niedziele było juz duuuuzo ale to duuuuzo spokojniej. Pieszczoch z niej niemiłosiermy; głaskaniom i "barankom" zdaje sie nie miec konca
Robilismy jej test słuchu; ona słychy

moze nie perfekcyjnie, ale troche na pewno
Nie mozemy sie doczekac, az zaczniemy oswajac Lilly z Ozzim, ale skoro to juz pare dni do pelnego zdrowka slicznotki nie ma sensu pochopnie sie spieszyc.
Nowe imie dostala od Macieja.. zreszta juz widze, ze to "coreczka w oczku tatusia" i az sie zaczynam martwic, co by nasz poczciwy Ozzy nie poczuł sie odtrącony
Obiecujemy wkrotce mala sesje.
Buziaki
Ewa&Maciej&Ozzy&Lilly
