Wszystkie kociaki się pięknie załatwiły. I uczą się kuwetki, pewne sukcesy na tym polu już są. I cała czerada pięknie je, łącznie z bidą Zizu.
Smakuje nam Convalescence rozrobiony z proszku i w galaretce, kurczaczek nam smakuje, oh jakie to wszystko dobre
Lepiej wyglądamy, futerko się wygładza i oczyszcza, a kociaki zaczęły się myć
Oczka też już całkiem fajne, właściwietylko u Zizu nadal widać problem moim okiem laika - ale jest taka niesamowita poprawa u niej że hej! oczka właściwie już nie ropieją (a w niedziele rano nie było widac oczu zza ropy), cały czas jest widoczna trzecia powieka ale mam nadzieję że z czasem sie schowa.
I cały czas się oswajamy, z dnia na dzień jest coraz lepiej, kociaki są coraz mniej przestraszone - do wyjmowania ich z klatki przestałam używać rękawic. Ale wciąż syyyczą, tak że się czasem zastanawiam czy to małe kotki czy gniazdo węży
Rysują się nam już osobowości i charaktery:
Wisiołek - zero agresji, straszne strachajło, na klateczce się wiesza w chwilach napięcia, mniej niż poprzednio. Będzie łagodnym przytulakiem, wczoraj zasnął Maryli na kolanach. I to będzie duuży kot, o baardzo miękkim futerku.
Zizu- robi się ciekawska, ponieważ zdrowieje to nabiera energii i zwiedza wszystkie kąty klateczki - poprzednio leżała w jednym miejscu w bezruchu i gapiła się tępo w przestrzeń. Będzie lubiła ludzi, potrafi się ułożyć wzdłuż kolan, westchnąć sobie, przymknąć oczka i się odprężyć.
UszkoLewe- imię robocze, wciąż szukamy docelowego - odważna, bojowa koteczka co to nie da sobie w kaszę dmuchać. Potrafi popacać (ale bez pazurów), wyraźnie widzę że ja ją irytuje po prostu

Będzie kicią o niezależnym charakterze.
Czarniutek - też imię robocze, podobna z wyglądu do Wisiołka, jedyny nie-dymek w miocie. Bardzo strachliwa, przejęta, spłoszona. Lubi jak ją głaskać - ale nie na kolanach a w klateczce - tam czuje się bezpieczna.
Dziś jedziemy znów na Białobrzeską, na antybiotyk i kontrolę. A w piątek do dr Garncarza. Dziś mamy transport ale w piątek - póki co - nie. Może ktoś pomoże i nas podrzuci?