Biedulek leży słabiutki

,
zjadł dzisiaj rano tylko kilka małych kawałeczków mięska z wyraźnym trudem
cały czas odpoczywa
po tym jak Ewa ściągnęła mu wczoraj rano wodę z brzuszka (no i biegunka od trzech dni przy bardzo mizernym apetycie też go wymizerowała...) widać jaki jest strasznie chudzieńki

, po prostu skóra i kości...
wcześniej był jakby "napompowany" tą wodą i wyglądał dużo lepiej...,
teraz to aż żal na niego patrzeć
dzisiaj jeszcze czeka go zastrzyk z interferonu, tabletkami nie będę go męczyć, daruję mu dzisiejszą porcję
najbardziej się martwię, że jutro muszę go zostawić samego na cały dzień, z pracy wracam dopiero o 17-tej... i od razu biegniemy do lecznicy
myślę, że Ewa też by teraz niewiele mogła pomóc... - nie czarujmy się, ten kot jest bardzo poważnie chory, wiemy jakie to jest świństwo
ona pomaga mu jak może, ale przecież nie jest cudotwórcą...
musimy czekać
i wierzyć, że kocio zbierze siły i powalczy
dziękuję, że jesteście z nami
