O kocie, który próbował latać...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto lip 04, 2006 9:51

A Ty myślałaś, że taki przypadek leczy się jak katar? Tydzień i po sprawie?
Dlaeczego uważasz, że sobie z nim nie radzi?

-Magdalenka-

 
Posty: 135
Od: Wto cze 27, 2006 12:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 04, 2006 9:54

Nie wiem, brakuje mi słów. Przypadek o którym pisałam został dokładnie opisany i potwierdzony fotografiami przez Blue, naprawdę wiarygodną osobę.
Zresztą - z bólem, ale mogę tylko napisać - rób co chcesz. Załamało mnie. Ogólnie dla mnie nie pojęte.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto lip 04, 2006 9:59

Nie chodzi o czas.
Chodzi o to że były przesłanki - podwyższone leukocyty chociażby - żeby brać serio pod uwagę silny odczyn zapalny.
O zanieczyszczeniu ran, o czym sama pisałaś i co było zdaje się powodem przesunięcia terminu jedenj przynajmniej operacji, już nie wspomnę.

Były wątpliwości co do fachowości tego człowieka, nie tylko w związku z przytaczaną tu historią.

Dostałaś przynajmniej trzy namiary warszawskie plus namiar na lecznicę w Lublinie.
Przynajmniej jeden z warszawskich namiarów to lecznica położona w niewielkiej odległości od Elwetu (dr Niedziela).
Za kotem idzie dokumentacja do pobrania której masz prawo - nie jest tak że nowy wet nie będzie znał historii leczenia.
Ostatnio edytowano Wto lip 04, 2006 10:00 przez Beliowen, łącznie edytowano 1 raz

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Wto lip 04, 2006 9:59

-Magdalenka- pisze:W jakich niepewnych? Informacje o jego niekompetencji to historia tego jednego przypadku. Faktycznie poruszajaca, ale tak naprawde nie znam dokladnei tej sprawy - jak zapewne wiekszosc z Was.

Natomiast polecil mi go weterynarz - badz co badz specjalista.

Wszystkie jego dotychczasowe dzialania nie daja mi zadnych podstaw do watpienia w jego kompetencje.
Przeciez ten kot nie mial kataru tylko powazne obrazenia i jego stan jest bardzo ciezki, a co za tym idzie duze jest tez ryzyko.


Ja mam tylko nadzieje, ze Twoj kot nie bedzie kolejna taka historia. Ktora ktos nastepny zlekcewazy i narazi swoje zwierze na cierpienie.
Biedny kot, tak bardzo chce zyc...
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Wto lip 04, 2006 10:00

-Magdalenka- pisze:Anka: przepraszam, ale jak sobie wyobrazasz w tej sytuacji latanie z ciezko chorym kotem po innych lekarzach, ktory na dodatek nie znaja historii jego leczenia? Nie sadze ze mu to wyjdzie na dobre.


poproś o wydruk dotychczasowego lecznia

Ska

 
Posty: 6073
Od: Sob lut 28, 2004 20:40
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów Górny

Post » Wto lip 04, 2006 10:00

-Magdalenka- pisze:A Ty myślałaś, że taki przypadek leczy się jak katar? Tydzień i po sprawie?
Dlaeczego uważasz, że sobie z nim nie radzi?


Nie myślałam ,ale ciagle kotek ma problemy.
Ale widzę ,że nie chcesz konsultować w innej klinice,a rady osób które znają tego lekarza odrzucasz.
Nie znam tego lekarza ale obiektywnie oceniam po tym co przeczytam ,oraz uwagii osób doświadczonych są dla mnie cenne.
Ta cena też mnie mocno zaskakuje.

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lip 04, 2006 10:05

Czy w takim razie miał od razu mu tą nogę obciąć? Oczyścił ją, ale zawsze istnieje ryzyko zakażenia. I tak niestety się stało.

-Magdalenka-

 
Posty: 135
Od: Wto cze 27, 2006 12:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 04, 2006 10:07

-Magdalenka- pisze:Czy w takim razie miał od razu mu tą nogę obciąć? Oczyścił ją, ale zawsze istnieje ryzyko zakażenia. I tak niestety się stało.

To w takim razie mamy go już opłakiwać?

Ryzyko było widać wcześniej i można było je minimalizować.
A nie naciągać Cię na koszty testu na FeLV.
Leukocytozie przeciwdziała się antybiotykami a nie testem ELISA.
Ostatnio edytowano Wto lip 04, 2006 10:11 przez Beliowen, łącznie edytowano 1 raz

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Wto lip 04, 2006 10:11

-Magdalenka- pisze:Czy w takim razie miał od razu mu tą nogę obciąć? Oczyścił ją, ale zawsze istnieje ryzyko zakażenia. I tak niestety się stało.


A nie zauwazylas Magdalenko, ze stao sie dokladnie jak przewidywaly osoby ktore mialy juz kontakt z tym "lekarzem"?
Jeszcze mozesz Go uratowac, idz do innego weta.
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

Post » Wto lip 04, 2006 10:12

a dokładnie to samo to znaczy co?

-Magdalenka-

 
Posty: 135
Od: Wto cze 27, 2006 12:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto lip 04, 2006 10:12

sorry ale jak dla mnie cena 1900zł to cena wzieta z kosmosu,leczylam kota na rozne dolegliwosci,znajomi leczyli psa po wypadku,z okropnymi złamaniami,nigdy nie słyszałm by ktos płacił taka kwote, i jak dla mnie dotychczasowe poczynania weta swiadcza tylko o wyciaganiu pieniedzy i nieliczeniu sie z kocim zyciem,ciekawe jak potraktuje kogos kto przyjdzie z dziczkiem?pewnie skasuje okropne pieniadze a nie tylko za leki, ja bym uciekła z tej kliniki,

kasia essen

 
Posty: 7167
Od: Czw gru 15, 2005 9:19
Lokalizacja: Nordrhein-Westfalen

Post » Wto lip 04, 2006 10:14

annskr pisze:Za gwoździowanie - drutowanie jednej kościu udowej kota zapłaciłam 250zł - w bardzo zaufanej lecznicy, lekarz tłumaczył się, że cena wynika z kosztu gwoździ. Za hospitalizajce też nic nie policzyli.
Niemniej te 1900 mnie poraziło ....

Pamiętam, jak przy okazji jakiejś wizyty w lecznicy polecanej w tym wątku, wet mówił, że 300 zł to on bierze dopiero za komplikowaną operację ortopedyczną... tja. Mi się kwota 1900 zł też lekko nie mieści w głowie.

Kciuki za kocurka - żeby nie podzielił losu Małej :ok:

Oberhexe

 
Posty: 23476
Od: Nie sie 18, 2002 21:34
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lip 04, 2006 10:14

-Magdalenka- pisze:Anka: przepraszam, ale jak sobie wyobrazasz w tej sytuacji latanie z ciezko chorym kotem po innych lekarzach, ktory na dodatek nie znaja historii jego leczenia? Nie sadze ze mu to wyjdzie na dobre.

Masz racje, lecz u konowała. Nie lataj po innych wetach. Bo ten miał tylko jedną historię, teraz będzie miał dwie. A trzecia osoba też pójdzie do niego leczyć, bo cóż zdarza się, wet też człowiek. :roll: Słowo i polecenie jakiegoś specjalisty (trzeba zaznaczyć, że weci, tak jak i lekarze, niechętnie krytykują się nawzajem, zwłaszcza, gdy pracują na jednym terenie) kontra udokumentowana historia potwornego cierpienia zwierzęcia :roll: Mam tylko taką refleksje, że czasem do pomagania nie wystarczy dobre serce i pieniądze. Potrzeba także rozsądku, krytycyzmu i odwagi. Biedny kot, oby mu się udało, mimo wszystko.

mary2004

 
Posty: 2814
Od: Śro wrz 15, 2004 20:41
Lokalizacja: Opole

Post » Wto lip 04, 2006 10:15

Magda nie bede wywierała na Tobie presji ,poswieciłaś sie dla tego kotka,ale jeszcze raz prosze posłuchaj rad Beliowen jest ona lekarzem i naprawde jak widzisz ma ogromną wiedzę.
A pozatym dziewczyny Ci radzą abyś poszła z całą dokumentacją do innego lekarza polecanego ,przecież taka konsultacja naprawde może dużo pomóc.

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lip 04, 2006 10:15

-Magdalenka- pisze:a dokładnie to samo to znaczy co?


dokladnie dziwnym trafem najpierw bylo wszystko ladnie a potem wdalo sie zakazenie.
Przeciez kochasz tego kota, on jest najwazniejszy. A nie to co mysli jakis tam wet.
On juz tyle wycierpial...
8 kocich ogonów i spółka (z.b.o.o.)

eve69

 
Posty: 16818
Od: Pt sie 23, 2002 15:09
Lokalizacja: gdansk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 394 gości