rodzice szukaja caly czas

CO wieczor robia kilka km w poszukiwaniu i nic
Najgorsze ,ze tamtej nocy ktos podrzucil potraconego czarnego kota na podworko moich sasiadow. Mama z sasiadami odkopali go ,zeby zobaczyc ,czy to nie Maksiu. To nie byl on.
Jestem 300 km od domu i czuje sie tak okropnie bezradna
Nie wiem co o tym myslec
Czy kastraty tez lubia sie wypuszczac na dlugie wycieczki?
BArdzo watpie ,zeby byl w schronisku - otaczaja nas pola i chyba kazdy ma kota wiec nie sadzę ,zeby ktos zadzownil lub wywiozl go tam.
Ale rzecz jasna powiem mamie ,zeby sprawdzila