lidiya pisze:Nie mam dobrych wiesci....
Musialam zabrac Bialego i tusie do fundacji. Zamknelam nowa bura kotke (trafila do nas wczoraj) do klatki bo ich atakowala. Tez jest przerazona:()
Oba koty przezywaja straszna tragedie. Sa wystraszone, zalamane.... patrza na mnie i biedne zupelnie nie wiedza co sie dzieje

Dzis usiadlam nad nimi i po prostu wylam na glos.... Poryczalam sie jak bobr- bylam akurat sama....
Właśnie.
Nibykochająca Nibypańcia zapewne uroniła kilka krokodylich łez i pozbyła sie kłopotu wydatków i obowiazków.
Kociska cierpia, tęsknią, serduszka im pękaja z bólu...
Wierzę że kiedyś Matka Natura wystawi kiedyś rachunek za ich krzywdę...
Koteńka chowa sie w łązience po najciaśniejszych kątach.
W nocy zaglądalismy do niej na zmianę. Przez chwilę siedziała w umywalce i wtedy pozwoliłą sie TeZiowi pogłaskać....
Moze zrobiliśmy maleńki kroczek
Nie jadłą, nie piła, nie byłą w kuwetce. Za to w ramach protestu któryś z rezydentów usadził koo pod parapetem bo nie dostał sie di łazienkowej kuwetki. Tym razem stawiam na Filemonka
Serce sie samo kroi w plasterki jak się patrzy na jej rozpacz i oczy same przesuwają sie na bardzo mokre miejsce.