» Sob lip 01, 2006 23:37
Powiem szczerze, że po przeczytaniu tego wątku sama jestem zaskoczona, że z Niusią tak nam się udało. Nie mam pojęcia dlaczego, ale fakt jest faktem.
Niusia miała niewydolnośc nereczek - taka była diagnoza. Prawa nerka w ogóle nie pracowała i była dwukrotnie powiększona. Druga przestawała pracowac, Niusia przestała się załatwiac, dlatego trafilyśmy do weterynarza. Parę miesięcy wcześniej zaczęła sobie wygryzac dziury koło ogonka, nikt nie mial pomysłu dlaczego. Wet probował wiele rzeczy, ale zawsze wracałyśmy z tym samym. Dopiero potem doszliśmy do wniosku, że już wtedy nerki zaczęły źle pracowac, piekło ją pewnie w cewce moczowej i dlatego gryzła.
Na początku (przez kilka dni codziennie, potem raz na miesiąc) dostawała antybiotyki i środki przeciwzapalne, ale niestety nie pamiętam jakie, a z książeczki nie jestem w stanie odczytac. Wet ma fatalny charakter pisma. Popytam go przy najbliższej okazji co to było. Dializy to podskórnie podawane płyny, przez jakiś czas codziennie, a jak zaczęła się załatwiac to raz w tygodniu, lub gdy następowało pogorszenie. Wyników niestety nie mam, pamiętam tylko że miała bardzo wysokie OB i mocznik.
Tak jak pisałam było to w styczniu 2003 roku, kocica jest regularnie badana i wszystko jest w normie. Nereczki pracują, przynajmniej jedna, a prawa wróciła do "normalnego" wyglądu. Ale nie ulega wątpliwości, że bardzo się na nią uważa. Jak przed chorobą biegała po działce i lesie tak dlugo jak chciała (nie można jej była zagonic do domu), to teraz jej to ograniczamy. Boimy się, ze może zaziębic nerki. Daga, mam nadzieję, ze nie jest tak jak piszesz, że choroba się "przyczaiła", za nic w świecie nie chciałabym aby Niuśka przeszła raz jeszcze to samo. Czy jest "dobrze prowadzonym" kotem? Nie wiem. Je to co lubi, leków nie bierze. Jedynie co, to pilnuję, żeby miała ciepło.