Misiula już nie jest sama. Jest z nia Skarpi. Na razie nie mam aparatu aby ich uwiecznic ale po powrocie brata z urlopu postaram sie to nadrobic.
Wpierwszy dzień Skarpi nie wychodził z okręgu pralki. W drugim dniu upodobał sobie miejsce pod łóżkiem w sypialni. Napędził nam niemałego stracha. Zamknęliśmy kitki oba w mieszkaniu i wyszliśmy na spacer z dziemi. Po powrocie okazało sie że Skarpiego nigdzie nie możemy znaleźc!!
Przeszukaliśmy wszystko co było możliwe i nieznaleźliśmy go. uprzedziiliśmy wszystkich sąsiadów, przeszukaliśmy wszystkie zakamarki i nic. Po paru godzinach poszukiwania w okolicznych ogródkach zrezygnowani wracamy do domu a tu prosze, Skarpi nas wita zadowolonym miałknięciem, tuli sie do nas i łasi.
Normalnie popłakałam sie z radości że go widze !!!!!!!!!!!!!
Wyprzytulaliśmy sie wszyscy jak dzieci!!!!!
Po powitaniu przyszła Misiula i nas "rozgoniła' wielkim warczeniem i syczeniem, na które Skarpi ponownie ukrył sie za praklę
Myślę, że zapare dni jej przejdzie i przestanie stresowac biednego
kochanego Skarpiego(tak jak było z małą kicią)