Slonko_Łódź pisze:Przepraszam ale ja się nie zgodzę z przedmówcami, którzy bronili weta. Nawet cudowny wet, do którego ma się pełne zaufanie NIE JEST SPECJALISTĄ W KAŻDEJ DZIEDZINIE. Nikt tego zresztą nie może oczekiwać... I dlatego mimo, że ktoś jest cudownym najlepszym nawet na świecie ortopedą to nie ma takiej możliwości, żeby najlepiej na świecie znał sie na neurochirurgii.
A ja nie zgodze sie z Toba.
Sa sytuacje gdy faktycznie, pomoc specjalisty jest na tyle konieczna ze warto spakowac polamanego kota dla ktorego transport jest ogromnym zagrozeniem - i wiesc go kilkaset kilometrow by go specjaliscie pokazac.
Ale zwykle wystarczy pomoc kompetentnego weta na miejscu.
Kazdy wlasciciel kota ma prawo ufac swojemu lekarzowi.
I nie mozna go za to ganic.
NIE WIESZ jakie obrazenia ma kot z tego watku.
Nie wiesz jakie kompetencje ma wet.
Moj wet jest chirurgiem ze specjalizacji - nie zmienia to faktu ze jest jednoczesnie swietnym neurologiem, neurochirurgiem, okulista, internista, zakaznikiem.
Mimo iz nie ma specjalizacji z neurochirurgii - operuje z wielkim powodzeniem zwierzeta ktore od kilku lat (!) mialy porazenia zadu po urazach kregoslupa, skazane przez innych wetow na kalectwo. Nie mowiac o innych cudach ktore robi - wedlug innych specjalistow - nie do zrobienia.
A Ty z miejsca zakladasz ze wet autorki watku sie nie zna i robi glupote.
Wez pod uwage ryzyko zwiazane z transportem.
To moze byc za wielka cena za to zeby na wszelki wypadek pokazac kota innemu specjaliscie.
> nie zgodzę się z Blue, że można poczekać i zobaczyć co będzie- NIE MOŻNA poczekać. Po 48 godzinach szansa na operacje przepada BEZPOWROTNIE.
Po pierwsze - nie przepada.
Zdarzaja sie sytuacje ze wrecz trzeba odczekac pewien czas spedzajac odczyn zapalny lekami zanim zacznie sie cokolwiek robic.
Bywa tez ze operowane sa zwierzeta z bardzo zadawnionymi urazami - i tez operacje sie udaja - nie jest tak ze mija 48 godzin i klamka zapadla - wszystko zalezy od rodzaju urazu.
Operacja na kregoslupie to nie pikus, to bardzo powazna sprawa, sama w sobie niosaca bardzo powazne ryzyko powiklan.
Jesli mozna jej uniknac - warto to rozwazyc.
Uraz urazowi nie rowny - prosze wez to pod uwage.
Ja mam dusze chirurga, uwazam ze jesli cos mozna wyleczyc operacyjnie i da to szybszy czy lepszy efekt niz leczenie farmakologiczne - to nalezy operowac.
Nie jestem przeciwnikiem operacji.
Zapewniam Cie.
Jednak w tym wypadku uwazam ze wyciagasz zbyt daleko wysuniete wnioski, zbytnio uogolniasz.
Sama mialam kota z bardzo powaznym urazem kregoslupa, przeszedl przez faze porazenia calej tylnej czesci ciala.
Uraz byl nieoperacyjny, krag byl niemal zmiazdzony, na wysokosci lopatek, jakakolwiek operacja grozila ze powstanie wiekszy obrzek i nastapi zatrzymanie oddychania.
Ja dostalam Malego gdy bylo juz jakis czas po urazie, ale to niczego by nie zmienilo (pomijajac fakt ze byl za maly na operacje jakakolwiek, ale nawet gdyby byl wiekszy to operacja bylaby naprawde wielkim zagrozeniem a szanse jej powodzenia znikome).
Jedyne co mozna bylo zrobic - to czekac.
Choc zakrawa to na cud z medycznego punktu widzenia, Maly zaczal chodzic, kontrolowac czynnosci fizjologiczne. Nie mial czucia w tylnej czesci ciala - co nie przeszkadzalo mu funkcjonowac zupelnie sprawnie.
To druga strona ktora warto brac pod uwage - uraz tak powazny ze szanse na operacje zakonczona sukcesem sa prawie zadne a ryzyko ogromne.
Po pierwszej - ze uraz jest tak malo destrukcyjny ze problemem jest jedynie obrzek ktorego mozna pozbyc sie lekami.