Kociaki CK -10 cudownych ogonków- wyrośliśmy ;)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob cze 24, 2006 9:47

A może faktycznie pogadać z administracją budynku?
Może im też byłoby na rękę że kotka nie rodzi więcej kociąt bo może oprócz tego babsztyla inni sąsiedzi nie są zachwyceni?
Współczuję przejść.
abluo ergo sum

Beliowen

Avatar użytkownika
 
Posty: 55549
Od: Czw lis 25, 2004 11:33
Lokalizacja: 52°04′N 21°01′E

Post » Sob cze 24, 2006 14:01

Zrobimy wszystko, co się da... chociaż ręce mi opadły, tak naprawdę opadly i mam dosyć.
Będziemy prawdopodobnie próbować łapać na sąsiednim podwórku - koty mogą na nie przechodzić przez murek. W poniedziałek zwiady.


Jancio wczoraj znalazł dom. 8) 8) 8)
Jutro przywiozę Maja do Krakowa.
Jutro też dostanę jakieś dwie kompletne sieroty, ktre są prawie zamęczone przez dzieci - na podwórku. Jedna podobno oblepiona zupełnie i zasmarkana, już nawet nie ucieka. Mam nadzieję, że je dostanę. Choć powinnam miec nadzieję, że nie.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob cze 24, 2006 14:11

ryśka pisze:Jancio wczoraj znalazł dom. 8) 8) 8)


:ok: :dance: :dance: :dance2:


a jak Daphne dzisiaj?
Dla moich adoptusiów za TM [']

Gór mi mało i trzeba mi więcej....

berni

 
Posty: 10320
Od: Pon sty 10, 2005 15:12
Lokalizacja: Katowice, Bielsko, LAS :)

Post » Sob cze 24, 2006 14:55

Daphne bez zmian... Czekamy.
Marzę o tym, że pewnego dnia Chiara będzie mogła wpisać tu bardzo radosne wieści...

Co do łapanki wczorajszej - zaraz po telefonie Ryśki rozmawiałem z dyżurnym straży miejskiej, wszystkie argumenty przyjął, co więcej umówiliśmy się, że mu drogą oficjalną podrzucę papiery, które pozwolą strażnikom jakoś weryfikować informację. Był bardzo miły i współpracujący. Myslę, że ze Strażą mamy kłopot z głowy. Tym bardziej, że mam chytry plan Panów strażników do działań włączyć i skorzystac z ich mundurowej powagi dla dobra kotów... Mam wrażenie, że będą zainteresowani.

A tymczasem przedstawiam Państwu Czarcinkę, czyli czarne zezowate szczęście, które w dwa dni przeszło intensywny kurs człowiekolubienia - można rzec, że jest humanistką;)
Ryśka mogłaby na temat napisać rozprawę pod tytułem "Od gryzienia do tulenia";);)
Mała zakochała się w miękkości pościeli, wsysa suche jak burza, robi kupki modelowe i siura do kuwetki. Zaczyna tulić się do człowieka, a dziś zaliczyliśmy pierwsze, potężne mruczando! :D :D :D
Ciągle nie wiadomo, jak z nią będzie, mamy wielką nadzieję, że dobrze, ale tak naprawdę najbliższe dni pokażą... potrzebuje dobrych myśli...

Oto Czarcinka - malusi szkielecik z bardzo chorym uszkiem...
Obrazek

Przy okazji pozwolę sobie pokazać ostatnie zdjęcie Jańcia...

Obrazek

I spieszę z wiadomością, że mamy klonika Jańciowego w postaci MadMaxa, który wciąż pracuje na to, by udowodnić iż imię dobraliśmy dobrze! :lol:
Tu akurat zatrzymał się na moment ;)

Obrazek

I jeszcze jedna wiadomość. Nie wiem, jak to powiedzieć. No nie wiem.
Bo Ancymon... hmmm... on jest... jest taki... męski... ;) :twisted:

Obrazek

--
Tak to już jest w CK, że smutki mieszają się nam z radościami. Szczęście przychodzi po tragedii, a nieszczęście tłumi uśmiech... Jak wszędzie.
Wciąż nierozstrzygnięta walka o Daphne, cudną sierotkę i adopcja Jańcia. Uratowany MadMax i jego braciszek, rozjechany na jezdni, bo komuś nie udało się sprzedać ich na targu... Czarcinka i jej rodzeństwo uratowane z podwórka, na którym "miłośniczki" kotów patrzyły przez kilka dni jak kot kona na trwaniku i nie zawiadomiły nikogo...
To co robimy to tylko kropla w morzu potrzeb. Ale kiedy patrzę na maluchy śpiące w pościeli myślę, że warto choć tę kroplę wyłuskać z czary goryczy i przemienić w słodką kropelkę w kubku szczęścia...

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Sob cze 24, 2006 15:02

I Niagara, kóra odeszła :cry: I Opal, Szafir, Dharma :cry: Ale nie będą cierpieć kotki, które się nie urodziły dzięki naszym sterylizacjom. I te, które już się nie urodzą... I bury Kacperek - brat Daphne, który przetrwał bez szwanku...

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Sob cze 24, 2006 17:56

:(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88239
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Sob cze 24, 2006 19:25

ryśka pisze:Zrozpaczona szuka maluszków. Niestety pomysł Myszki, zeby ja złapać "na malucha" - czyli transporter z maluchem dostawiony do łapki, tez nie wypalił.


Z takich pomysłów, których co prawda nie musiałam stosować, wtedy kiedy kotka nie chce wejść do łapki jest uwiązanie malucha "na luźno" w rajstopie elastycznej w tym miejscu gdzie się kładzie jedzenie w klatce - łapce
może wtedy wejdzie
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Sob cze 24, 2006 22:23

Jestem załamana. Dzisiaj dostałam tyle damatycznych telefonów, ze jestem kłębkiem nerwów.
Jechała własnie z Krakowa, kiedy dostałam tel - pod lecznicą (zamkniętą) leży kotek i sie nie rusza i nie chce jeść.
kotek już ze mną, jutro wraca ze mną do Krakowa. Jest skrajnie wychudzony, ma katar, słaniał się na nogach z pragnienia. Śpi teraz w kartoniku, jutro czeka nas powrót w upale i dopiero wet.
Czekam na wiadomosć czy udało się wykraść maleńkiego kociaka trzymanego przez bezduszne istoty ludzkie w klatce na króliki w szopie - maluch dostaje do jedzenia bułkę namoczoną w mleku i kaszę.
Karmicielka przy okazji pozyczania łapki zadzwoniła, ze dzieci maltretują kocięta z koszmarnym kocim katarem, że nie wie, czy one do jutra przeżyją. Prosiłam by je wzięła do domu i mi je jutro przyniosła. Czy to zrobi - nie wiem.
Trafił dziś do CK kociak, który wyskoczył prosto pod samochód. Kierowca zdążył zahamować. Kociak jest zdrowy, jest u Sabiny. Nie mam już nawet jak fizycznie go przewieźć, nie mówiąc o tym, że nie mam już gdzie wsadzać kociąt.
Do tego musze przewieźć Maja.
Z tym całym towarzystwem, którego nie mam już gdzie wsadzić i nawet nie wiem ile tego będzie, muszę jutro dojechać do Krakowa.
Mam szczerze dosyć i jestem przerażona.


Czarcinka lepiej się już czuje.


BARDZO POTRZEBUJEMY SOLIDNYCH DOMÓW TYMCZASOWYCH.
Okolice T. Gór + Kraków.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob cze 24, 2006 23:14

Gdyby ktoś był w stanie zawieźć mnie jutro z tą bandą do Krakowa samochodem po południu lub wieczorem (koszt benzyny azylowy), byłabym bardzo, bardzo zobowiązana.
Pozwoliłam sobie rozesłać ta prośbę także w pw.
Gdyby pojawiła się taka możliwosć bede jutro pod telefonem...
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Sob cze 24, 2006 23:45

Strasznie mi przykro, że nic nie mogę zrobić.

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Sob cze 24, 2006 23:55

Oto kocia ekipa z wczorajszej łapanki, rodzeństwo Czarcinki.

Obrazek

W rogu, ta czarna plamka to czarny kotuszek, czwarty w grupie, najbardziej zestresowany.
Wszystkie są bardzo zabiedzone, wychudzone, głodne i mocno wystraszone. Syczą, kiedy próbuje się nimi zająć. Ale to takie syczenie na pokaz. Nie starałem się dzisiaj za bardzio ich stresować. Pokazałem tylko, że głaski nie bolą i że należy zacząć kojarzyć człowieka z dobrym jedzonkiem. Jako, że wczoraj, po podwórkowych "smakołykach" od "opiekunek" miały biegunkę, dostały po porcji enterofermentu, a jakieś 30 minut później - saszetkę convalescenca. Żebyście widzieli, jak im sie uszęta trzęsły! :D

Na ręce udało mi się wziąć jednego. Niemal nie protestował, więc uznałem, że nie zestresują go za bardzo wzięciem. Chłopak. Ma już imię: Tytek, zdrobnienie: Tynio. ;)
Dostał do oczu aureomecynę... Sprawia wrażenie najbardziej zabiedzonego. Jest najbardziej żarłoczny. Lubi leżeć wyciągnięty wygodnie.

Oto Tynio.
Obrazek

Mam nadzieję, że jutro zawartość kuwetki będzie bardziej optymistyczna...
Mam nadzieję, że kotuchy szybko staną na łapy i znajdą domy... Oby jak najszybciej się to udało. Brakuje nam już miejsca.

Coś się dzieiej takiego w tym roku, że trafiają do nas same chore kocięta. Wszystkie od razu z problemami... Tak jakby samo to, że są bezdomne nie wystarczało... dostają jeszcze w wyprawce od losu choroby, głód, wycieńczenie, biegunki, wypadki, ludzką głupotę, okrucieństwo i diabli wiedzą co jeszcze... Kochane, biedne, słodkie cudowności. Ech...

Gdyby ktoś mógł jutro (a właściwie dzisiaj, w niedzielę) pomóc transportowo na trasie Śląsk - Kraków, proszę o kontakt ze mną lub ryśką. Ona po prostu nie da rady przewieźć tych wszystkich maluchów na raz pekaesem. Obecnie musimy wozić wszystkie do Krakowa. Na miejscu nie ma gdzie ich zostawić...

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Nie cze 25, 2006 7:43

A to dopier początek wakacji! Ile tych choruszków macie sumie pod opieką?
Obrazek
ObrazekObrazek

TyMa

 
Posty: 4870
Od: Wto maja 02, 2006 7:58
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie cze 25, 2006 8:08

Sliczniaki male, mam nadzieje, ze sie wylecza, oraz kciuki za Daphne przez czas caly.
Obrazek

magicmada

Avatar użytkownika
 
Posty: 14568
Od: Śro paź 05, 2005 19:10
Lokalizacja: moose county

Post » Nie cze 25, 2006 9:03

TyMa pisze:A to dopier początek wakacji!


Sam począteczek...:(

TyMa pisze:Ile tych choruszków macie sumie pod opieką?


Pięcioro Długich Miśków (trójka ich rodzeństwa umarła, zanim zdążyliśmy je zabrać), Daphinkę (która walczy o powrót do zdrowia po panleukopenii, na którą umarło czworo jej rówieśników), Polcia (który nie choruje, ale jest w domu w którym umarły kocięta na p. więc wciąż drżymy o jego zdrowie), MadMaxa z kocim katarem (jego brat zginął pod kołami samochodu, wyrzucony przez jakiego wsiórskiego babona :evil: ), Ancymona (nadrabiającego zaległości po walce o życie, jeszcze dopieszczamy oczko), Wedla wycieńczonego, chudego, zakatarzonego na amen kociaka, którego ktoś wyrzucił pod lecznicą, Rabusia biedaka, który umknął z klatki na króliki, w której karmiono go bułką i mlekiem.

Jest jeszcze Gadżecik, który plątał się po jezdni i cudem uniknął rozjechania i bardzo chce do ludzi. Jest też Maj, który pojedzie do domku nie długo i być może będą 2 kolejne maluchy w kiepskim stanie od karmicielki...

Ryśka powinna dziś zabrać do Krakowa Wedla, Rabusia, Maja, Gadżeta i te dwa maluchy, jeśli dotrą.
Właściwie powinna też zabrać Nelę z azylu... Nie da rady. Ktoś będzie musiał zostać, jeśli nie znajdziemy transportu. Strasznie się wczoraj posypało zgłoszeń... Wakacje... :cry: :cry: :cry:

Gdyby ktoś mógł dzisiaj, pomóc transportowo na trasie Śląsk - Kraków, proszę o kontakt ze mną lub ryśką. Ona po prostu nie da rady przewieźć tych wszystkich maluchów na raz pekaesem. Obecnie musimy wozić wszystkie do Krakowa. Na miejscu nie ma gdzie ich zostawić...

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Nie cze 25, 2006 11:26

Chyba, być może, niewykluczone, raczej jest ciut, ciut, ciut lepiej !

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 66 gości