dziękujemy

Wasze kciuki chyba pomogły bo zdaje się (tfu, tfu, żeby tylko nie zapeszyć

) Georgowi się polepszyło... Poganiał wczoraj trochę, i głupawka była

co prawda krótko to wszystko trwało i potem odpoczywał długo, ale przynajmniej się ruszył

i już daje się miziać, bo wcześniej to ładował się na kolana, ale jak tylko chciałam zmienić pozycję to darł się wniebogłosy - musiał go ten brzuszek naprawdę boleć
Klinik (znaczy Klemens) coraz bardziej przytulaśny. Ja nie mogę uwierzyć, że to ten sam kot, co pod łóżkiem 3 tygodnie siedział

Całym swoim zachowaniem pokazuje, że tu wszytsko (i wszyscy

) są JEGO

robi normalne regularne obchody mieszkania, pakuje się na kolana bez pytania

a jak nie ma możliwości wleźć NA człowieka, to siada obok ale tak, żeby chociaż kawałkiem swojego burego ciałka dotykać mnie albo TZ

TZ nawet już nie grymasi na niego od kiedy się okazało, że Klemens się do niego też przytula

(bo Georg to tylko Paniusię ma jedną

i Paniuś to najwyżej do napełniania michy i czyszczenia kuwety może służyć

) Poza tym nie ma żadnych już prawie "strachów"

można tarmosić kota, podnosić z podłogi, o zabiegach higienicznych nie wspominając... boi się tylko krzyku: narozrabiały chłopaki w kuchni no i trochę ostrzejszym tonem mówię, że wyrzucę na zbity pysk

Georg popatrzył swoim typowym spojrzeniem pod tytułem "pogadaj sobie, pogadaj" a biedny Klemens: uszka po sobie, usiadł na podłodze, skulił się jakby... tak mi się głupio zrobiło, że nie uwierzycie

przepraszałam go później i już się pilnuję, zeby głosu nie podnosić

co musiało go spotkać ?
Anja przeboje to mało powiedziane

ja mam z kotami przechery, przewałki, cyrk i pół teatru. Powinnam wynająć sobie mieszkanie przy lecznicy weterynaryjnej, bo zbankrutuję przez to jeżdżenie codziennie
