Jesteśmy od weta.
Byliśmy długo, bo odmaczałyśmy strupa z wetką. Strup zszedł, nawet nie było najgorzej, a pod strupem śliczny mały nosek. Bałam się że odejdzie ten strup razem z sierścią, ale nie. Teraz mamy nowy problem

, ponieważ tym małym noskiem kotek puszcza zielone baloniki i wykichuje nim glutki. Wolałam jednak tę wersję ze strupem

. A poza tym mały, bo to chłopak, został podskórnie nawodniony, chociaż jakoś skrajnie odwodniony nie był. Kupiłam dwa rodzaje Convalescence - taki do zrobienia płynu i taki do zrobienia zawiesiny. Mały będzie się teraz tym odżywiał. Jak odczepiłyśmy od niego tę "żelazną maskę", to nawet nabrał apetytu i teraz już sprawniej połyka to co mu podaję ze strzykawki.
Pcheł nie stwierdzono, co nie znaczy, że ich nie ma, świerzbu nie stwierdzono. Oczki przemywane wygladają całkiem dobrze.
Z gorszych wieści - biegunka straszna i robaki, ale on jest za słaby, żeby go odrobaczać, najwcześniej za dwa, trzy dni. I w oskrzelach mu gra. Antybiotyk będzie długo podawany. I ten języczek nie ładny, taka ranka duża na nim i pysio nadal biedny, ten pysio też mam przemywać rumiankiem.
Ja jestem optymistką, chociaż wetka zaleciła mi w tym względzie ostrożność.
Prosimy o kciuki.
Kotek ma już imię.
To Maciuś Bohater.
Bo to taki bohater maleńki jest - musi mu się udać.
