Radości i rozterki. GINGERS OD STR 99

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 05, 2006 11:36

W końcu i noce bedą spokojne, to pewnie dlatego, że to dla nich nowość, jak będzie to codziennośc to przywykną, a zamiana ról - cóż chyba się właśnie wreszcie dokociłaś - gratulacje :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pon cze 05, 2006 11:40

Tak Fajnie mieć marzenia tylko to trochę duże marzenie i strasznbie drogie. Ale może kiedyś jak już wyremontujemy mieszkanie.
ciekawe jaką wielką kuwetę ten kot musiałby mieć.
Jak bym nie miała moich najukochańszych koteczek to najprawdopodobniej wróciłabym z tej wystawy z kotem.
Jeszcze podobały mi się syjamy ale czytając o ich charakterkach to raczej bałabym się ryzykować. No i podobały mi się rosyjskie i burmskie(chyba nie przekręciłam nazwy) Ale maine coon jest nieziemski.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Śro cze 07, 2006 8:24

Wczoraj byłam chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie-zobaczcie ostatnie zdjęcie z mojego podpisu.
A było to tak: Punia leżała sobie na fotelu a Tośka na tapczanie, po chwili Tośka wstała i podeszła do fotela. Pomyślałam sobie no fajnie wyspała się i teraz będzie zaczepiać Punie. Tośka wskoczyła na fotel i sadowi się koło Puni, Punia wstała a ja w myśli mówiłam sobie:Puńka tylko proszę nie zeskakuj. No i stało się Punia położyła się i dalej spała a Tośka też zasnęła
Dobrze, że mnie nikt nie widział bo zamkneli by mnie w wariatkowie, pobiegłam do sypialni aby kotkom nie przeszkadzać i skakałam z radości jak małe dziecko nawet mój syn dziwnie się na mnie spojżał ale jak zobaczył co jest powodem mojej radości to zachował się podobnie.

No ale za dobrze by mi było przed chwilą pokłóciły się a Tośka przybiegła z sierścią od Puni w pysku :evil:
To narazie tyle mam nadzieję, że znowu się razem położą, że to nie było takie jednorazowe.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Śro cze 07, 2006 10:14

zunia pisze:Wczoraj byłam chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie-zobaczcie ostatnie zdjęcie z mojego podpisu.

:dance: :dance2: :1luvu: :balony: Bardzo się cieszę...sama pamiętam radość, jak przestali się tłuc tylko zaczęli uprawiać zapasy...no i nie zapomnę jaką miałam minę jak zobaczyłam, że to Sonia goni Otisa...teraz jest już prawie cały czas tak samo, bo Sonia zachowuje się jak koci dzieciak, czasami go to nuży i sobie idzie obok, ale nie skutkuje to na długo :wink: A jeśli chodzi o mój podpis, to pierwszy zauważył to TŻ. Przybiegł na górę i mi o tym powiedział, ja na dół z aparatem, z pół godziny je fotografowałam, a one zapadały w coraz bardziej głęboki sen...Nie powiem, że takie obrazki są u nas zbyt częste, ale to, co jest i tak jest cały czas dla mnie cudem :D

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto cze 20, 2006 7:58

Witam!
Nie pisałam ale miałam ciężki tydzień, musieliśmy z mężem podjąć decyzję o uśpieniu pieska od rodziców miał prawie 17 lat i już wszystko mu wysiadło nie, o tym nie potrafię pisać.

Tośka jest trochę chora a ja mam dylemat.
Z naszymi kotkami chodzimy do wydawało nam się do najlepszej lecznicy
Jeżeli chodzi o profesjonalizm i wyposarzenie to nadal taka jest tylko zakradła się rutyna ( to mało powiedziane).
Przez ostatni miesiąc byliśmy tam kilka razy i zawsze to samo: 2 godz. czekaliśmy w poczekalni a potem wizyta ok. 5 min.
ale wczoraj przeszli samych siebie; wchodzę z Tośką a przy nas zaraz trzy asystentki nasza pani weterynarz i wszystkim zależy najbardziej na czasie. Stół na którym miałam położyć Tosię był dopiero co wydezynfekowany i jeszcze mokry to już dla kota był szok potem szybko kota kłaść na bok i pobieranie krwi z tylnej łapki przez trzy osoby.
Tośka nie wygodnie leżała ale kogo to interesowało.Wyrywała się co nie było dziwne dwie osoby ( wtym ja) trzymały ją inne pobierały krew
Tośka mnie ugryzła ale nie zrobiła tego złośliwie ona biedaczka chciała nawet ugryś swoją łapkę.
Potem wszyscy stwierdzili co za złośliwy kot i to już było dlamnie za dużo
powiedzałam, że Tośka jest łagodnym kotem i krew już miała pobieraną i to bez takich cyrków. wiem piszę haotycznie i za dużo ale jeszcze dzisiaj się częse.
nie pójde tam już najgorsze jest to, że jeszcze pare lat temu nie potchodzili tak instrumentalnie do kota.Ja wszystkim nawet tu natym forum polecałam tą klinikę a teraz to już nie wiem.Mają za dużo pacjentów i wszystko dzieje się tam jak na taśmie w fabryce.

Mam alternatywę, panią weterynarz kociarę, która właśnie już kiedyś jak jeszcze Tośka nie była tak całkiem nasza pobierała krew Tośce itp.
tylko właśnie mam dylemat przychodnia nie jest tak dobrze zaopatrzona nie jest czynna w niedzielę i święta jedynie pani weterynarz jest na telefonie. Ale i tak postanowiliśmy, że tam dzisiaj pójdziemy.
nie wiem czy dobrze robie ale tam przynajmniej nikt nie będzie Tośki ciągnął za noge.

z tego wszystkiego nie napisałam co dolega Tośce; ma zapalenie strun głosowych dostaje już trzeci tydzień antybiotyk i inne leki.
Przes ostatni tydzień jest osowiała i w tej chwili jest jeszcze podejżenie chorej wątroby. Ja myślę że jest to skutek leków ale w lecznicy powiedzano nam że nie. Tośka trzy miesiące temu miała idealne wyniki badań więc nie wiem czemu się tak oburzyli moją sugestią.

musiałam się wyżalić mimo, że tak mało osób tu zagląda.
Bardzo przepraszam za błedy :oops:
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Wto cze 20, 2006 10:53

Ależ Zunia - odwiedzamy ten wątek, tylko nie zawsze się wpisujemy...przykro mi z powodu trudnych decyzji [']

Jeśli chodzi o weta...mimo, że nie mam problemu z dojazdem do renomowanych warszawskich klinik - mam samochód, nawet TŻ-ta nie musze prosić :wink: to jeżdżę do Izy i Grzegorza (oboje są wetami i przeszliśmy już na TY :lol: ), którzy mają gabinet niedaleko nas. Ciachnęli Sonieczkę i operowali Otisa, są na telefon i bardzo życzliwi. Sami mają w domu 8 kotów i dwa psy. Ufam im - to dla mnie najważniejsze, a jeśli będzie potrzebna skomplikowana diagnostyka czy nie mniej skomplikowana aparatura - to pojadę do tych większych klinik. Nie chcę Ci doradzać źle, ale czasami może lepiej jeżdzić do znajomej wetki, która kocha koty niż do renomowanej kliniki z rutynowym podejściem 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Wto cze 20, 2006 11:03

Zuniu, ja rzeczywiście dawno "do Ciebie" nie zaglądałam.
Ale jakto mało osób zagląda? A ponad 3,5 tysiąca wyświetleń, to mało???

Przede wszytkim cieszę się z pełnej integracji kotek. Czuje podwójną radośc, bo jestem z tej grupy osób, które Cię zpaewnialy, że to kiedyś nastąpi.

Bardzo mi przykro z powodu choroby Tośki. Zyczę jej dużo, dużo zdrowia.
Co do wetów, to rozumiem Twój dylemat. Często też wolę iść do pobliskiej, trochę zapyziałej kliniki ale z sercem, niż tej nowoczesnej, renomowanej ale z poczuciem, że jesteśmy jednymi z tysięcy anonimowych interesantów.

Pozdrawiam serdecznie

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto cze 20, 2006 12:59

Dzięki cieszę się że zaglądacie.
Wróciłam z Tośką od weterynarza będzie kontynuowane leczenie tu na miejscu.
Przez te emocje nie napisałam, że w tej klinice do której jeżdziliśmy mieliśmy sprawdzoną panią weterynarz bardzo delikatną i jeszcze rok temu byliśmy traktowani bardzo rodzinnie.Teraz poprostu pobieranie krwi i inne tego typu zabiegi robią asystenci.
Do pani weterynarz nadal mam jak najlepszy stosunek poprostu wydaje mi się, że ilość pacjentów ją też przerosła i przez ostatnie wizyty faktycznie czułam się jak na taśmie produkcyjnej.

Jutro znowu wizyta u weterynarza USG morfologia, Tośka jest blada, ma bardzo duży brzuszek i chyba ją boli.
Wizyta była bardzo przyjemna Pani weterynarz rozmawiała z Tośką nie była zniecierpliwiona i głaskała ją.
Też ma kotki myśle, że to jest ważne.
Zobaczymy jutro ale myśle, że to był dobry wybór, zawsze jak będzie coś poważnego do pojedziemy do kliniki.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Pon cze 26, 2006 10:45

Z tośką coraz lepiej tzn. z jej głosem.
Brzuszek ma duży bo jest za gruba musi zgubić ok. jednego kilograma.
Wyniki wyszły dobrze. Narazie dostaje jeszcze antybiotyk bo ciągle są szmery na krtani.
Mamy trudne zadanie bo Punia jest chudzinka a Tośka musi schudnąć.
Punia przez swoje wszystkie lata nauczona, że do miski może sobie podchodzić kiedy chce i nie ma zamiaru rezygnować z tego przyzwyczajenia i teraz jak tylko odchodzi od miski to musimy tą miskę chować przed Tośką.
Na dodatek obie się uparły siusiu robić do jednej kuwety i to do tej mniejszej zresztą nie tylko siusiu :evil:
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Pon cze 26, 2006 10:53

Zunia, dokarmiaj Punię po cichu, tak, żeby Tosia nie wiedziała.
U mnie w ten sposób Tyfus i Pola dojadają, bo chudziny i na raz dużo nie jedzą.
Przy czym Fifi sam się zgłasza, a Lolkę trzeba mocno namawiać.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18777
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon cze 26, 2006 11:03

Ariel, dak będziemy musieli robić tylko to będzie wielka konspiracja bo nawet jak nam się wydaje, że Tośka śpi głęboko to jak tylko Punieczce coś próbujemy dać z rękiaby nie robić zamieszania z miseczką to ona nagle wyrasta jak z pod ziemi.
My sobie poradzimy tylko nie wiem jak z wczasami bo rodzice mogą sobie nie poradzić dlatego tak na wszelki wypadek szukamy ośrodków wczasowych gdzie można zabrać koty.
Założyłam nawet wątek w sprawie takich wczasów ale jak narazie nie cieszy się zbytnim powodzeniem.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Pon cze 26, 2006 11:23

Cieszę się ,że kotki trochę sie zaprzyjaźniły .
Są ośrodki gdzie można zabierać zwierzęta .
My jedziemy nad jeziorko w Białce tam są domki w lesie ,nie ma zakazu tylko oczywiście do jeziora nie wolno puszczać.
Wczoraj córcia z rodzicami wróciła z nad morza i opowiadali jak bardzo policja karze mandatami psy na plaży.
Pewnie z kotem na smyczy by było podobnie :?
Szkoda że nie można pójść na spacer ze zwierzakiem ,spacerując na plaży :(

Monika L

 
Posty: 5444
Od: Śro wrz 21, 2005 14:53
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon cze 26, 2006 11:34

Nasze koty akurat panicznie boją się jak są na zewnącz najlepiej czują się w pomieszczeniu zamkniętym. Na dworze panikują ale to ma też dobre strony nie domagają się opuszczania mieszkania.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Pon cze 26, 2006 11:59

A może zamiast ośrodka wczasowego - kwatera prywatna, moim zdaniem sa bardziej elastyczni. My wyjeżdżamy z kotami - kiedy wiemy, że bedziemy mieć dużo miejsca dla nas wszystkich. Koty są niewychodzące - czekają w pokoju aż my wrócimy...problem jest tylko z wietrzeniem pokoju, bo nikt nie zabezpiecza okien, ale to też już opatentowaliśmy :wink:

A jesli chodzi o dokarmianie chudzinki - zawsze można się w jakimś pokoju zaknąć albo ostatecznie w łazience. U nas jak Otis objada Sonie, to ląduje w łazience do końca posiłku Soni i już...ale oni oboje na diecie 8)

izaA

 
Posty: 11381
Od: Nie wrz 25, 2005 14:09
Lokalizacja: Warszawa-Wesoła

Post » Pon cze 26, 2006 12:07

Tak zamykanie przerabialiśmy tylko że Punia nie rozumie że w tym momęcie powinna się najeść ona poprostu ma czas.
Kwatery prywatne też rozważamy, w sumie to kotki nie byłyby tak cały czas same bo zazwyczaj to na wczasach jest tak, że mąż i syn wybywają na połowę dnia na męskie wyprawy zostawiając mnie na słodkim leniuchowaniu dopiero po obiedzie spędzamy wszyscy razem czas.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 85 gości