Moja historia "rezydenta i przybysza"
W planach nie było 2 kota, ale niestety mój rezydent (Edi z podpisu) zaczął mieć (nazewnictwo moje, nie wiem czy coś takiego istnieje ;d) "zimową depresje". Gdy jest ciepło, jeździ na weekendy na działke - ma tam zapewnione towarzystwo innych kotów. W zime niestety, robił się z niego zupełnie inny kot - zupełnie osowiały, cały dzień by tylko spał, i ogólnie widać było w jego oczach jakiś taki smutek. Jedynym rozwiązaniem było dla mnie zapewnienie mu towarzysza. Traf chciał, że akurat w tym czasie, gdy podjąłem decyzje, znajomi rozmnożyli swoją Maine Coon-ke (problemy z charakterem

)- tatą jest syberyjczyk. Z miotu niestety ocalała tylko Furia - nie wiadomo co właściwie było przyczyną. Przeprowadzke Furia przyjęła całkiem przyzwoicie - pierwszym opanowanym przez nia terytorium zostało moje łóżko

Gdy coś ją przestraszyło, lub po prostu wracała z wycieczek - pędziła właśnie tam. Konfrontacja z rezydentem nastąpiła tego samego dnia co przeprowadzka - Edi bardzo się nią zainteresował, i usilnie próbował się z nią zaprzyjaźnić. Był to pierwszy kot (poza jej matką), którego widziała w życiu, więc na jego widok zareagowała zjeżeniem sierści ( a że ma ją długą, to zrobiła się 2 razy większa - pocieszny widok

) i głośnym buczeniem. Zabrałem ją od razu (oczywiście na łóżko). Przy drugiej konfrontacji stwierdziłem, że nie będe jej zabierał - w końcu kiedyś musi się z Edim zaprzyjaźnić. Niestety zakończyło się to nieprzyjemnie - w pewnym momencie Furia zaczęła się po prostu trząść (chociaz dalej stała z wygiętym grzbietem i z najeżoną sierścią). Zabrałem ją od razu - trząsła się na łóżku przez następne 30 minut. Wtedy postanowiłem, że konfrontacji będzie dużo w ciągu dnia - ale krótkie. Po paru dniach Furia czuła się w całym domu jak u siebie, chociaż czasami jak Edi "zaskoczył" ją swoim widokiem, to na moment jeżyła sierść i wyginała grzbiet (śmiesznie to czasami wyglądało ;d). Minęło w ten sposób kolejnych pare dni, aż któregoś dnia zaskoczył mnie naprawde wspaniały widok, który postanowiłem uwiecznić (niestety zdjęcie jest niskiej jakości - robione telefonem).
Na to właśnie czekałem - spali przytuleni do siebie (a raczej Furia spała na Edim

) Po przebudzeniu sie, Edi umył głowe Furii (szczególnie uszy) i od tamtej pory są przyjaciółmi
Pozdrawiam