Byłam dzisiaj z kociakami na powtórce antybiotyków. Nikusia wyglądała źle, wiotka, słabo reagująca

Nosek zaflegmiony, buźka też. Pani doktor stwierdziła, że jeśli chcę ją ratować, to dobrze byłoby zostawić ją w szpitalu. Zostawiłam
Martwię się o nią. Nie wiem, czy to dobrze, że została w szpitalu - z jednej strony leczenie i nadzór, a z drugiej - stres... Chyba że jest tak chora, że słabo kontaktuje

Może to skrzywienie, ale od razu myślę o hospitalizmie.
Z drugiej strony w domku tymczasowym nie ma dozoru przez całą dobę. Nie wiem, naprawdę nie wiem.
Czarna koteczka, która ma iść do domku za tydzień ma chyba pierwsze objawy (odruch wymiotny i brak apetytu).
Callas i Epikur żywiutkie, dokazują i jedzą z apetytem. Carmen zjada za trzech i pewnie są ku temu powody...