Tym razem ja zgłaszam się z placu boju. Uschi zarobiona w pracy a ja dziś spędzam dzień z futrami, co niestety nie oznacza, że sama nie pracuje
Wczoraj dostałyśmy odpowiedź od naszej pani behawiorystki, odpowiedź ta wprowadziła nas w zadumę i zweryfikował nasze spojrzenie na świat układów naszych kociastych.
Otóż Feliway ma działać na Nitkę a nie na Mrufkę. I tu trzeba przyznać, że działa. Nicia jest wyraźnie ożywiona, specyfik i mnóstwo zabaw zredukowały znacznie poziom jej lęku, jest rozmruczana, wesoła a dziś nawet sama zaczepiała Mruv.
Ale..poziom energii Mrufki jest tak duży, że każda ilość zabawy jest dla niej niewystarczająca. Nitka owszem jest rozrywkowa, ale zdecydowanie woli bawić się z przedmiotami a nie z drugim kotem. Czy to się zmieni tego ani my ani pani beh. nie wie. Może być tak, że Nicie blokuje jeszcze strach przed Mrufką a może być tak, że ona po prostu woli innego rodzaju zabawy.
Pozytwem jest to, że spędzają czas obok siebie, wspólne leżenie i wylizywanie się to bardzo dobre symptomy.
Jednak pozostaje problem Mrufki. Ona się po prostu męczy z tą niewykorzystaną energią. Owszem leki mogą ją wyciszyć ale i tu zacytuję maila od pani beh "... to takie troszkę "oszustwo" (no bo nie leczymy choroby, tylko sztucznie zmniejszamy naturalne potrzeby, starając się zmieścić kota jak najbardziej "wiejskiego" - gdy chodzi o upodobania - w miejskim mieszkaniu)."
I to właśnie jest dla mnie najbardziej smutne. O ile Nicia jest rewelacyjnym przykładem kota domowego o tyle Mruv jest ewidentnie kotem, który doskonale by się realizował w naturze. Ma bardzo silne geny i jest tak pełna energii, że czasem naprawdę mam wyrzuty sumienia, że trzymamy ją w zamknięciu, a kiedy poluje na jakieś małe muszki to wiem, że jest to tylko namiastka prawdziwego polowania i to widać...
No coż zastanawiamy się nad spacerami i wyjazdami na działkę a na razie zabezpieczamy balkon i jak dobrze pójdzie to będzie gotowy juz w sobotę
