» Nie lip 16, 2006 7:48
To nie był dla mnie dobry tydzień....
Był szczególnie zły...
A wczoraj Duszka zaczęła tracić przytomność. Rano szalała jeszcze z siostrą, mimo zatkanego, zasmarkanego noska. Było dobrze - zjadła sniadanko.
ok 16, mój syn wyłączył mi odkurzacz i pyta - mamo, czy jej nic nie jest, bo tak siedzi?
Duszka lała się przez ręce, miała oczopląs i dziwny przykurcz w prawą stronę, była rozpalona [dosł. było czuć przez futerko, że ma gorączkę].
W lecznicy mierzenie temp. - 40st. Udało się opanować i gorączkę i objawy neurologiczne.
W domu, od 23 - powtórka z rozrywki, choć już bez neurologii, za to gorączka 41,5. Dobrze, że niezbędny zestaw mam w domu. Dziś od rana to samo.
Nie wiem, o co chodzi. Mała dostaje antybiotyk, osłuchowo czysto, żadnych biegunek, czy wymiotów. Tylko ta olbrzymia gorączka. Miałam już koty z katarem, po dwu dawkach antybiotyku stawały na nogi.
Wet kazał czekać na reakcję na antybiotyk, schładzać, podawać płyny podskórnie i Tolfedynę.
Czy ja mogę ją w takim stanie nakarmić na siłę? Od wczoraj rana nic nie jadła.
Ostatnio edytowano Pon gru 26, 2011 10:27 przez
Agn, łącznie edytowano 1 raz
Kocie Hospicjum -1% - KRS 0000408882
'Pijcie swe niezaznane szczęście
chcąc nie być tym, kim jesteście'