Dzieki, kochani, za pamiec.
Candy, tak chyba zrobie, bo po weekendowych przejsciach nie czuje zaufania do zadnego z nich. Chcialabym znalezc veta, ktory moimi kiciuchami przejmowalby sie prawie "bardziej niz ja" (rozumiecie, co mam na mysli).
Sissi wstala dzisiaj. Jest jeszcze oslabiona, stapa ostroznie, ale bardzo glodna. nie udalo mi sie podac jej rano lekarstwa, bo bylam sama, musialam uzyc obu rak dla przytrzymania opornej panienki, i zabraklo mi fantazji na strzykawke
Doznalam lekkiego szoku, widzac ja rano, bo wyglada jakby byla po wielotygodniowej chorobie. Chuda, boki zapadniete, jej zwykla elegancja przybita lekami, futerko jakies takie szmatlawe, buzka chudziutka, i oczka jeszcze smutniejsze niz na codzien...
Musze jej tez dzisiaj umyc futerko wokol pupci, bo biegunka zrobila swoje.
Nie chce jesc tego, co dal nam vet. Toto szaleje, bo pochowalam "bufety" ze wzgledu na Sisiulke. Przed wyjsciem do pracy czulam sie zmuszona jego wzrokiem do wystawienia troche chrupek dla niego, i teraz boje sie, ze Cesarska je wrabie. Nie wiem, na ile moze jej to zaszkodzic...vet mowil, ze ma byc na scislej diecie przez nastepne dwa dni. Za dwie godzinki ide do domu, mam nadzieje, ze tam wszystko ok.
A swoja droga, jak wy uskuteczniacie takie diety, majac w domu kilka kotow?