Dramat na Kole. Zapraszam do nowego wątku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto cze 06, 2006 15:18

Fraszka pisze:
mircea pisze:Fraszko, widzę, że na Paluchu naprawdę subtelnie znaczą kotki i nie szpecą ich tym nacięciem :)
W Poznaniu potrafią nawet pół ucha obciąć, czasami ucho goi się dłużej niż rana po sterylce :( :?

Przykre to :(
Tak się zastanawiam... w bydgoskim schronisku chyba nie znaczą w ogóle kotek po sterylizacji... może tylko te, które wypuszczają, a przeznaczonych do adopcji nie zaznaczają, bo i po co. (?)


pani Danusia z Canisu każe obcinać wszystkim
zycie pokazało że miała rację - mieli wypadek samochodowy, uciekła jej kotka domowa
gdyby się nie znalazła tylko gdzieś przybłąkała gdzie dokarmiają - to przynajmniej by wiedzieli że jest wysterylizowana
no ale może nie należy zakładać tylko takich wariantów w życiu

albo umarła karmicielka - jej koty domowe mogą trafić do schroniska - też lepiej byłoby gdyby były zaznaczone
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto cze 06, 2006 15:21

Jana, wazne ze jeden wiecej do kastracji juz w lecznicy. Spojrz na to z tej strony i troche sie usmiechnij, ja wiem ze tam u Was pada troche i pochmurno, ale na dniach ma byc slonko i cieplutko i od razu zycie bedzie bardziej kolorowe

eurydyka

 
Posty: 4809
Od: Śro paź 13, 2004 15:05
Lokalizacja: warszawa/szwajcaria

Post » Wto cze 06, 2006 15:25

Agalenora pisze:No proszę, a ja nie słyszałam nic o takim znakowaniu... rozumiem, że jest to regułą w przypadku wolnozyjących kocic?


nie, nie jest to regułą - a powinno być
dr P. z Hematowetu zapomniał naciąć ucho kotce spod Instytutu
w innej lecznicy standardowo nie nacinają , bo nie
i teraz są tam 2 wysterylizowane kotki których nikt nie zna
jeśli się ktoś kiedyś weźmie tam za sterylki to może powtórzyć zabieg tym samym kotkom

weci o tym często nie pamiętają - należy im to powtarzać po kilka razy aż wyrobią sobie nawyk (dr. P mimo to zapomniał a jak kotkę odbierałyśmy to już się wybudzała)
Fundacja na talonach pisze wyraźnie że należy naciąć ucho i zamieszcza rysunek poglądowy jak to zrobić
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Wto cze 06, 2006 15:25

Jana pisze:Bo tę szylkretkę to karmicielka wymysliła. A ja się zastanawiam jak to było z tym naciętym uchem :roll:

Wydaje mi się, że w lecznicy jest buro-biały kocur. Ale nic już nie wiem na pewno :oops:


Jak patrzyłam na ten baleron w siatce, to kolor był pasujący do tej ciężarnej.
Wyraźnie rudo-białego byśmy zauważyli przecież, zwłaszcza wiedząc, że kotka do ciachnięcia nie jest rudo-biała, tlyko taka, no, specyficzna :wink:

Ych, że tego się nie da jakoś sprawdzić spokojnie, że też one się tak muszą rzucać, uciekać i szarpać :wink:
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto cze 06, 2006 15:31

Fraszka pisze:....
Tak się zastanawiam... w bydgoskim schronisku chyba nie znaczą w ogóle kotek po sterylizacji... może tylko te, które wypuszczają, a przeznaczonych do adopcji nie zaznaczają, bo i po co. (?)


Wszystkie kotki sterylizowane w bydgoskim schronisku mają zrobiony w uchu tatuaż. Fakt, że nie widać go z daleka u kotek zdziczałych, ale po złapaniu identyfikacja jest możliwa i nie może być mowy o pomyłce. Ciekawe jest to, że znaleziony przez Olinkę półtora roku temu w Poznaniu kocur Sylwester też miał w uchu tatuaż. Widocznie schronisko, którym był kastrowany tatuowało też kocury.

Obrazek
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Wto cze 06, 2006 15:46

mirka_t pisze:
Fraszka pisze:....
Tak się zastanawiam... w bydgoskim schronisku chyba nie znaczą w ogóle kotek po sterylizacji... może tylko te, które wypuszczają, a przeznaczonych do adopcji nie zaznaczają, bo i po co. (?)


Wszystkie kotki sterylizowane w bydgoskim schronisku mają zrobiony w uchu tatuaż. Fakt, że nie widać go z daleka u kotek zdziczałych, ale po złapaniu identyfikacja jest możliwa i nie może być mowy o pomyłce. Ciekawe jest to, że znaleziony przez Olinkę półtora roku temu w Poznaniu kocur Sylwester też miał w uchu tatuaż. Widocznie schronisko, którym był kastrowany tatuowało też kocury.

Obrazek


Ja osobiście wolę wyraźnie nacięte ucho, które widać z daleka. Kotki tak oznaczonej nawet nie próbuje sie łapać i już.

Dr Żurańska płacze, ale uszy nacina.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro cze 07, 2006 10:14

No i już wszystko wiem :wink: Złapał się całkiem bury kocur - stąd nasza pomyłka, bo łapaliśmy burą szylkretkę, czyli buraskę z minimalnymi przebłyskami rudości. Oba koty bardzo podobne.

Kocur juz jest bezjajeczny (i obrażony :lol: ), niestety ciężarna kotka nadal hasa na wolności. Dzis TŻ zadeklarował chęć kolejnej próby łapania.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro cze 07, 2006 10:20

Powodzenia :ok:

Rozmawiałam nt. obcinania z kilkoma wetami - wszyscy ostro się sprzeciwiają, mówiąc, że rana na uchu brzydko się goi, że krwawi, że dziczek może rozdrapać i rozpaprać i że moga byc powikłania, bo czesciej ucho się paprze niż rana po sterylizacji.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro cze 07, 2006 10:22

Trzymam kciuki za powodzenie w akcji :ok:
Spróbuj trochę z siebie dać tym, co mają gorszy świat...
Obrazek ->tu nasz wątek-> a tu album :)

Fraszka

 
Posty: 5746
Od: Wto lip 27, 2004 9:04
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Śro cze 07, 2006 10:24

Poza tym łatwo pomylić nacięcie z rozszarpanym uchem w trakcie walk. W każdym razie jest ryzyko.

Potwierdzam to, co pisała Mirka, bydgoskie schronisko tatuuje wszystkie sterylizowane przez siebie kotki (moja Ślepka ma właśnie taki tatuaż).
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Śro cze 07, 2006 10:37

ryśka pisze:Powodzenia :ok:

Rozmawiałam nt. obcinania z kilkoma wetami - wszyscy ostro się sprzeciwiają, mówiąc, że rana na uchu brzydko się goi, że krwawi, że dziczek może rozdrapać i rozpaprać i że moga byc powikłania, bo czesciej ucho się paprze niż rana po sterylizacji.


"Nasze" kotki mają obcięty koniec ucha na równo, więc trudno o pomyłke wizualną, widać, że to nie efekt walk. Jeśli chodzi o gojenie się to wszystkie jak dotąd zagoiły sie ślicznie - i uszy, i brzuszki.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro cze 07, 2006 11:10

ryśka pisze:Powodzenia :ok:

Rozmawiałam nt. obcinania z kilkoma wetami - wszyscy ostro się sprzeciwiają, mówiąc, że rana na uchu brzydko się goi, że krwawi, że dziczek może rozdrapać i rozpaprać i że moga byc powikłania, bo czesciej ucho się paprze niż rana po sterylizacji.

u mnie też się zawsze ok goiło
i moja lecznica nie chciała ciąć
teraz cała Warszawa ma odgórny przykaz
jak nie chcesz ciąć ucha musisz zgłosić gminie czemu i oni muszą wydac pozwolenia (przynajmniej w teorii ;))
A tak poważnie, to przy dużych grupach takich samych kotów nie wyobrażam sobie łapac właściwych kotów bez wiedzy wyciętej w uchu ;)
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Śro cze 07, 2006 11:22

Jeśli dam radę to zrobię dziś zdjęcie grupowe kotów przy karmieniu.

Myślę, że ten widok najlepiej zobrazuje konieczność widocznego z daleka znakowania kastrowanych kotów :wink:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro cze 07, 2006 20:42

Dziś sukces.

Mój dzielny TŻ złapał jedną z ciężarnych kotek w podbierak. Okupił to własną krwią - użarła go przez rękawiczkę, ma dwie dziury w palcu :evil: Właśnie zastanawiamy się czy i gdzie powinien się zgłosić na jakiś zastrzyk...

Do lecznicy pojechał wesoły autobus, Hana wiozła cztery koty (dziczkę, Szczurka, Glusia i Plamkę - znalezisko sąsiadki Hany) sąsiadkę i mnie.

Gluś dostał serię zastrzyków, Szczurkowi utoczyli krwi, dziką kotkę zabrali a w zamian dostałam wykastrowanego dziczka. Już śmiga na wolności.

To był udany dzień. Nareszcie.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Śro cze 07, 2006 20:47

Jana pisze:Dziś sukces.

Mój dzielny TŻ złapał jedną z ciężarnych kotek w podbierak. Okupił to własną krwią - użarła go przez rękawiczkę, ma dwie dziury w palcu :evil: Właśnie zastanawiamy się czy i gdzie powinien się zgłosić na jakiś zastrzyk...

Do lecznicy pojechał wesoły autobus, Hana wiozła cztery koty (dziczkę, Szczurka, Glusia i Plamkę - znalezisko sąsiadki Hany) sąsiadkę i mnie.

Gluś dostał serię zastrzyków, Szczurkowi utoczyli krwi, dziką kotkę zabrali a w zamian dostałam wykastrowanego dziczka. Już śmiga na wolności.

To był udany dzień. Nareszcie.

Cieszę się, że Wam się udało.
Dla użartego Wiktora wyrazy uznania - i nieustająco polecam Betadine, najlepiej skutkuje zastosowana natychmiast.

Kocurro

 
Posty: 11393
Od: Nie sty 11, 2004 20:31
Lokalizacja: Warszawa-Bemowo

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Majestic-12 [Bot] i 295 gości