
A wczoraj w rozmowie z sąsiadką, która działa w łódzkim TOZ-ie nieśmiało broniłam naszego schroniska, na którym ona (nomen omen) psy wieszała, opowiadając jakieś koszmarne historie o zwierzętach, którym się tak właśnie jak Miodkowi "profesjonalnie" "pomaga". Nie chciałam w to wierzyć... a teraz...

jedyne co mnie pociesza to to, że są takie osoby jak Iwcia, Słonko, Annskr, Mokkunia i wiele innych, którym się chce, pomagają, robia wszystko co w ich mocy. Wy już macie honorowe miejsce w kocim niebie...