Stało się coś nowego. Pokonała odwieczna przeszkode czyli jej znienawidzony chodnik i przeszła na trawnik drugiego bloku. Dumna Luna kroczyła po tym trawniku, ale ja ją stamtad zabrałam... Wstrętny, brudny i wścibskie babcie w oknach karzące mi się wynosić z tym kotem

Jak tylko wróciłyśmy na nasz ulubiony trawnik to przez jakiś czas było normanie, a potem nagle Luna sie czegoś wystraszyła i zaczeła uciekać, a ja z smyczą za nią. Dopiero po chwili sie zorientowałam, że teraz to ona już ucieka przedemną. Zatrzymałam się i wtedy Luna zrobiła to samo i spojrzała na mnie wzrokiem "No dlaczego mnie nie gonisz?". Może dlatego, że w domu jak jest brzydka pogoda to, zeby sie wyszalała brat ją zawsze goni, a potem ucieka i ona goni jego.
Wcale nie było łatwo ją nakłonić, żeby wróciła. Nie chciała wejść do klatki więc ją wziełam na rece to mnie jeszcze ofukała.
Ale odrazu po powrocie, zeby ochłodzić rozgrzane futerko położyła się na lodowatych kafelkach
