Wczoraj wieczorem była u nas pani doktor z wizytą.
Szynszylek miał wczoraj
podwyższoną temperaturę (39,9) po dokładnym wygnieceniu brzuszka stwierdziła wyczuwalnie
powiększoną prawą nerkę,
odwodnienie i
wychudzenie (to akurat widać było na oko

).
Dostał podskórną kroplówkę, antybiotyk, coś przeciwbiegunkowego, coś na poprawienie pracy wątroby i coś jeszcze (wszystko mam napisane więc zaraz poszukam i napiszę nazwy leków). Jej zdaniem tą kastracją go "dobili". Dziś znów pojedziemy na kroplówkę już do lecznicy i nie pamiętam dokładnie czy dziś mu będzie pobierać krew do badania czy nie. W sumie to po tylu lekach i przy podwyższonej temperaturze chyba wyniki nie będą przedstawiały faktycznego obrazu. Powiedziała też, ze to może być białaczka, ale bez badań to można sobie gdybać.
Wczoraj zjadł ugotowaną rybkę, ale po dwóch godzinach zwymiotował z dużą ilością żółtej wydzieliny (co wyglągało jak ugniecione, ugotowane na twrdo żółtko) i przez pół godziny jeszcze się koszmarnie ślinił. Miał też posklejaną pod ogonkiem sierść po biegunce (wcześniej robił, ale to była całkiem znośna konsystencja qpy).
Przy wszystkich zabiegach był bardzo grzeczny i wyglądał jak by mu było wszystko jedno.
Pani doktor przywiozła mu jeszcze dwie puszki dla rekonwalescentów i trochę vet. suchego (ale trzeba mu moczyć bo nie da rady jeść "chrupkóf")
Wczoraj wieczorem nakarmiłam go na siłę

strzykawką (rozwodnioną puszką) i rano też. Sam nie chce jeść

Wczoraj przy karmieniu siedział w miarę spokojnie a dziś już walczył jak tygrys, ale po pięciu minutach obrażania się już się sam pchał spowrotem na kolanka - strasznie kochane kocisko.
Elu też o tym pomyślałam i podtykałam już mu i whiskasa i kk i gourtmet 'a (nie wiem jak się to pisze) ale nie chciał.
Kiwi zaraz Ci PW wyślę.
Trzeba mu jakieś imię wymyśleć, żeby nie był taki bezosobowy... -jakieś pomysły?
Irys, Lotka, Lenka, Mopsia, Gaja[*], Baskil, Dziadunio, Bingo, Sarenka, Ali, Nukus Dakar, Hrabia, Lady Ronja.
