dziś do lecznicy na biotyl pojechali Leoś i Psotek. Na szczęście u Psotka biegunki już nie stwierdzono, ale i tak mam ugotowane pół kilo indyka A Rózia nadal bardzo kaszle, ale antybiotyk dostaje, więc trzeba tylko czekać aż się polepszy.
wcale nie Psotek znów dostał Biotyl, ale kupkę ma już wzorcową Właśnie leży z siostrą obok na parapecie i myje jej główkę A Rózia ma się ciut lepiej, ale nadal ciężko oddycha, nadal ją słychać i widać że ją to zapalenie męczy. Bidulka
Rózia wygląda lepiej osłuchowo ale nadal ma gorączkę
Psotek ważąc ponad 100g mniej od siostry w 3 dni ją dogonił z wagą On wyglada jak mały niedźwiadek Przychodzi do moich kotów i nadstawia łepek do mycia. Jak Budrys go umyje to idzie do Migdała udająć że taki bruudny jest
Rózia mam nadzieję, że lepiej. Na pewno mniej kaszle , apetyt ma, ale nie bawi sie jeszcze w pełni. Dziś znów kontrola, trzeba sprawdzić czy temperatura w końcu spadła (ostatnio było 40 stopni)
Poza tym prawie sielanka Prawie, bo w pełni byłaby gdyby kociaki kochały mnie, a nie Migdała
Wczoraj widziałam obie kluseczki
Piękności z nich
a Migdał jak zwykle robi za cudowną mamkę
Kociaki będą piękne charakternie. Komu malucha? Komu, komu?
O Leosiu można pisać same superlatywy. Jesy kochany, żwawy, ciekawski i przymilny. Znalazł sobie w Yodku tatusia i biega za nim, pozwala się myć, podgryzać....cuda......... Yoda natomiast kilka dni temu próbował małego nosić w zębach - co spotkało się z buntem młodego.
Małe jest całkowicie zdrowe - kupale zostały opanowane - ma lekki katar, ale wystarczy kilka dni atecortinu do noska i będzie po wszystkim.
Dzielnie próbujemy go socjalizować - są postępy - jak się zapomni, to spokojnie podchodzi do nas - zazwyczaj w zabawie. Dziś rano miałam na głowie mruczącą kluskę . Mam nadzieję, że w przyszły weekend będzie już nasz - a raczej gotowy do szukania domku