
Jakby trzeba transportu czy pomocy to dzwoń, jak tylko będę mogła to pojadę.
a to, co stało sięz Rudym wczoraj tak naprawdę dotarło do mnie jak wróciłam do domu, posiedziałam trochę, jak mi napięcie opadło. Strzeliło mnie koszmarnie, cały czas chodziłam po domu i tuliłam koty, które patrzyły na mnie jak na jakąś wariatkę... Pierwszy raz byłam przy umierającym zwierzęciu. Pierwszy raz zwierzę przy mnie odeszło... I tak sobie myślę, że psychika człowieka jest dziwna... Nawet jak widać, że nic się nie da zrobić, to człowiek i tak usiłjue wierzyć, że jednak coś się zrobić da...
Śpij rudzielcu, przeżyłeś kilkanaście lat, miałeś mnóstwo dzieci, obsikałeś wiele samochodów
