Puchatki od wczoraj u mnie w kojcu z kartonu

Pierwsza noc minęła spokojnie, chyba spały, choć czasem jakiś delikatny pisk było słychać
Maluszek po operacji był troszeczkę kołowaty jeszcze ale już po pół godzinie od przybycia jadł, jadł, potem jadł. A! i jeszcze później jadł

Apetycik dopisuje

Chyba już mu lepiej, nie boli tak, bo dziś rano zaczął prychać

śmiesznie, prawie bezgłośnie, ale prycha

Bardzo ładnie zeszła opuchlizna z ranki po oczku

tylko sączek zakrwawiony, ale po to on tam jest
Czarnuszek za to chyba jednak złapał kk

już wczoraj jak go odebrałam od Pani Teresy miał zaczerwienione, załzawione i pół-przymknięte lewe oczko. Potraktowałam Gentą, i wczoraj i dziś rano, ale na wszelki wypadek pojedzie dziś chyba do dr Ewy. Poza tym któryś maluch ma biegunkę, podbiegnietą krwią -pewnie od robali

ale z odrobaczaniem poczekamy, aż rana po oczku odrobinkę się zagoi.
Oba maluszki są przepiękne i ... kuwetkowe

od razu wiedziały po co to pudełko stoi

i do żwirku pięknie siusiu i kupki robią. Poza tym usiłują się wydostać z kartonu i Czarnuszkowi nawet się udało - na dosłownie 5 sekund nie docisnęłam kratki na górze

przemknął sie przez szparę szerokości 2, może 3 cm

i w nogi

jak biegł to, przez tę swoją puchatość, wyglądał jak tocząca się kuleczka

Martwi mnie tylko troszke, że one się nie bawią

nie mówię, żeby zabawkami, ale ze sobą też jakoś nie... stres, ból, czy poprostu takie piwniczniaki mają od najwcześniejszych chwil ważniejsze zajęcia niż zabawa?
No i jeszcze bardzo ważna rzecz:
Chcę bardzo, ale to bardzo podziękować goska_bs, która przekazała z aukcji podkładek pieniążki na operację maluszka. Zostało mi z tego jeszcze 10 zł, więc oddam je razem ze swoją wpłatą za podkładki. Musimy się tylko jakoś umówić.