PITUŚ ma dom,nie wiem czy się cieszyć czy płakać

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 25, 2006 21:14

Jezeli chodzi o oddanie innego kota to mama moja powiedziala ze chce zostawic te dwa mlodsze. Ja wolalabym wszystkie trzy zostawic. Ale moja mama pozostaje nieugieta niestety :(

Ska : sprawa jest na ostrzu noza, Pitus jest wykastrowany, ksiazeczki szczepien nie ma jeszcze, jest odrobaczony i odpchlony,szczepienia mam zrobic jak wyplate dostane. Jezeli bylaby taka mozliwosc zeby pitus zamieszkal u Ciebie dopoki nie znajde mu domu to napisz PW co i jak. Bylabym wdzieczna. Jetem w Warszawy.

pati23

 
Posty: 239
Od: Wto lis 15, 2005 12:18
Lokalizacja: wawa

Post » Czw maja 25, 2006 21:14

Moim zdaniem powinnaś zastanowić się, na czym ci bardziej zależy i uświadomić z całą stanowczością matce, że odwiezienie kota do schroniska pociągnie za sobą bardzo poważny konflikt między nią a córką. To nie jest kwestia typu pójście na imprezę, kiedy można rodzica poprosić. Jeśli nie zostawi kota w domu, nieodwracalnie cię zawiedzie i trzeba to na tyle dramatycznie przedstawić, żeby zdawała sobie sprawę z tego, co chce zrobić.
Bo żaden rodzic nie chce tak poważnego konfliktu z dzieckiem i kłopotów wychowawczych, naprawdę.

Jeśli nie przemawiają do niej argumenty, że robi krzywdę kotu, to powinny przemówić takie, że robi krzywdę swojemu dziecku.

Gustaw The Cat

 
Posty: 104
Od: Sob maja 20, 2006 14:35

Post » Czw maja 25, 2006 21:18

Niestety moja mama jest jaka jest i ne da sie jej przekonac,znamja troche i wiem jak reaguje na pewne sprawy.

Ska napisze ci pw o pitusiu.

pati23

 
Posty: 239
Od: Wto lis 15, 2005 12:18
Lokalizacja: wawa

Post » Czw maja 25, 2006 21:25

Przepraszam, że się wtrące pomimo, że nie potrafię pomóc.
Ja nie obwiniałabym tak bardzo mamę a może nawet wcale.
Nie wiem czemu ale mam takie wrażenie, że dziecko zgubiło zabawkę więc wzieło sobie dwie nowe a tu nagle stara się znalazła.
Ale proszę się mną nie sugerować poprostu sama jestem matką i zawsze w naszej rodzinie potrafimy znależć rozsądne rozwiązanie.
wydaje mi się, że tu nie chodzi tylko o ilość kotów czy też niechęć do kotów. Ja bym nie przygarniała kotka do domu gdzie wiem że kotów się nie lubi więc myślę, że tu oco innego chodzi tylko najbardziej żal kota.
Obrazek
"Uchroń mnie przed wrogiem, który ma coś do zyskania, i przed przyjacielem, który ma coś do stracenia...'' T.S.Eliot'

zunia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8515
Od: Śro lut 15, 2006 11:55
Lokalizacja: chorzów

Post » Czw maja 25, 2006 21:35

ja uwazam, ze w takiej sytuacji należy szukać domu
jeśli mama nie daje sie przekonać, to niestety trzeba sie dostosowac
bo moze sie jeszcze gorzej skończyc
Australia jest jak otwarte drzwi, za którymi majaczy błękit. Wychodzimy ze świata i wkraczamy w Australię.(D.H.L.)

Keti

 
Posty: 12468
Od: Pt wrz 13, 2002 11:44
Lokalizacja: realnie trójmiasto - mentalnie Australia

Post » Czw maja 25, 2006 21:41

W sumie ja też się wcinam nic nie robiąc - też mi troche głupio z tego tytułu i przepraszam.
Ale troszkę się zgadzam z Zunią...
Pati... jeśli naprawdę kochasz tego kotka to powinnaś o niego WALCZYĆ, a nie o niego prosić, przekonywać. Jeśli rozmowy nie dają rady, to jak lwica stanąć za zwierzakiem i powiedzieć, że nie pozwolisz go nigdzie wywieźć. Domyślam się, że jesteś młoda i uzależniona od rodzica, ale ciebie z domu nie wyrzucą, co najwyżej będziesz miała awanturę (ale czy to tak wiele w imię takiej sprawy?). A kota prawdopodobnie wyleci, jeśli nie będziesz dość kategoryczna. Dzieciaki zawsze mogą więcej, niż im się wydaje. Dlatego odnoszę wrażenie, że dość łatwo się podporządkowałaś tej decyzji.

Gustaw The Cat

 
Posty: 104
Od: Sob maja 20, 2006 14:35

Post » Czw maja 25, 2006 21:58

Uwazam ze mnie troche za zbyt mlodą bierzecie, a to pomylka,jestem juz dorosla,18 lat mialam jakis czas temu,moja mama uwaza ze trzeba poniesc konsekwencje za swoje czyny, po stracie pitusia chcialam miec kota-to chyba zrozumiale-nie wiedzialam, a moze nie przewidzialam, ze Pitus sie znajdzie,gdyby tak bylo nigdy nie wzielabym innych kotow.Poza tym ich oddac nie moge bo zostaly adoptowane i moim obowiazkiem jest dotrzymac warunkow umowy.Zreszta ciezko jest powiedziec "tego kota oddam" to nie jest latwy wybor.Jest mi ciezko bo trace go drugi raz. I ja walcze o niego caly czas, nie prosze, ale jestem uzalezniona mieszkaniowo od mamy, wiem tez, ze ona zdania nie zmieni.

pati23

 
Posty: 239
Od: Wto lis 15, 2005 12:18
Lokalizacja: wawa

Post » Czw maja 25, 2006 22:03

Aha, warto zabezpieczyc okna zeby historia sie nie powtorzyla...
Obrazek

Ska

 
Posty: 6073
Od: Sob lut 28, 2004 20:40
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów Górny

Post » Czw maja 25, 2006 22:25

"Jesteś uzależniona mieszkaniowo od mamy" - nie uważasz chyba, że wyrzuci cię z domu za kota. Skoro masz osiemnaście lat, to tym bardziej mnie dziwi taki sposób myślenia.
Małe kociaki jak widać mają tą przewagę nad starym wygą, że do nich jesteś zobowiązana na piśmie.

Cóż, do mnie taka sytuacja po prostu nie przemawia.
I nie wnikam już więcej, bo to nie moja sprawa.

Gustaw The Cat

 
Posty: 104
Od: Sob maja 20, 2006 14:35

Post » Pt maja 26, 2006 11:44

Pati, z Twojego postu wynuka, że to Ty zaopiekowałaś się Pitusiem i potem po jego stracie zdecydowałaś się na dwa kociaki. Wynika z niego również, że Ty podpisałaś umowę adopcyjną. Co z tego wynika? A to, że moim zdaniem Ty sama podejmujesz decyzję w ich sprawie ale na "ziemi mamy". Umowa adopcyjna dopuszcza zwrot kota jeśli sytuacja osoby adoptującej uległa drastycznei i niespodziewanej zmianie. Jeśli to Ty wzięłaś kociaki Ty możesz je oddać spałniając warunek mamy - jeden kot.
Zachęcam Cie do zastanowienia się gdzie może leżeć źródło prawdziwego konfliktu między wami. Ten kot to moim zdaniem "wierzchołek góry lodowej". Z jakiegiś powodu, który tylko Ty znasz, Mama postanowiła pokazać "kto tu rządzi". To nie chodzi o koty, to chodzi o Ciebie Na mój psychologiczny nos warto zrobić "rachunek sumienia" i znaleźć przyczynę pretensji (to mogą być rzeczy, o których trudno w pierwszej chwili tak pomyśleć np. nowy chłopak, zmiana pracy(Twoja albo Mamy), zagrożenie utratą pracy, choroba w rodzinie. Coś wydarzyło się w ciągu ostatnich miesięcy, o co mama Ciebie oskarża (nieświadomie oczywiście) Trudno to wyjaśnić w kilku słowach. Poszukaj moźe psychologa lub terapeuty, będzie Ci łatwiej. Jeśli przyczyna nie leży w kocie, możesz spodziewać się następnych niespodzianek. Trzymaj się.
Obrazek]Obrazek

Modjeska

 
Posty: 5853
Od: Pt mar 31, 2006 20:52
Lokalizacja: Zalesie Górne

Post » Pt maja 26, 2006 12:27

Wierz mi, ze lezy,terapeuta odpada bo nie widze potrzeby, moja mama po prostu nie przepada za kotami i tyle, wiec nie dopatruj sie jakichs tam powazniejszych problemow :wink: Niestety jak sie mieszka z kims to trzeba tez dostosowac sie do pewnych zasad. Co akurat w tym przypadku jest krzywdzace dla kota :(

pati23

 
Posty: 239
Od: Wto lis 15, 2005 12:18
Lokalizacja: wawa

Post » Pt maja 26, 2006 12:47

Pati, Ty nie masz wyjścia ! MUSISZ postawić na swoim, a właściwie postawić na Pitusiowym, a Twoja mama musi mieć świadomość, że NIE ustąpisz. Stało się , jak się stało, zrobiło się więcej kotów niż chciałyście, ale to żywe stworzenia, a nie mebelki do przestawiania. Nie wyobrażam sobie, jak można szukać domu dla kociaka, który po tylu miesiącach wrócił tam, gdzie jego miejsce! Mam wrażenie, że mama widzi Twoją uległość, brak walki i wie, że może stawiać warunki. Musisz kategorycznie oświadczyć, że kot zostaje w domu i nie ma dyskusji. A skoro tak mamie przeszkadza to stań na rzęsach i zrób tak, aby przeszkadzał jak najmniej. Podejmij dodatkowe zobowiązania, aby odciążyć mamę od innych obowiązków, niech dostanie coś w zamian. Nawet jeśli musiałabyś zrezygnować z części własnej wolności. Ja przez prawie 12 lat nie miałam prawdziwych wakacji, bo zostawałam z kicią, która nie znosiła ruszać się z domu. Wyjeżdżałam góra na kilka dni, bo kotka przeraźliwie tęskniła za mną, a ja przeraźliwie tęskniłam za nią.Przechodziłam podobną do Twojej sytuację, wiem że tylko stanowczość może poskutkować. I nie czekaj, aż ktoś z forum uwolni Cię od problemu, bo to nie jest problem, tylko kochany kot, który wrócił DO CIEBIE ! I zmień tytuł postu - nie szukaj domu dla kotka, szukaj otuchy i wsparcia abyś poradziła sobie z tą trudną sprawą. Pokaż, do diabła, że kochasz to zwierzę, a nie że jesteś bezwolną marionetką !!! Jesteś dorosłą osobą! Trzymam za Ciebie i Twoje kociaki kciuki :ok: Uda Ci się, jeśli tego naprawdę chcesz, ale wymaga to od Ciebie determinacji i chęci. Tu na forum widać jak rozsupłują się bardziej beznadziejne węzełki, poradzisz sobie, tylko nie bój się - racja jest po Twojej stronie :)
Obrazek

mjs

 
Posty: 8428
Od: Pon kwi 03, 2006 17:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt maja 26, 2006 12:50

ehhhh.....

za mało chyba danych, żeby Tworzyc takie diagnozy chyba...
Choć pewnie jednak jakieś rzeczy pomiędzy Wami leżą - choćby dlatego, że brak jest obopólnej dobrej woli do poszukiwania konstruktywnego rozwiązania konfliktu. Więc może warto jednak przyjrzeć się Waszym wzajemnym elacjom.

Wydaje mi się, że za szybko rzuca się w podobnych przypadkach oceny ludzi. Jak ktoś się nie wychowywał przy autorytarnych rodzicach to nie zrozumie, ze można mieć i 20 lat i więcej, i czasem nie móc poskoczyć wyżej nerek. Nie piszę tego po to, żeby pozbawić oczywiście Pati motywacji do działania.
A częste komunikaty typu: Twoja mama jest taka i owaka nie pomagają niestety - mogą podkręcać tylko negatywne emocje, a Pati na pewno nie wspierają. Nikt nie lubi słuchać, jakich to ma rodziców od innych ludzi, a już szczególnie od tych, którzy prawdopodobnie nawet ich na oczy nie widzieli. To odbiera siły do próbowania rozwiązania problemu. Stawia w pozyji wojny. Tu jest ważne dobro kotów, czasem trzeba się moim zdaniem zastanowić jak działać, a nie iść na żywioł.
Obrazek

Drażetka

 
Posty: 703
Od: Śro kwi 12, 2006 21:14
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt maja 26, 2006 12:53

zgadzam się z mjs, tylko nie stawiaj sprawy na ostrzu noża :wink:
Obrazek

Drażetka

 
Posty: 703
Od: Śro kwi 12, 2006 21:14
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt maja 26, 2006 13:16

Czytam ten wątek od początku, ale jakoś nie mogłam się zebrać. Pati, pisałaś, żeczekasz do wypłaty na zaszczepienie kota - czyli to i tak Ty je utrzymujesz prawda? Może to jest jakiś argument? Cała reszta będzie powtórzeniem tego, co już było, ale może jeszcze raz jakaś rozmowa? Spróbuj wytłumaczyć mamie, że jesteś osobą odpowiedzialną i nie chcesz żeby kot cierpiał przez jej "widzimisię" Wiem, że sprawa jest ciężka i Ty najlepiej znasz swoją mamę. Trzymaj się mimo wszystko. Jeśli się nijak nie uda, kciuki za Pitusia.
Kot składa się z materii, antymaterii i fanaberii.
Moje koty
Obrazek

sheanan

 
Posty: 572
Od: Pon paź 27, 2003 14:39
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 208 gości