Dramat na Kole. Zapraszam do nowego wątku.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw maja 25, 2006 13:34

Jeśli tak dokladnie czytasz to powinnaś zauważyć, że nie ograniczam się do dawania dobrych rad na odległość. W Warszawie będę w połowie czerwca, nie wcześniej. Jesli do tej pory nikomu z Warszawy się nie uda to napewno sprobuję choć nie reklamuję się jako wykwalifikowany pogromca dzikich kotów. Mogę jedynie liczyć na doświadczenie i zaufanie zwierząt do mnie, najczęściej same podchodzą (nawet dziko żyjące). Poza tym pisałam Ci już kiedyś, że twoja napastliwość tylko mnie śmieszy, może na kogoś działają twoje zęby jadowe ale na mnie nie.
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Czw maja 25, 2006 13:59

goldi pisze:1. Jeśli tak dokladnie czytasz to powinnaś zauważyć, że nie ograniczam się do dawania dobrych rad na odległość. W Warszawie będę w połowie czerwca, nie wcześniej.
2. Jesli do tej pory nikomu z Warszawy się nie uda to napewno sprobuję choć nie reklamuję się jako wykwalifikowany pogromca dzikich kotów. Mogę jedynie liczyć na doświadczenie i zaufanie zwierząt do mnie, najczęściej same podchodzą (nawet dziko żyjące).
3. Poza tym pisałam Ci już kiedyś, że twoja napastliwość tylko mnie śmieszy, może na kogoś działają twoje zęby jadowe ale na mnie nie.

1. Nie napisałam, że ograniczasz się do dawania rad. Napisałam dokładnie, że to NIEPRAWDA, że kot pozostawiony jest sam sobie. A jeśli potrafisz zrobić dla niego więcej niż Jana - to nie ma przeciwwskazań, Jana na pewno się ucieszy z pomocy.
2. Nie znam nikogo, kto byłby wykwalifikowanym pogromcą dzikich kotów.
3. Nie zauważyłam nigdzie, żebyś pisała, że śmieszy Cię to, co piszę.
Zęby jadowe powiadasz :)

Nie wiem, jak można w ogóle napisać w wątku osoby, która od paru tygodni walczy z olbrzymim poświęceniem o koty, coś takiego:

"Sterylki są bardzo ważne ale TEN kot cierpi, rana na pewno powoduje straszny ból i dlatego myślę przede wszystkim o nim. Dla tamtych kotek czekanie nie spowoduje cierpienia a dla niego każdy dzień jest męką.
Nie mam z daleka wpływu na to co się dzieje ale doceniając opiekę nad małymi kotkami i sterylki nie mogę spokojnie myśleć o pozostawionym bez pomocy zwierzaku z koszmarną raną. Ta sytuacja spowoduje, że kot nie przeżyje i wreszcie znajdziecie go padłego na ulicy albo rozszarpie go pies bo kot nie znajdzie sił na ucieczkę."

Jana DOSKONALE wie, że ten kot cierpi i robi WSZYSTKO co w jej mocy, by mu pomóc.
I jest nie fair pisanie, że "w końcu znajdzie go martwego", bo go zostawiła "bez pomocy".
Szczerze mówiąc podziwiam opanowanie Jany i jej spokojną odpowiedź.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw maja 25, 2006 15:10

goldi pisze: Mogę jedynie liczyć na doświadczenie i zaufanie zwierząt do mnie, najczęściej same podchodzą (nawet dziko żyjące).


Dzikie, wolnożyjące koty same do Ciebie podchodzą ?

Chiara

Avatar użytkownika
 
Posty: 7767
Od: Pt mar 18, 2005 20:40

Post » Czw maja 25, 2006 15:27

goldi pisze:Galla, nie pisz o kolejnych kociakach i o tym, że kilka dni robi wielka różnicę bo jak ida na sterylkę to z kociakami czy bez - ta sama sprawa, przecież robione sa sterylki aborcyjne również.


Będę pisała o kolejnych kociakach, bo taka jest rzeczywistość.
A między usypianiem kociąt a sterylką aborcyjną różnica jest duża - tak dla osoby podejmującej taką decyzję, jak i dla kocicy, która rodzi i nie ma kociąt, żeby się nimi zająć. A poza tym jest narażana na trudy porodu w brudnej, śmierdzącej piwnicy. Też można ją znaleźć martwą wtedy.

<b>Jana</b> - mam maść do oczu cusi-chloramphenican czy jakoś tak. Tubka prawie cała, użyłam tej maści ze dwa razy. Nie wiem tylko czy ta maść byłaby dobra - przepisała mi ją dr Blanc, jak nic nie pomagało Nocce na ropiejące oko (maść co prawda nie pomogła, ale to dlatego, że przyczyną ropy w oku był ropień i mogłam sobie smarować i zakrapiać do sądnego dnia - niemniej jednak był to lek następny w kolejności po tobrexie i naclofie).
Jeśli maść byłaby dobra, to Ci przywiozę :D
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 25, 2006 18:38

Tak Chiara, podchodzą, niektóre nawet się ocierają i chętnie jedzą to co przynoszę. Niektóre podchodzą żeby je pogłaskać, różnie.
Obrazek

Obrazek
czyli Fundusz Ratunkowy Dzidziulca

goldi

 
Posty: 2092
Od: Sob lut 18, 2006 18:19
Lokalizacja: do niedawna z Warszawy a teraz z prowincji

Post » Czw maja 25, 2006 21:23

goldi pisze:Tak Chiara, podchodzą, niektóre nawet się ocierają i chętnie jedzą to co przynoszę. Niektóre podchodzą żeby je pogłaskać, różnie.


Goldi, to że dziki podchodzi i je z Twoich rąk to nie znaczy wcale, że w Twoich rękach złapany spokornieje.
Do mnie też podchodzą dziczki.
Ale dotknąć, nakarmić a złapać - to technicznie niebo a ziemia.

Przedwczoraj miałam popis co potrafi spanikowany dziki kot...

Złapany wbrew woli, w strachu, panice, przez skórzane rękawiczki (!) przedziurkował mi paznokieć na wylot.
Siła w spanikowanym kocie jest przeogromna.
I determinacja. Ale przede wszystkim SIŁA.
Siła szczęk. I gibkość.


A był to mały, anemiczny, osłabiony kociak.

Podziwiam dziewczyny za ich determinację.
Tu trzeba cudu albo, jak piszesz 'wykwalifikowanego pogromcy dzikich kotów'
Ja niestety takiego nie znam...

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Czw maja 25, 2006 21:45

goldi pisze:Tak Chiara, podchodzą, niektóre nawet się ocierają i chętnie jedzą to co przynoszę. Niektóre podchodzą żeby je pogłaskać, różnie.

no sorry, ale to nie są w takim razie dzikie koty :lol:
Nie mylmy pojęcia bezdomne, czy niczyje z dzikie :roll:
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Czw maja 25, 2006 22:50

Ja sobie pozwolę nie udzielać się do toczącej się dyskusji i napiszę coś o kociakach które są u mnie.

Czarnula ma się coraz lepiej kropelki wreszcie pomogły i tylko trochę pozostało trzeciej powieki. Ma się wogóle coraz lepiej.

Za to Mikan znowu źle! No poprostu nie wiem co jest nie tak. Opowiedziałam swojej wetce co się dzieje zaproponowała najpierw zastrzyki potem stwierdziła, że lepiej wrócić do Unidoxu. Mikan jest na nim drugi dzień i jest lepiej. Za to szaleniec koniecznie chciał kocicom dogodzić i je dziś hurtowoł szorował. Jaki skutek? Nawcinał się futra a potem krztusił się śliną z futrem. Może podać mu maść taką na rozpuszczanie takich kłaków? Pytam bo jak przyjmuje antybiotyk to nie chce mu zaszkodzić a nie spodziewałam się takiego hurtu u niego. Zazwyczaj pomyje Tri, siebie i trochę Oti. Po raz pierwszy zdecydował je domyć do końca (Czarnula z zasady nie daje się mu myć, tylko czsem Oti ją pomyje na główce).

Teraz następne pytanie. Dziś zauważyłam że ponad 3/4 wąsów Tri jest połamana i strasznie krótka. Wcześniej taka nie była. Od czego mogą się łamać wąsy w takiej ilości. Dostają dobrą karmę, daje im witaminy, dostają dodatkowo Trilac. Więc skąd połamane w takiej ilości wąsy. Nie wiem może to panika, ale u moich kotów jak się złamie parę wąsów nie robię tragedi a tu to jest poprostu potworne. Powinnam być spokojna? Pozatym ona doskonale się czuje.

Shayla

 
Posty: 89
Od: Wto sty 06, 2004 20:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Czw maja 25, 2006 22:54

wąsy mogą być poodgryzane przez towarzyszy
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Czw maja 25, 2006 23:09

Z Bieżnikiem kiepsko :( Oko się nie leczy, nosek coraz bardziej zapchany. Ma apetyt i jest wesoły, ale ma też biegunkę, puszcza smrodliwe bąki. Jest chudziutki. Właśnie napoiłam go smectą (5 ml - nie wiem ile dać takiemu małemu kociakowi, chyba wystarczy na raz?).

Jutro będzie konieczna wizyta u weta, bo dotychczasowe leczenie zawodzi :(

TŻ już przestaje być wyrozumiały...

Z całym szacunkiem goldi, bo wiem, że chcesz dobrze i pomagasz mi - koty wolnożyjące nie zawsze są dzikie. Koty z tego wątku są dzikie, tak dzikie, że nie dają się zbliżyć karmicielkom, które przecież znają od lat. Wyjątkiem są kotki, które mają maluchy u nich w piwnicy, ale tylko w czasie, kiedy mają młode. No i srebrzysta Lala, karmicielki mogą ją nawet brać na ręce, ja ją głaszczę, ale tylko jeśli one są obok, kiedy jestem sama, Lala ucieka ode mnie.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt maja 26, 2006 7:21

Jana jeśli nie mylę nazwy to drBuczek przy nie leczącym się oku polecała Lincospectin (antybiotyk) w zastrzyku. Na początku na nasze i DrBuczek życzenie wymogłyśmy w lecznicy podawanie, ale potem za jakiś czas sami proponowali, bo na prawdę działa. Zastrzyki można oczywiście samemu podawać, tylko piecze przy wstrzykiwaniue. Ale dla takiego maluszka to będzie przecież mini-mini dawka. Ze trzy razy wyleczył mi o kociaka na prawdę paskudne oczy, przy okazji i resztę kk.
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pt maja 26, 2006 7:22

Shayla, wąsy jak najbardziej mogą być poobgryzane, nie przejmuj się ;)
Mały antybiotyk dostaje w tabletkach? Dostaje coś osłonowo na jelitka mam nadzieję? I coś na podniesienie odporności?-skoro nie bardzo chce się wyleczyć :(
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pt maja 26, 2006 8:06

Mysza pisze:Jana jeśli nie mylę nazwy to drBuczek przy nie leczącym się oku polecała Lincospectin (antybiotyk) w zastrzyku. Na początku na nasze i DrBuczek życzenie wymogłyśmy w lecznicy podawanie, ale potem za jakiś czas sami proponowali, bo na prawdę działa. Zastrzyki można oczywiście samemu podawać, tylko piecze przy wstrzykiwaniue. Ale dla takiego maluszka to będzie przecież mini-mini dawka. Ze trzy razy wyleczył mi o kociaka na prawdę paskudne oczy, przy okazji i resztę kk.


Znam ten antybiotyk - Mopsia dostawała przy zapaleniu uszu. I kociaki u otki dostawały.

Dr Blanc proponowała kilka dni temu, ale ja miałam opory, bo on mocno obciąża wątrobę (Mopsia dopiero po pełnym badaniu krwi go dostała) i miałam nadzieję, że maluszka uda sie wyleczyć łagodniej. Chyba muszę zwrócić honor wetce :oops:

I wiem, że zastrzyki bardzo bolą, z Mopsią był dramat, ja nie mogłam jej utrzymać, więc TŻ kładł się na nia, a ja musiałam ją kłuć :(

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt maja 26, 2006 8:09

Mysza pisze:Shayla, wąsy jak najbardziej mogą być poobgryzane, nie przejmuj się ;)
Mały antybiotyk dostaje w tabletkach? Dostaje coś osłonowo na jelitka mam nadzieję? I coś na podniesienie odporności?-skoro nie bardzo chce się wyleczyć :(


Shayla pisała, że daje trilac osłonowo, wiem, że mały dostawał też scanomune, ale chyba nie zadziałało szczególnie (jestem coraz bardziej sceptyczna jeśli chodzi o ten lek, bo u moich kotów tez nigdy nie było efektów :roll: )


:arrow: Shayla - bardzo się cieszę, że wreszcie sie poprawia :) I czekam na jakieś zdjecia!

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pt maja 26, 2006 8:10

Jak robiłam zastrzyki z lincospectinu, to dostałam trochę lignokainy, żeby tak nie bolało.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18767
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Maniek19, puszatek i 1430 gości